Niebieski kogut i krokodyl w Olzie, czyli o zwierzętach w starych gazetach

Najczęściej o zwierzętach wspominano w kontekście różnych zaraz oraz związanych z nimi zarządzeniami. Nie wszyscy je przestrzegali. Kiedy w 1898 roku w Jabłonkowie stwierdzono przypadek wścieklizny, nakazano, by wszystkie psy miały kagańce. Miejscowi radni niewiele sobie z tego robili i - jak pisała "Gwiazdka Cieszyńska" - "ich pieski igrały sobie dalej po rynku bez koszy na pyskach". Służby porządkowe nie reagowały, dopiero kiedy jeden z mieszkańców złożył donos do sądu, radni zostali skazani na grzywnę (5 reńskich), a gdyby nie chcieli jej uiścić, mieli pójść na 24 godziny do aresztu.

Grzywnę wymierzano także za znęcanie się nad zwierzętami. Przykładowo, w 1874 roku w ten sposób ukarano uczniów niemieckiej szkoły rolniczej w Kocobędzu, którzy obcięli kotu ogon i złamali mu nogę.

PISALIŚMY: Jak szukać przodków stela? (3)

Obok tego typu smutnych historii nie brak akcentów humorystycznych. W 1912 roku pewien żandarm przechodząc przez Ogrodzoną zobaczył niebieskiego koguta. "Na zapytanie domowników, skąd ów kogut mógł wziąć takie modre pierze, nie mogli zagadnieni dać odpowiedzi, jak tylko to, że się tak «zmienił»" - donosił "Ślązak". Okazało się, że właściciele zwierzęcia o nietypowym ubarwieniu miesiąc wcześnie ukradli kierownikowi szkoły w Krasnej koguta i jedenaście kur. Kury sprzedali na targu w Skoczowie i Cieszynie, a koguta zostawili. Jednak, aby nie wzbudzać podejrzeń, przefarbowali go na niebiesko. Po interwencji żandarma wrócił do prawowitego właściciela i robił furorę wśród dzieci z Krasnej.

Prawdziwie egzotyczne zwierzę miał jeden z oficerów w Cieszynie. Kiedy w mieście zatrzymywał się słynny cyrk Kludsky’ego, kupił sobie małego krokodyla za 15 złotych reńskich. Jego historię opisała w sierpniu 1896 roku "Gwiazdka Cieszyńska": "Krokodyl otrzymywał pożywienie w domu, a pieczę nad nim sprawował służący oficera. Kilka dni temu polecił porucznik służącemu wymyć krokodyla na brzegu Olzy, gdyż zwierzątko, nie mając długo styczności z wodą, pokryte było grubą warstwą brudu i nieczystości. Zaledwo jednak krokodyl zobaczył wodę Olzy, wyrwał się gwałtownym rzutem z rąk żołnierza i zniknął w falach rzeki." Prasa nie donosiła o dalszych losach prawdopodobnie pierwszego cieszyńskiego krokodyla.

PISALIŚMY: Jak szukać przodków stela? (2)