Przewodnik? Drugi zawód…

Podczas sobotniej imprezy można było kupić archiwalne wydawnictwa. Sprzedawała je Janina Guziur. fot. Stela

Cieszyńskie koło przewodników dalej narzeka na brak osób, które mogłyby oprowadzać wycieczki w języku niemieckim. Sytuacja ta powinna ulec poprawie już za kilka miesięcy. Jak powiedział nam Ryszard Syrokosz, prezes cieszyńskiego koła przewodników, właśnie trwa kurs na przewodników.

— Uczestniczy w nim 30 osób. Kurs skończy się prawdopodobnie w marcu, dwa miesiące później powinien odbyć się egzamin państwowy. Z tego, co się orientuję, większość osób posługuje się językiem angielskim. Dwie osoby mówią po niemiecku. Jak się jednak okazuje, coraz większe zapotrzebowanie jest na przewodników francuskojęzycznych — przyznał Ryszard Syrokosz.

W Cieszynie nie ma przewodników, którzy utrzymywaliby się wyłącznie z tego zawodu. Jak podkreślają sami przewodnicy, stolica Śląska Cieszyńskiego nie jest miastem formatu Krakowa, Torunia, Warszawy czy Zakopanego, w którym sezon trwa praktycznie cały rok, a przewodnictwo to dla niektórych jedyny wykonywany zawód.

— W Cieszynie sezon też trwa praktycznie cały rok. W mieście wiele się dzieje, przygotowujemy się intensywnie do obchodów 1200-lecia legendarnego założenia miasta. Jubileusz już dziś jest szeroko rozpropagowany — zapewnił Ryszard Mazur, cieszyński przewodnik, sekretarz miasta.

— Pamiętajmy jednak, że przewodnicy pracują w innych zawodach. Na pewno duże pole do popisu będą mieli emeryci — zaznaczył Stanisław Kawęcki, inny cieszyński przewodnik.
Cieszyńscy przewodnicy mówią, że osoby, które już wkrótce do nich dołączą, powinny posiadać wiele zalet. Janina Guziur z koła nr 4 przy Macierzy Ziemi Cieszyńskiej: — Muszą nie tylko znać się na geografii, historii, ale także na ludziach.

W przerwie między kolejnymi wykładami można było kupić wiele archiwalnych wydawnictw, między „Kalendarze Cieszyńskie”. Niestety najważniejszy numer, na 2010 rok, nie dotarł. Wciąż był drukowany. Niektórzy kręcili głowami…