W Istebnej wspominali Emanuela GrimaZaduszki Istebniańskie od czternastu lat organizuje Zbigniew Wałach. Co roku poświęcone są komuś innemu. W związku z przypadającą w tym roku 130. rocznicą urodzin bohaterem tegorocznych był ks. Emanuel Grim. Zebrani w holu głównym Gimnazjum im. bł. Jana Pawła II w Istebnej, w którym w tym roku odbyły się Zaduszki, mogli wysłuchać zaprezentowanych przez Annę Seemann-Majorek i jej męża Tomasza Majorka utworów księdza, a także posłuchać koncertu Kapeli Wałasi. Wcześniej jednak etnograf Małgorzata Kiereś, kierownik Muzeum Beskidzkiego w Wiśle, zaprezentowała postać ks. Emanuela Grima. Dzięki multimedialnemu pokazowi zebrani mogli odbyć podróż do Istebnej z czasów proboszcza miejscowej parafii. - To był nie tylko wspaniały proboszcz, poeta regionalny, wielki działacz społeczny, pamiętnikarz Śląska Cieszyńskiego, budziciel sumienia narodowego górali śląskich, ale też budowniczy Istebnej - podkreśliła już na samym początku Kiereś. Grim, który przybył do Istebnej w 1917 roku, był proboszczem istebniańskiej parafii przez 33 lata. Jak podkreślała Kiereś, "dzięki fenomenalnej przyjaźni z dr. Michałem Grażyński, ówczesnym wojewodą śląskim", w okresie międzywojennym wybudowano drogę bitą z Wisły do Istebnej, sanatorium na Kubalonce, czy Szkołę Podstawową im. ks. Józefa Londzina (parcela pod szkołę została zakupiona z budżetu gmin, ale koszty budowy budynku pokryte zostały ze środków urzędu wojewódzkiego). Jednym z największych wydarzeń, które Istebna może zawdzięczać swojemu proboszczowi, jest przyjazd prezydenta Ignacego Mościckiego, a także prymasa Polski kard. Augusta Hlonda. Na pamiątkę tej pierwszej wizyty do dziś w miejscowym kościele przy ołtarzu stoi tron dla prezydenta i dla biskupa. - Istebna miała szczęście do duszpasterzy - mówiła Kiereś. - Ksiądz Emanuel Grim w okresie międzywojennym miał szczęście do górali, bo ci już w okresie przed jego przybyciem byli bardzo ukształtowani jeżeli chodzi o narodowość i tożsamość swojej ziemi - podkreślała etnografka, która przypomniała, że Grim, który okres wojny spędził w Cichym niedaleko Zakopanego, w swoich utworach co chwilę powracał do ukochanej Istebnej. - Był człowiekiem wielkim, zacnym, szanowanym. Człowiekiem, który uczestniczył w chrzcinach, weselach, pogrzebach wszystkich mieszkańców Istebnej. Wszystko, co mógł, budował: przyjaźń i więź między ludźmi, pisał i dokumentował, a także cały czas podkreślał tożsamość górala istebniańskiego - powiedziała na zakończenie swojego wystąpienia Kiereś.
|
reklama
|
Zupełnie nie spodziewałem się takiego tłumu na tym wydarzeniu. W Katowicach tego typu spotkania przyciągają kilkanaście, góra trzydzieści osób. W Istebnej było zgromadzonych grubo ponad 100 osób, osób, które tworzą JEDNOŚĆ, rzadko spotykaną we współczesnym zglobalizowanym świecie. Dużo by pisać...
Dodaj komentarz