Pilch: Żeby ktoś czasem zapytał o coś nowego...— Na AŻ trzy spotkania, AŻ trzy. Gigantyczna tura. Być może oprócz Wrocławia i Poznania odwiedzę jeszcze Kraków. Nie przepadam za jeżdżeniem. Same spotkania lubię, nawet bardzo. Chociaż w pewnym momencie zamknęła się liczba pytań i są one wyłącznie powtarzalne. No nie ma siły, żeby ktoś zapytał o coś nowego. A jak się zamknęła liczba pytań, to i zamknęła się liczba odpowiedzi. Ciężko na to samo pytanie mieć szereg różnych odpowiedzi, w związku z tym wkrada się pewien element znużenia. Od lat mam spotkania. Zawsze przychodziło sporo ludzi, miałem poczucie żywego odbioru. W trudniejszych momentach dawało mi to siłę. Popularność, nie popularność, nie o tym mowa - to po prostu jest wzmacniające. Jednak wiek robi swoje, rozumiesz? W powieści „Marsz Polonia" Stary Poeta na wieść o tym, że narrator pisze powieść, wyraża nadzieję, że jej akcja toczy się w Krakowie. „Warszawa się do tego zupełnie nie nadaje"- stwierdza. Dlaczego tak? — Stary Poeta należy do tej grupy, która ma bardzo wyraźnie pierwowzory. To autentyczna fraza, zdanie Miłosza skierowane do mnie, gdy rozmawiałem z nim przy okazji pisania „Miasta utrapienia" - książki raczej warszawskiej. W każdym razie znacznie bardziej warszawskiej niż ta. Pasowało mi, by to przytoczyć. A co ja o tym myślę? To jest zdanie świetne, ale obiektywnie nieprawdziwe. Nie ma geografii przydatnej i nieprzydatnej, nie ma tematów przydatnych i nieprzydatnych. Zależy kto, zależy jak; zależy od wyobraźni i temperamentu autora. Moja wyobraźnia, na przykład, nie sięga powieści dziejącej się na przedmieściach Bydgoszczy. Mógłbym przeto z czystym sumieniem powiedzieć, że Bydgoszcz się nie nadaje, ale obiektywnie byłbym zapewne w błędzie. Wśród postaci w książce „Marsz Polonia" mamy też „drugorzędną piosenkarkę z pierwszorzędnym biustem". Możemy się domyślać, że to ta sama piosenkarka, która ostatnio zagrała u zasłużonego reżysera w filmie i pojawiła się w programie publicystycznym wybitnej dziennikarki. Teraz występuje na kartach powieści wybitnego pisarza. To moda jakaś? — Znak czasu. Wyrazisty i głęboki znak czasu. Mnie w twoich książkach inny typ pasuje bardziej. Archetyp raczej. Mówię o kocie. W „Marsz Polonia" mamy wybitnego przedstawiciela kociej populacji. — Jednooki bandyta. Kot musi być. Dlaczego? — „Panu Bogu nic się nie udało z wyjątkiem kotów". To nie tylko piękne zdanie, ale i prawdziwe. A twoje koty gdzie są, w Wiśle? — U matki w Wiśle kota, niestety, nie ma. Jakby był kot, tobym częściej jeździł. Są dwa rozbestwione psy i nigdy nie ma takiego momentu, żeby wprowadzić kota. Aktualnie moja fascynacja kotami jest bardziej retoryczna - uwielbiam koty na zdjęciach, w telewizji, u kogoś. Zobaczymy, co będzie w przyszłości. Jak się życie ułoży, planujemy mieć z Atiną dwa neurotyczne koty. Nie dość, że tym razem napisałeś powieść, to jeszcze ją nagrałeś. — To nie było takie proste. Wycofałem się z tego pomysłu po początkowej zgodzie. Nie chciałem naruszać swojego porządku dnia, że gdzieś będę jeździł, czytał godzinę-dwie, a to trwa tygodniami. Jednak okazało się, że można zrobić nagranie, pracując od rana do popołudnia, w studiu nieopodal stąd, na Siennej. W efekcie zrobiłem to w trzy dni. Jak wyszło, nie badam. Nie czytam ponownie własnych książek, to tym bardziej nie zamierzam ich słuchać. Wpierw byłem umówiony na poprawki, potem mi powiedzieli , że nie trzeba poprawiać. Zrozumiałem, że czytam tak - delikatnie mówiąc - swoiście, że jakby się chciało poprawiać, to trzeba by wszystko: artykulację, akcent wiślańsko-krakowski i tak dalej. Kokietujesz? — Skąd! A co myślisz o audiobookach? — Nie bardzo mam o tym pojęcie. Zostałem jednak przekonany, że słuchanie literatury tą drogą staje się coraz bardziej powszechne. A wszystko, co wiedzie do literatury, jest dobre. Rozmawiała: BEATA KĘCZKOWSKA/Gazeta.pl
|
reklama
|
Думать легко. Писать трудно.
wiadomo...?
Ulica Sienna w Warszawie słynie nie tylko ze studia nagrań.
Logiczne !!Przeciez jak może inaczej zaczynać się
książka w Katolandzie.Posłuchajcie tylko polskich utworów w radiu,obojętnie jaka STACJA!!Wszystko na jedno kopyto!!Słuchać się nie da!!
Pilch i katoland? hi hi
"Panu Bogu nic się nie udało oprócz kotów!!"
Gdybyś czytał choć trochę i znał region to wiec ,że Pan Pilch nie wywodzi się z określanego przez Ciebie Katolandu- Pochodzi "ap" z Wisły a tam wiesz ,że nie katoland.
ach ach! jesli juz, to luteroland ;)
Na tyle, na ile znam twórczość Pilcha to nie zauważyłem w niej nigdy jakiejś specjalnej dewocji czy padania na klęczki. Pilch często pisze o ewangelikach z Wisły, rzadziej o katolikach z Krakowa, ale ich zabobonne podejście do religii, fanatyzm czy tzw. moheryzm traktuje raczej z przymrużeniem oka jako domenę ludzi starych bądź ograniczonych prowincją, na której przyszło im spędzać całe życie. Pilch nie kpi z tego ani tego nie chwali, raczej fascynuje się tym zjawiskiem patrząc na Polskę jak na skansen katolicyzmu, czy na Wisłę jak na skansen ewangelicyzmu. Sam żyjąc w Warszawie i obracając się w takich kręgach w jakich się obraca jest raczej człowiekiem nowoczesnym, a swoje podejście do wiary myślę, że traktuje bardzo osobiście i nie przerzuca tego na papier, a jedynie przedstawia czasami Boga jako postać mityczną, zamkniętą w pewne stereotypy, głęboko zakorzenioną w naszą kulturę i tradycję. Ja jestem osobiście osobą niewierzącą, a nawet ortodoksyjnie i fanatycznie niewierząca, ale zdanie o kotach uważam za piękne i umacniające mój zachwyt do twórczości Jerzego Pilcha.
A boga nie ma.Hahaha
Skad o tym wiesz?
Uwielbiam czytać Pilcha. Nikt tak jak on nie pisze o czasach, w których przyszło nam żyć. Książki Pilcha są lepsze od wszystkich kabaretów. Nikt w tak inteligenty sposób jak on nie mówi o polityce, kościele, sprawach codziennych. Kto nie czytał to szczerze polecam.
Ja jestem osobiście osobą niewierzącą, a nawet ortodoksyjnie i fanatycznie niewierząca...... a nawet ortodoksyjnie i fanatycznie zbydlęconą.. i taki chcę przejść do historii, stąd moje tu popisy i wpisy, bom gówniarz zakompleksiony wielce
strasznie miło mi czytać takie rzeczy na swój temat, a myślałem już, że sobie o mnie zapomniałeś. Dzięki za miłą laurkę i pamiętaj, że ja też potrafię mieć cięty język czego próbkę już miałeś nieraz okazję zasmakować, ale oszczędzam Cię bo nie jesteś gotowy na tak mocne ripost jakimi mógłbym Cię tutaj i teraz obdarować wgniatając Cię tym samym w ziemię. Pamiętaj po prostu żeby się kontrolować i nie przesadzać, a jak coś chcesz powiedzieć to niech to przynajmniej dotyczy tematu artykułu.
Cięty język masz chłopie po Radegaście, a tym wgniataniem w ziemię ubawiłeś nas do łez. Sam się kontroluj i nie przesadzaj, bo już tu tyle "złotych myśli" pozamieszczałeś, że głowa mała. Prorok cy co? :D
Dodaj komentarz