Dziewięciu mieszkańców ul. Miedzianej w Cieszynie nie mogło doczekać się, aż miasto zrobi im porządną drogę, więc sami się na nią zrzucili. — To taki nowy rodzaj czynu społecznego — śmieje się inicjator akcji Maciej Pońc.
Jeszcze kilka miesięcy temu ul. Miedziana pokryta była szutrem i błotem. Pełno było w niej dziur. — Co człowiek samochód umył, to zaraz był brudny. A do pracy nie było szans dotrzeć w czystych butach — opowiada Pońc. Dzisiaj to już przeszłość. Ulica jest pięknie wybrukowana betonową kostką. Mieszkańcy innych ulic patrzą na tych z Miedzianej z zazdrością. — Kostka musiała kosztować majątek. Pewnie położyli ją, bo mieszka tam jakiś lekarz albo polityk. Burżuje — zachodzą w głowę. — Nic z tych rzeczy. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale położenie kostki okazało się tańsze niż asfaltu — przekonuje wiceburmistrz Włodzimierz Cybulski, który wraz z Miejskim Zarządem Dróg sprawował pieczę nad remontem. Gruntowna przebudowa 240-metrowej ulicy kosztowała 160 tys. zł. — Kiedyś ludzie sami budowali w ramach czynu społecznego. Dzisiaj z łopatą nikt nie ma czasu gonić, więc z sąsiadami postanowiliśmy zrzucić się na drogę i pokryć 15 proc. inwestycji. Każdy z nas wyłożył więc jakieś 3 tys. zł. A resztę, czyli 130 tys. zł, dało miasto — tłumaczy Pońc.
Wspólna inwestycja była możliwa dzięki specjalnym przepisom obowiązującym w Cieszynie. W latach 90. miasto, biorąc wzór z Krakowa, zdecydowało się wprowadzić w życie tzw. lokalne inicjatywy. — Jeżeli ktoś chce mieć szybciej wyremontowaną ulicę, zrobioną kanalizację albo zamontowane oświetlenie przy ulicy, to musi dołożyć się do inwestycji. Najczęściej wymagamy, aby mieszkańcy pokryli 30 proc. wydatków, ale w przypadku ul. Miedzianej, która jest pierwszą lokalną inicjatywą w drogach, zgodziliśmy się na 15 proc. — mówi wiceburmistrz Cybulski. Zainteresowanie lokalnymi inicjatywami jest spore, bo ludzie wiedzą, że tylko dokładając się do inwestycji, mogą ją znacznie przyspieszyć. — Przez 10 lat psioczyliśmy, że remont ulicy jest w gestii miasta. W końcu jednak uznaliśmy, że lepiej coś zrobić niż tylko gadać — tłumaczy Maciej Pońc. — Lokalne inicjatywy mają jeszcze jeden plus — ludzie, którzy wydali na coś własne pieniądze, lepiej o to w przyszłości dbają — zauważa burmistrz Bogdan Ficek i dodaje, że bardzo liczy, iż Miedziana będzie dobrym przykładem dla innych.
najpóźniej po przyszłej zimie okaże się, czy tańsza.
nie widzieli chyba ul. mickiewicza w skoczowie!
Fajne to macie!
A ja tam wolę asfalt jak gmina położy... po co dawać kasę prywatną. przecież to obowiązek miast!!!!
"Dobrze", że miasto zbiera podatki na pensję i wymianę samochodu dla burmistrza !!! Mieszkańcy niech się dokładają do inwestycji, gminnych. Janosik, Kwiczoł i Pyzdra, najlepiej łupić wszystkich i jeszcze wmawiać, że to dla ich dobra. A może zacząć od prywatyzacji Ratusza?
Dodaj komentarz