Po zdrowie do Czech

Czym głównie zajmuje się pan w swojej przychodni ortopedycznej?
— Głównie leczeniem nagłych i przewlekłych bólów kręgosłupa. To jakby kolejna choroba cywilizacyjna i dzisiaj praktycznie nie ma człowieka, który choć przez kilka dni nie zaznałby tych dolegliwości. Ludzie cierpią bądź na skutek osiadłego trybu życia lub na odwrót - zbytniego przeciążenia kręgosłupa w pracy czy w wyniku uprawiania sportu. Moją zasadą jest pomagać jak najszybciej i jak najskuteczniej. Już prawie 20 lat zajmuję się
chiropraktyką, stosując ją jako zasadniczą metodę leczenia. Wspomagam ją masażem (specjalne japońskie fotele) czy zastrzykami. Do dyspozycji są hipertermia i kroplówki. Nie należy tego rozumieć jako „łamanie kości” czy „nastawianie kręgów” za każdą cenę, bez uprzedniego przygotowania organizmu. Jeśli takie „turboleczenie” nie przynosi efektów, zawsze można skierować pacjenta na klasyczne zabiegi rehabilitacyjne.

A reszta narządów ruchu?
— Oczywiście jako ortopeda jestem w stanie wyleczyć czy podleczyć schorzenia stawów (kolan, bioder itd.) Najpospolitsze dziś są zmiany degeneracyjne czy pourazowe. Stosuję różnego rodzaju zastrzyki - do stawów i np. do bolesnych przyczepów. U pacjentów, którzy z różnych
powodów nie mogą brać zastrzyków, możliwe jest leczenie farmakologiczne (proszki, maści) czy fizjoterapia z pobytem w sanatorium rehabilitacyjnym włącznie. Do częstych, na szczęście uleczalnych schorzeń należy też zaliczyć tzw. entezopatie czyli bóle przyczepów w okolicy stawów - najczęściej na skutek przeciążenia, czy bóle nóg spowodowanych przeciążeniem przy płaskostopiu.

Czy w swoim gabinecie przeprowadza pan operacje?
— Ponieważ wyspecjalizowałem się w chiropraktyce - nie przeprowadzam operacji narządów ruchu. W razie potrzeby, pacjentów przekazuję godnym zaufania kolegom w regionie. Małe operacje przeprowadzają oni ambulatoryjnie, czyli pacjent po zabiegu wraca do domu, większe (np. artroskopie czy endoprotezy czyli „sztuczne stawy”) wymagają już pobytu w szpitalu i to także jestem w stanie pacjentom z Polski załatwić. Współpracuję np. ze Szpitalem Górniczym w Karwinie, 200 m od mojej przychodni.

Większość ortopedów zajmuje się też badaniem bioder u noworodków...
— Owszem, staram się dotrzymywać kroku innym - od początku (moja przychodnia zarejestrowana jest od 1993 roku) w badaniach bioder noworodków korzystam z sonografu. Trzeba wiedzieć, że im
prędzej stwierdzi się jakiś stopień wady wrodzonej u małych dzieci, tym skuteczniej i szybciej można ją leczyć. Na terenach dawnej Czechosłowacji leczenie wrodzonych wad bioder noworodków ma tradycje sięgające lat 50. zeszłego wieku i filozofia tej terapii jest nadal aktualna. Z tym, że zdjęcia rentgenowskie przeprowadzane są już sporadycznie.

Czy pacjenci z Polski wybierający się do pana muszą mieć ze sobą zdjęcia rentgenowskie?
— W większości wypadków przyspieszy to leczenie. Tak samo jak niektóre wyniki laboratoryjne. Ale nie jest to niezbędne. Szpital Górniczy dysponuje znakomitą techniką diagnostyczną włącznie z cyfrowym opracowaniem np. rtg i także pacjenci z Polski mogą z niej korzystać. Oczywiście za opłatą.

Właśnie, jak jest z opłatnością?
Przepisy Unii Europejskiej o wzajemnym pokrywaniu kosztów leczenia odnoszą się tylko do przypadków nagłych. U mnie ceny są umowne, mniej więcej wg. cennika czeskich ubezpieczalni zdrowia. Na przykład wizyta z badaniem kosztuje 300 koron, plus leczenie w granicach 500-1000 koron. Masaż w „fotelu” to wydatek rzędu 75 koron.

STRONA PRZYCHODNI: drchodura.cz