Zaolziacy obrali kierunek na wschódW górach północnej Albanii. Na szczytach Tien-Szanu w Kirgizji. Pik Gorole na Pamirze Terskij Ala-Tau W szkole średniej kontakty przyjaciół z "Azymutu" ucichły, ale wszystko powróciło ze zdwojoną siłą w czasie studiów. Wtedy przyjaciele postanowili pojechać na swoją pierwszą ekspedycję w Karpaty do Rumunii. - Jako studenci nie mieliśmy zbyt dużo pieniędzy, ale chęć wyjazdu była ogromna. Kombinowaliśmy, jak mogliśmy. Do Rumunii jechaliśmy pociągami. Żeby było taniej, granicę przekraczaliśmy pieszo lub na "czarno" - mówi Michał Pastuszek. Od ekspedycji do Rumunii zaczęły się coraz dalsze wyprawy i wszystko wskazuje na to, że szybko się nie skończą. Od 2002 roku dzięki sponsorom Gorole zaczęli zapuszczać się coraz dalej, głównie na wschód, co wiąże się z mottem grupy: "Wyprawy w odwrotnym kierunku". - Wynika ono z tego, że wszyscy jeżdżą na zachód. Naszym głównym celem jest Azja Środkowa i kraje postsowieckie - wyjaśnia Tadeusz Szymik. - Prawda jest też taka, że jadąc na wschód łatwiej pozyskać sponsorów - dodaje Michał Pastuszek. POLECAMY: Sprawdź, co słychać na Zaolziu Poza Rumunią nasi krajanie zza Olzy byli już w Kaukazie, Ałtaju, Norwegii, Tien-Shanie, Kamczatce, Fańskich Górach, nad Bajkałem, Albanii i wreszcie w Pamirze. W tym roku planują wyjazd do Gruzji. Podczas wypraw najgorsze i najbardziej czasochłonne jest zbieranie danych, głównie map, bo tych jest bardzo mało, a jeżeli już są, to są to stare, wojskowe mapy. - W ubiegłym roku jadąc do Pamiru mapy zdobyliśmy w Szwajcarii - mówi Szymik. Oprócz map dużym problemem jest dbanie o higienę osobistą. Najlepszym sposobem mycia się jest... górski strumień z lodowatą wodą. Podróżnicy w czasie swoich ekspedycji zauważają ogromne różnice kulturowe. Każda wyprawa jest inna, zaskakująca. - Taki obrazek: drewniana chatka w górach z dala od ludzkich osiedli. Na początku może wydawać się, że nic tam nie ma. Jednak kiedy człowiek wchodzi do środka, czeka go zdziwienie. Okazuje się, że jest tam telewizor i internet, a każdy z domowników ma telefon komórkowy - mówi Michał Pastuszek. Wschodnie podróże mają także to do siebie, że są czasem bardzo niebezpieczne. - Kiedy byliśmy w Tadżykistanie, spotkała nas mrożąca krew w żyłach sytuacja. Tadżykistan jest państwem dzielącym się na parę obszarów, podobnych do naszych województw. Okazało się, że w paszportach nie mieliśmy wjazdu do jednego z nich, a był to ten, do którego się wybieraliśmy. Zrezygnowani sytuacją odjechaliśmy z naszym kierowcą. Wróciliśmy po zmianie auta. Kiedy drugi raz podjechaliśmy do kontroli, nasz kierowca nie zatrzymał się tylko... uciekł. Żołnierze wszczęli straszny alarm - wspomina Tadeusz Szymik. - Całe szczęście, nie rozstrzelali nas kałasznikowami - dodaje Michał Pastuszek. Podróżnicy nie uniknęli także spotkań oko w oko z bykami czy... niedźwiedziami. - Raz zdarzyło się, że oprócz nas wodę ze strumienia nabierał także niedźwiedź - śmieją się. Oprócz niemiłych akcentów, zdarzają się także te pozytywne, jak np. nieśmiałe propozycje małżeństw. Tak było w Kirgizji. - Kobiety wydawane są tam za mąż w bardzo młodym wieku. Wydaje mi się, że gdybyśmy chcieli, to bez problemu dostalibyśmy zgodę na ślub z jedną z tamtejszych dziewczyn. Wiele z nich jest naprawdę bardzo ładnych, ale jednak wolimy nasze - mówi stanowczo Michał Pastuszek. W tym roku podróżnicy wybierają się do Gruzji. Jednak młodzi mężczyźni mają bardziej ambitny plan do realizacji. - Planujemy półroczną wyprawę Land Roverem Defenderem z Karwiny przez Zakarpacie, Rosję Środkową, Azję, aż na Kamczatkę. Nazwa wyprawy to "Wielka Ekspedycja Wschodnia, czyli tam i z powrotem na koniec świata w sześć miesięcy" - zdradza Tadeusz Szymik. To czy podróżnikom zza Olzy uda się zrealizować plany, zależy także od nas, bo grupa ciągle szuka sponsorów. Każdy z chętnych możne skontaktować się z Gorolami przez stronę www.gorole.cz. - Mamy nadzieję, że uda nam się zaangażować dużą ilość sponsorów z Polski. My w zamian będziemy ich reklamować, a wszystkim chętnym opowiemy, jak było po powrocie. Pokażemy zdjęcia, tak jak robimy to teraz podczas naszych licznych prelekcji - kończy Tadeusz Szymik.
|
reklama
|
Tadziku, Ty Gorolu jedyn, je żech z Ciebie, ale i z Twoich kamratów, pieróńsko dumny.
Też tam "... lasy, góry szumióm ..." jak w naszych Beskidach?
Tata
w sezonie budowlanym dwa miesiące popracujecie i macie kasę na podróż dookoła świata, po drodze też robotę znajdziecie - o ile w ogóle będziecie mieli ochotę jej poszukać...
bez sponsorów .... bryndza
kilka lat temu byłam na spotkaniu z nimi w bibliotece w cieszynie - wtedy fańskie mieli dopiero w planach - ich optymizm i entuzjazm jest niesamowity!!
Wreszcie jakiś fajny tekst o naszych rodakach zza Olzy. GazetaCodzienna nie zapomina o nas. W imieniu Polaków z Zaolzia - dziękuję,
Mają chłopcy pasję. Niestety finansowo wesprzeć nie dam rady ale trzymam kciuki!
Zazdroszczę tej Gruzji...
To prawdziwe gorole i jeszcze sa dumni z tego?!
Dodaj komentarz