Bez granicy bliżej do kościołaKościół znajduje się w tej części Lesznej, która leży w Polsce. Od lat przychodzą do niego jednak również osoby mieszkające po drugiej strony granicy. Z tym, że ich możliwości uczestniczenia w nabożeństwie odbywającym się na terenie innego państwa zmieniały się zależnie od zakrętów, jakimi podążała historia. — Mieszkam bardzo blisko, ot – za tym domem z czerwonym dachem — pokazuje Helena Kapustka, elegancka starsza pani z laską, która przeżyła już wiele zawirowań historii. — Ten dom jest jeszcze w Polsce, a ja mieszkam już w RC. Teraz mam do kościoła bardzo blisko, parę minut, ale to dopiero od czasu, gdy granice zostały zniesione. Do Trzyńca, Lesznej lub Puńcowa Wejście Polski i Czech do strefy Schengen znoszącej kontrole graniczne zasadniczo skróciło starszej pani drogę do kościoła. Przed grudniem 2007 roku musiała korzystać tylko z oficjalnego przejścia granicznego, nie mogła chodzić na skróty. — Wtedy droga do kościoła trwała pół godziny. A w czasach stanu wojennego granica zupełnie była zamknięta — wspomina. W Lesznej Dolnej ani w części Lesznej Górnej leżącej na terenie RC nie ma kościoła. Ludzie muszą dojeżdżać do Trzyńca – albo chodzić na mszę do Polski. Na ranną mszę przychodzą do kościoła św. Marcina również Maria i Władysław Witosowie. Ubrani są na sportowo, droga do górnoleszniańskiego kościoła to dla nich piękny zimowy spacer. Mieszkają w dzielnicy Trzyńca - Kojkowicach. — Należymy do trzynieckiej parafii, ale do kościołów chodzimy na zmianę – do Trzyńca, do Lesznej lub do Puńcowa — mówią. Kościół św. Jerzego w Puńcowie to najstarszy istniejący na Śląsku Cieszyńskim kościół murowany. Zbudowany został w stylu późnogotyckim na początku XVI wieku, a w jego wnętrzu można znaleźć kilka cennych pamiątek sakralnych. Moi rozmówcy wymieniają kilka innych par małżeńskich, które regularnie przychodzą na msze do kościoła w Lesznej Górnej. — Ogółem jest to chyba z dziesięć osób — liczą. Z Karwiny do Kaczyc Na piechotę przez granicę chodzi również do kościoła grupka wierzących z Karwiny-Raju. Biorą udział w nabożeństwach odprawianych w kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej w Kaczycach Dolnych. Na msze do kaplicy, znajdującej się po polskiej stronie granicy, uczęszczają regularnie nie tylko Polacy, ale i Czesi mieszkający w Raju kawałek od kaczyckiej kaplicy. Choć jest ona nieduża, to co niedzielę odprawiane są dwie msze święte. Nabożeństwa są również w dni powszednie. Dla starszych pań mieszkających kawałek od granicy dużo wygodniej jest chodzić do kaplicy w Kaczycach, niż do kościoła w Karwinie Frysztacie. — Nim doszłabym do autobusu, który jedzie do Frysztatu, jestem już w kaplicy — mówi Helena Biłkowa. — W dodatku autobusy nie zawsze pasują, a od autobusu do kościoła jest jeszcze spory kawałek. Również w Raju nie zawsze było tak łatwo. Przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce w grudniu 1981 roku granicę można było przekraczać z przepustkami. Po 13 grudnia przejście zostało zamknięte. W późniejszych latach czynne było tylko przejście oddalone o jakieś 6 km. Droga tym samym znacznie się wydłużyła i parafianie z Raja przestali chodzić do kaplicy w Kaczycach. — Na nowo zaczęłam do niej chodzić po otwarciu przejścia turystycznego, które znajduje się tuż obok naszego domu — mówi pani Irena, która nie chce ujawniać nazwiska. Przejście turystyczne Karwina Raj I–Kaczyce Dolne zostało otwarte w 2005 roku. Nie było jednak przejściem całodobowym, godziny otwarcia były ograniczone. Zimą trzeba było zdążyć przekroczyć granicę do godz. 18.00. Po wejściu Republiki Czeskiej i Polski do strefy Schengen mieszkańcy Karwiny i Kaczyc mogą wreszcie przekraczać granicę zupełnie swobodnie. Raz do Czech, raz do Polski Takich kościołów, do których mają blisko mieszkańcy sąsiedniego kraju, jest na pograniczu więcej. Typowym przykładem są Piotrowice. Blisko granicy stoją tak kościół parafialny w centrum gminy, jak i drewniany zabytkowy kościółek w należących do Piotrowic Marklowicach Dolnych. Do kościoła po polskiej stronie – w Marklowicach Górnych – z czeskiej strony też nie jest daleko. — Na piechotę może piętnaście minut — mówi Wiesław Wróbel, mieszkający po czeskiej stronie, tuż obok dawnego przejścia granicznego w Marklowicach Dolnych. Jego rodzina chodzi do kościołów na zmianę – i po jednej, i po drugiej stronie granicy. Godziny nabożeństw w kościołach się różnią, można więc wybrać tę, która komu bardziej odpowiada. — Dużo ludzi z Polski przychodzi obecnie do naszego drewnianego kościółka — mówi Wróbel. — Na pewno więcej niż przed zniesieniem granic. Wtedy musieli chodzić okrężną drogą przez przejście graniczne, teraz korzystają z krótszej, bocznej drogi, którą dawniej przecinała granica. Niektórym odpowiada godzina nabożeństw, wielu z pewnością przychodzi dlatego, bo przyciąga ich drewniany kościółek. Proboszcz piotrowickiej parafii, do której należą Marklowice Dolne, ks. Henryk Lorisz, dodaje: — Polacy mają sentyment do tego kościółka, bo dawniej, jeszcze za Austrii, Marklowice były jedną parafią. Również w czasach międzywojennych, gdy była już granica, ludzie bez problemów chodzili z Polski do tego kościoła, droga została zamknięta dopiero w czasach rządów komunistycznych. Drewniany kościół w Marklowicach Dolnych pw. Wniebowstąpienia Pańskiego z 1739 roku należy do cenionych zabytków drewnianej architektury sakralnej na Śląsku Cieszyńskim. Murowany kościół parafialny pw. św. Marcina w Piotrowicach również pochodzi z XVIII wieku, od marklowickiego kościółka jest o 50 lat młodszy. W obu kościołach msze niedzielne odbywają się na zmianę po polsku i po czesku. Od kilku lat, kiedy to za piotrowickim kościołem otwarto wpierw przejście turystyczne, a później zupełnie zniesiono granicę, w nabożeństwach bierze udział również grupa parafian z polskiego Skrbeńska. — Jest to około dwudziestu osób, których domy stoją kawałek od naszego kościoła. Biorą udział i w polskich, i w czeskich mszach – nie robi im to różnicy. Uważamy ich za naszych współparafian — opowiada ks. Lorisz.
|
reklama
|
dresu do kościoła :-)))
Czarni tacy przeciwny UE ale jak jest kasa od nowych owieczek to wszystko OK
że starsi ludzie dopiero u schyłku wieku zaczynają chodzić do kościoła. Kaplica w Kaczycach -Podświnioszowie to zesłanie - azyl do księży PIJAKÓW -ALKOCHOLIKÓW wszyscy wiedzą dlaczego został odsunięty tamtejszy administrator kaplicy od PROBOSTWA w Kaczycach. Pił na umór i jeździł samochodem i nadal tak robi wystarczy popatrzej na jego twarz lub stanąć koło niego ( zapach wczorajszego dnia)Dewotki znajdą się wszędzie nawet w ateistycznych Czechach.
reagujacych chamsko na kazda wzmianke o religii , w szczegolnosci katolickiej.
To tylko prowokatorzy ,normalni Cieszyniacy,czy to
ewangelicy czy katolicy tolerują się wzajemnie i nawet o dziwo czsami szanują.
Radzę zatem swoje psychopatyczne odchyłki zachować dla siebie.
nie mam zamiarów nikogo niszczyć . Jestem tolerancyjnym, ale dlaczego nikt nie chce uwieżyć ,że to prawda ( podono prawda boli szczególnie FANATYKÓW)jeżeli zrobiłby to Pan X to zostałby potępiony zaszczuty, a i może osądzony.Jak to robi ksiądz katolicki to jest mu wszystko wybaczane i puszczane w nie pamięć bo to ksiądz a jemu podobno wszystko wolno.Pijaństwo, skoki w bok z kobietkami, potem górnicy wynoszą samochód z rowu , no i spokojna emeryturka na Podświnioszowie. Tutaj nikt nikogo nie prowokuje stwierdzam tylko fakty- sam mam dobrych przyjaciół innej wiary niż ja i moja rodzina- dla mnie nie liczy sie wyznanie tylko bycie człowiekiem i wzajemna pomoc i zrozumienie,- ale tolerowanie takiego czegoś mówię stanowcze NIE. Ksiądz jest takim samym człowiekiem jak każdy inny i nie jest to jego powołanie że jest księdzem tylko zawód wyuczony do głoszenia słowa Bożego, i podlega każe i osądowi jak każdy inny. Powinien dać przykład jak żyć w zgodzie i szacunku do innego wyznania a ten ksiądz tego niema i nie umie zastosować. Papież chciał złączyć wszystkie wyznania chrześcijańskie bo przecież wierzymy w jednego Boga, ale to księża nie chcą tego bo im jest to na rekę.
nie mam zamiarów nikogo niszczyć . Jestem tolerancyjnym, ale dlaczego nikt nie chce uwieżyć ,że to prawda ( podono prawda boli szczególnie FANATYKÓW)jeżeli zrobiłby to Pan X to zostałby potępiony zaszczuty, a i może osądzony.Jak to robi ksiądz katolicki to jest mu wszystko wybaczane i puszczane w nie pamięć bo to ksiądz a jemu podobno wszystko wolno.Pijaństwo, skoki w bok z kobietkami, potem górnicy wynoszą samochód z rowu , no i spokojna emeryturka na Podświnioszowie. Tutaj nikt nikogo nie prowokuje stwierdzam tylko fakty- sam mam dobrych przyjaciół innej wiary niż ja i moja rodzina- dla mnie nie liczy sie wyznanie tylko bycie człowiekiem i wzajemna pomoc i zrozumienie,- ale tolerowanie takiego czegoś mówię stanowcze NIE. Ksiądz jest takim samym człowiekiem jak każdy inny i nie jest to jego powołanie że jest księdzem tylko zawód wyuczony do głoszenia słowa Bożego, i podlega każe i osądowi jak każdy inny. Powinien dać przykład jak żyć w zgodzie i szacunku do innego wyznania a ten ksiądz tego niema i nie umie zastosować. Papież chciał złączyć wszystkie wyznania chrześcijańskie bo przecież wierzymy w jednego Boga, ale to księża nie chcą tego bo im jest to na rekę.
Komunistom i UBekom powinno się zabronić używania komputerów,dość że nie chodzą do kościoła to mają najwięcej złośliwych uwag na jego temat.
Gdzie duchota tak straszna, aż zatyka pory, Jest miasto niewielkie i zyją potwory
TY KUMUNISTO ZA PIĘC ZŁOTYCH. FARBOWANY LISIE Z WIELKĄ KITĄ ZAMKNIJ TĄ FASZYSTOWSKĄ MORDE.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No i teraz wiemy dlaczego Polska musiała wejść do strefy Schengen!!
Przeciez wiadomo że komuniści jedzą ludzi a katolicy nie
ZJEDLI KONIA NA GRANICY HA HA
a boga nie ma i po co to wszystko.......
Dodaj komentarz