Kryzysowe zielone szkoły tylko w BeskidachGabriela Lenartowicz, prezes WFOŚ, chce przekonać rodziców, że równie atrakcyjny, a jednocześnie dużo tańszy może być pobyt w Beskidach. — Szczególnie teraz, gdy mamy kryzys, warto, by rodzice rozważyli oferty ośrodków wypoczynkowych z woj. śląskiego — mówi. I wyjaśnia, że skorzysta na tym miejscowa branża turystyczna. — Zielone szkoły dofinansowujemy z pieniędzy, które przedsiębiorcy płacą za eksploatację środowiska. Lepiej, by zasiliły rozwój turystyki u nas, a nie nad morzem — przekonuje Lenartowicz. Zyskać mogą także domowe budżety. I to nie tylko dlatego, że podróż do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Wisły jest tańsza. Także dlatego, że WFOŚ zwiększy dotacje do zielonych szkół w regionie. Każdemu trzecioklasiście dopłaci do wyjazdu aż 300 zł, czyli o 50 zł więcej niż dotychczas. Tymczasem do wyprawy nad morze doda jedynie 170 zł, a więc zaledwie 20 zł ponad to co rok temu. Na jeszcze większe dopłaty mogą liczyć dzieci z rodzin ubogich, zastępczych lub z domów dziecka oraz niepełnosprawne. WFOŚ przygotował dla nich „pakiet antykryzysowy", dzięki któremu, jadąc nad Bałtyk, dostaną 400 zł, a w Beskidy - 500 zł (w obu przypadkach będzie to ok. 200 zł więcej niż przed rokiem). — Obawialiśmy się, że dzieci będące w najtrudniejszej sytuacji mogą w tym roku w ogóle zrezygnować z wyjazdów. Zdajemy sobie sprawę, że w ich przypadku ta wyprawa może być faktycznie jedyną okazją do wypoczynku, dlatego znacznie zwiększyliśmy obie kwoty dofinansowania — wyjaśnia Lenartowicz. Uczniom, którzy pojadą w Beskidy, WFOŚ opłaci także lekcje edukacji regionalnej, dzięki którym poznają miejscową przyrodę i ludową tradycję. Piotr Biernat, rzecznik WFOŚ, chce dotrzeć z argumentami do rodziców, zanim uprzedzą go emisariusze znad morza, którzy każdej zimy przyjeżdżają na Śląsk, namawiając dyrektorów do skorzystania z ofert swoich ośrodków. — Dla nich to walka o byt, bo wiosną i jesienią, kiedy organizowane są zielone szkoły, nad Bałtykiem trwa martwy sezon. Dlatego, aby przyciągnąć gości, nie zawsze stosują uczciwe metody. Czasem oferują darmowy pobyt rodzinom nauczycieli albo duże zniżki — mówi Biernat. Ale Wiesława Szopa, dyrektorka SP nr 15 w Sosnowcu, przekonuje, że to rodzice nie wyobrażają sobie zielonej szkoły gdzie indziej niż nad morzem. — W tym roku proponowałam Beskidy albo Bieszczady. Usłyszałam, że w góry dzieci mogą pojechać na weekend. Już zatem podpisaliśmy wstępną umowę z ośrodkiem w Jastrzębiej Górze — mówi Szopa.
|
reklama
|
może by tak Wisła postarała się o baseny, żeby dzieci miały gdzie popływać i pomysł wcale nie byłby zły.
Zielona szkola kojarzy mi sie z paleniem marihuany.
Dodaj komentarz