, środa 24 kwietnia 2024
Wojna sprzed 90 lat nie rozwiązała konfliktu o Śląsk Cieszyński
Grzegorz Gąsior pochodzi z Karwiny. Jest historykiem Uniwersytetu Warszawskiego. fot. Marek Santarius/Głos Ludu 



Dodaj do Facebook

Wojna sprzed 90 lat nie rozwiązała konfliktu o Śląsk Cieszyński

Wojna sprzed 90 lat nie rozwiązała konfliktu o Śląsk Cieszyński

Polegli i pomordowani żołnierze z polskiego pułku w Stonawie. fot. ARC


Wojna sprzed 90 lat nie rozwiązała konfliktu o Śląsk Cieszyński

Grupa oficerów z Dowództwa Frontu Śląskiego. fot. ARC

W piątek minęło 90 lat od dnia, kiedy czechosłowacka armia przekroczyła tymczasową linię graniczną, którą 5 listopada 1918 roku podzielono Śląsk Cieszyński na polską i czechosłowacką sferę wpływów. Rozpoczęła się siedmiodniowa wojna czechosłowacko-polska, w której czechosłowackie jednostki udało się polskim żołnierzom zatrzymać aż na linii Wisły, w tzw. bitwie pod Skoczowem.
O tej wojnie i późniejszych wydarzeniach, które doprowadziły od ostatecznego podziału naszego regionu granicą, rozmawiamy z historykiem Grzegorzem Gąsiorem, autorem głośnej publikacji „Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918-2008”.

Niektórzy autorzy piszą, że czechosłowacka armia przekroczyła 23 stycznia linię demarkacyjną...
— Nie była to linia demarkacyjna, lecz linia graniczna ustalona umową z 5 listopada. Przebiegała ona tak, że cały powiat cieszyński przypadł stronie polskiej, powiat frydecki – czechosłowackiej. Natomiast powiat frysztacki był podzielony. Karwina, Polska Lutynia, Poręba, Zabłocie, Wierzbica znalazły się po polskiej stronie, Łazy, Orłowa, Pietwałd – po stronie czechosłowackiej. Pod zarząd czeskiego Zemského národního výboru należały też Dziećmorowice, które tworzyły eksklawę (część terytorium państwa lub innej jednostki administracyjnej, położona w oddzieleniu od głównego jego obszaru, otoczona terytorium innego państwa lub jednostki administracyjnej). Granica ta miała być tymczasowa, ustalono ją umową między Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego i czeskim Zemským národním výborem. Ostateczna granica miała zostać ustalona przez rządy w Warszawie i Pradze. Warto dodać, że granicę tymczasową wyznaczono tak, że pod zarząd Rady Narodowej dostały się te gminy, w których była samorząd w większości polski lub niemiecki.

Czy ta decyzja rządu czechosłowackiego o zbrojnej interwencji była zaskoczeniem dla strony polskiej, która angażowała się wówczas w wojnie na wschodzie?
— W pewnym sensie tak, chociaż można się było spodziewać ataku co najmniej od końca grudnia 1918 roku, a na pewno od nowego roku. Można to było odczytać w przemówieniu prezydenta Tomáša Garrigue Masaryka w Zgromadzeniu Narodowym w Pradze. Od listopada napływały liczne skargi strony czechosłowackiej, przede wszystkim do Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. W nich oskarżano stronę polską o łamanie umowy z 5 listopada, o tworzenie faktów dokonanych, zachowywanie się tak, jak gdyby ta część zarządzana przez Radę miała już być integralną częścią Polski. Prasa czeska, m.in. orłowska „Obrana Slezska”, też nawoływała do interwencji zbrojnej już od listopada. Niemniej strona polska nie była przygotowana na odparcie ataku. Większość oddziałów, także tych stacjonujących na Śląsku Cieszyńskim, została wysłana na początku stycznia 1919 roku do walk z Ukraińcami. I w momencie ataku czechosłowackiego siły polskie były bardzo słabe. Dowodził nimi płk Franciszek Ksawery Latinik. Wojsko czechosłowackie pod dowództwem ppłk. Josefa Šnejdárka w momencie ataku liczyło 14-16 tys. żołnierzy, przede wszystkim legionistów czechosłowackich z Francji i Włoch. Natomiast polskie siły zbrojne liczyły ok. 2 tys. żołnierzy, 1,3 tys. członków milicji. Stawiała opór także ludność cywilna, przeważnie górnicy i hutnicy, którzy otrzymywali broń od Rady Narodowej. Broni było jednak mało, zaledwie dla kilkuset osób. A ludność cywilna przede wszystkim nie miała odpowiedniego wyszkolenia wojskowego, żeby mogła stawić skuteczny opór dobrze zorganizowanej armii.

Jak postępowała armia czechosłowacka?
— Rano 23 stycznia jednostki czechosłowackie zaatakowały Bogumin, który został zajęty jeszcze tego samego dnia. Następnego dnia zdobyto Frysztat i Karwinę, odbyły się też walki na Przełęczy Jabłonkowskiej oraz w Bystrzycy. 26 stycznia zajęta została Stonawa. I tam doszło do największej zbrodni wojennej na jeńcach polskich. Zginęło 20 polskich żołnierzy, z których większość zamordowano już po wzięciu do niewoli. Dobijano ich kolbami, mordowano bagnetami. Zginął też milicjant oraz kilka osób cywilnych, w tym jedna starsza kobieta, pani Klimszowa, babcia znanego folklorysty Józefa Ondrusza. W Olbrachcicach też doszło do podobnej tragedii, na mniejszą już jednak skalę. W nocy z 26 na 27 stycznia polskie wojska wycofały się z Cieszyna. Oddały miasto bez walki, by umocnić się na linii Wisły. 27 stycznia legiony czechosłowackie zajęły Cieszyn, a od 28 do 30 stycznia trwała bitwa pod Skoczowem. 30 stycznia doszło do zawieszenia broni – ze względu na niezadowolenie rządów państw Ententy działaniami Czechosłowacji. Ponieważ atak na pozycje polskie nie był uzgodniony z mocarstwami zachodnimi.

Wojna zatem zakończyła się wynikiem patowym...
— Przede wszystkim wojna nie rozwiązała konfliktu o Śląsk Cieszyński. Konflikt ciągnął się jeszcze przez półtora roku. 26 lutego 1919 roku wojska czechosłowackie musiały się wycofać za linię demarkacyjną. Ta linia nie pokrywała się z linią z umowy z 5 listopada, która nadal miała funkcjonować jako granica administracyjna. Polskie wojska powróciły do Cieszyna, do Frysztatu, ale na przykład Karwina znalazła się już w czechosłowackiej strefie wpływów. Czyli mamy do czynienia z dziwną sytuacją, bo w niektórych miejscowościach, które miały być zarządzane przez Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego, polską stronę, stacjonowali czechosłowaccy żandarmi i wojsko, co właściwie uniemożliwiało normalny chód administracji. W wielu z tych gmin Czesi praktycznie przejęli władzę i usunęli polskie wydziały gminne. Do ostatecznego rozstrzygnięcia konfliktu miało dojść na konferencji w Paryżu, jednakże we wrześniu 1919 roku obie strony zdecydowały się na przygotowanie plebiscytu. Przygotowania do plebiscytu ciągnęły się miesiącami, w tym czasie dochodziło do starć między obu stronami, rozbijano agitację przeciwnika, stosowano terror i naciski wobec ludności. W lutym i marcu 1920 roku doszło do masowych wypędzeń Polaków z Ostrawy i zachodniej części Zagłębia Karwińskiego. Podobne masowe prześladowania miały miejsce w maju 1920 roku. Terror plebiscytowy uniemożliwiał właściwie przeprowadzenie uczciwego plebiscytu. Obie strony obawiały się też jego wyniku. I 10 lipca w Spa premier Polski Władysław Grabski, który potrzebował od państw zachodnich pomocy w wojnie z bolszewikami zbliżającymi się do Warszawy, zgodził się na arbitraż państw zachodnich, który nie dawał żadnych gwarancji, że rozwiązanie takie będzie korzystne, pomyślne dla strony polskiej. 28 lipca 1920 roku Rada Ambasadorów wydała w Paryżu decyzję o granicy, która mniej więcej pokrywa się z granicą dzisiejszą.

Na ile ta siedmiodniowa wojna miała wpływ na dalsze stosunki między rządami w Pradze i Warszawie? Bo na stosunki polsko-czeskie na Śląsku Cieszyńskim, oczywiście, zdecydowanie negatywny…
— Niewątpliwie zarówno wojna, jak i cały przebieg dwuletniego konfliktu o Śląsk Cieszyński, zwłaszcza okres przygotowania do plebiscytu, odbił się niekorzystnie na stosunkach polsko-czechosłowackich. Uniemożliwił nawiązanie jakiegokolwiek sojuszu czy stosunków przyjaznych między tymi dwoma państwami. Naruszył wzajemne zaufanie, wywołał poczucie rozgoryczenia zwłaszcza po polskiej stronie. Wielu Polaków po tych wszystkich wydarzeniach nie mogło powrócić do domów, które znalazły się po czeskiej stronie granicy w lipcu 1920. Natomiast na pograniczu czechosłowacko-polskim powstał kolejny obszar zapalny w Europie Środkowej, który przy pierwszym większym kryzysie międzynarodowym miał dać o sobie znać. Czechosłowacja stanęła też przed problemem integracji kolejnej mniejszości narodowej, która nie była przychylnie nastawiona do państwa, w jakim się znalazła. I to musiało skutkować naciskami asymilacyjnymi, próbami zabezpieczenia tego regionu przed irredentą. I jeszcze jedno – to wszystko skonfliktowało Czechosłowację z kolejnym sąsiadem w czasach, gdy nieprzychylnie nastawiona do tego państwa była większość sąsiednich krajów. Czechosłowacja traciła kolejnego potencjalnego sojusznika w ewentualnym konflikcie. A jeśli nie sojusznika, to przynajmniej przyjaznego partnera, przyjaznego sąsiada.

Rozmawiał: JACEK SIKORA/Głos Ludu
Komentarze: (19)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Czech to je Czech, wystarczy popatrzeć na współ-pracę Naszej Rady Miejskiej z Ich Radą. Nic dodać , nic ująć.

Głupek szowinistyczny nie rozumie tego, że mamy inne czasy i musi mieć wroga

i pora najwyższa skończyć te przepychanki, jest jak jest i jest bardzo dobrze, a granica sama zniknęła, tylko szalony burmistrz Ficek jeszcze wystawia swoje posterunki na mostach...:)))

No niestety to prawda że Czech to jest Czech. Po dzień dzisiejszy polacy boją się czechów i przystają na ich poczynania np;
- szkody górnicze powstałe na terenie polskim , nikt za nie nie odpowiada( inne przepisy prawa górniczego czeskiego) strona Polska boi się Czechów i uznaje że oni mają rację. Polska zlikwidowała Morcinka ( zasługa europosła BUZKA)i teraz wyraziła zgodę na rozpoznanie terenu i póżniejsze wydobycie pokładów "Morcinka" nie uwzględniając protestów strony polskiej np. kto ponosi i iwezmie na siebie wysokość szkód powstałych na naszym terenie. Zgodnie z kodeksem cywilnym paragraf 144.." kto wyrządzi szkodę drugiemu zobowiązany jest do jej naprawy pod kara..." a strona czeska nato pokazuje nam ŚRODKOWY PALEC.
- budowy w obrębie pasa granicznego przekazników telefoni komórkowej( bez zgody strony polskiej)
- zanieczyszczanie środowiska ( huta Trzyniec)

Trzyniec smrodzi Polakom na złość, za Morcinka winny jest Czech Buzek

stela-LOL napisz cosz jeszcze

widze że poniektórzy mają poczucie humoru ale to jest wszystko prawda...

Co chcecie od Prusaków Poludnia ?

Buzków ród ci to wróci, choćby z zaświatów....

Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów

Co ty w domu lustra nie masz? Kup sobie,, wtedy bez marnowania prądu za każdym razem zobaczysz w nim jednego idiotę.

Widze cie!!!

masz kompleksy??...

Dlaczego ja nie mam może ty masz o co ci chodzi że napisałem PRAWDE

Panowie, zkiyl tela kompleksów? :-o

Ty ni mosz kompleksów, ze za 90 roków przerobili wiekszość Poloków na szkopyrtoków ??

Ty Zaolziaku, tvoje mieszkanie v czesku, tak jest.

Kompleksy majóm yny ludzie głupi abo nie uspieszni, bez pyniyz atd. Uspieszni Ślónzocy sie nie muszóm dowartościowować rzekómo bohaterskóm historióm abo gdo wiy czym.

Oboje macie rację i widzę, że macie pojęcie na temat współpracy " PL - Cz " . Napewno jesteście ciekawi , wyniku współpracy przy projekcie "Ogrody dwóch brzegów " , bo już były i znowu są problemy współpracy.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama