W Wiśle przeniesiesz się w czasieW kolybie sałasznicy przechowywali naczynia i wyrabiali owczy ser. Piotr Kohut, baca z Koniakowa prezentuje zwiedzającym jak dawniej wyrabiano owczy ser. Pieczę nad kuźnią powierzono Janowi Pietrasowi, kowalowi z Wisły. Pokaz przędzenia wełny Zuzanny Raszki z Wisły. Pieczę nad kuźnią powierzono Adamowi Pietrasowi, kowalowi w Wisły, który przez cały rok prezentował będzie zwiedzającym jak dawniej wyglądała praca kowala. Kolybą nazywano chatkę z drzewa świerkowego z dwuspadowym dachem, która stanowiła najważniejsze miejsce na sałaszu. W niej przechowywano naczynia i wyrabiano owczy ser. Budynek ogrodzony jest koszorem, czyli ręcznie struganym ogrodzeniem. Chałupa kumornika to izba górala wyznania protestanckiego, z szerokimi ławami i kamiennym stołem. W jej wnętrzu prowadzone będą lekcje muzealne, podczas których będzie można obejrzeć pokazy przędzenia wełny oraz skubania pierza. Przed chałupą kobiety zaprezentują tzw. troczki, czyli tradycyjną obróbkę lnu. W enklawie znajduje się także pasieka pszczelarska z ulami z samorodnych pni oraz eksponatami pszczelarza, a także zagroda, w której uprawiane będą beskidzkie zioła. Pomysł stworzenia enklawy przy muzeum w Wiśle zrodził się prawie ćwierć wieku temu. Inicjatorem idei był Jan Krop, były kierownik placówki. W jego koncepcji enklawę stanowić miały tylko trzy budynki: Muzeum Beskidzkie, chata u Niedźwiedzia oraz przeniesiona z Wisły-Jonidła chałupa Szarców. Z inicjatywy Małgorzaty Kiereś, do enklawy dołączyły nowe obiekty. - Wypełniliśmy tę część po to, żeby zatrzymać pewne elementy tradycji, ale przede wszystkim stworzyć miejsce atrakcyjne dla ludzi - tłumaczyła dyrektor muzeum. Budowa skansenu dofinansowana została ze środków Unii Europejskiej. W ramach projektu wyremontowano także sam budynek muzeum. Obiekt dostosowano dla potrzeb osób niepełnosprawnych i wyposażono w sprzęt multimedialny. Prace trwały niecały rok, a cały koszt inwestycji to 1 mln 168 tys. zł. - W tym miejscu przekazywana będzie wiedza na temat naszej kultury. Pokazaliśmy, że dbamy o swoje korzenie i tradycję. Wierzę, że muzeum odwiedzi wiele ludzi, aby przekonać się jak dawniej się mieszkało i pracowało - powiedział Czesław Gluza, starosta cieszyński.
|
reklama
|
a właściwie czas się zatrzymał w tym mieście - od momentu, kiedy władze w ratuszu objął tercet Ficek - Cybulski - Matuszek
w zatrzymaniu zegara historii
nie wiedziałach że cieszynioki to takie marudery,a myslałach że chopcy s tela som fajne!!
...
no to do studni /...poza politykę samorządową/, tych trzech braci
tacy wybrańcy - mają cieszynioki, co chciały
Dodaj komentarz