Krótka historia HarbutowicPierwsza wzmianka o Harbutowicach pochodzi z 1521 roku. Ich losy były dość typowe dla wielu miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. Najpierw należały do książąt cieszyńskich, później pozbył się ich rozrzutny książę Wacław Adam (konkretnie w 1558 roku). Przez kilka stuleci należały do rodzin szlacheckich (m.in. Rudzkich, Czamerów, Pielgrzymów i Marklowskich) aż w 1798 roku wykupili je Habsburgowie i wcielili do kompleksu dóbr zwanego Komorą Cieszyńską. Według topografii Reginalda Kneifelda z 1804 roku w Harbutowicach były 33 domy i 183 mieszkańców. W 1900 roku Harbutowice miały 344 mieszkańców, a dziesięć lat później 369. Jerzy Białoń, syn gospodarza w Harbutowicach, został powołany do armii austriackiej i wysłany do północnej Italii. "R. 1859 był we wojnie austryacko-francuskiej, gdzie w mieście Medyolanie, zachorowawszy ciężko na ospę, trzy dni w pewnym opuszczonym klasztorze leżał z kamratami bez wszelkiej pomocy, aż Francuzi, zająwszy miasto, przynieśli tym nieszczęśliwym boleśnie upragnioną pomoc" - pisał we wspomnieniu pośmiertnym "Nowy Czas". Białoń szczęśliwie powrócił do Harbutowic, w 1864 roku wykupił rodzinne gospodarstwo, rok później ożenił się. Cieszył się dużym autorytetem, skoro ośmiokrotnie wybierano go wójtem. O jednym z następców Białonia na urzędzie wójtowskim kiepskie mniemanie miał pewien felietonista "Gwiazdki Cieszyńskiej". Jak pisał w 1896 roku, "Oto byłem tam u jednego wójta i widziałem dopis urzędowy od wójta z Harbutowic: Vom Gemeindevorstande Harbutowitz – cały dajcz, chociaż Harbutowice zupełnie polska gmina i kto wiem, czy tam jest przynajmniej jeden Niemiec. Czyż gminy niemieckie koło Bielska piszą po polsku? Ludzie nasi strasznie tępi. Pruska i Moskal prześladują zawzięcie język polski, nasi Niemcoszkowie o włos nie są lepsi, bo nam nie życzą polskich szkół, polskich urzędów, a tu polskie gminy pomagają im w niemczeniu i same swój polski język lekceważą, aż się człowiekowi płakać chce". Większość informacji o Harbutowicach na łamach prasy z czasów austriackich lub okresu międzywojennego dotyczyło albo włamań, albo nieszczęśliwych wypadków. I tak przykładowo w 1911 roku złodzieje w szynku Dybilasa w Harbutowicach pozbierali (…) lepsze rzeczy a pozostawili pospolite. A tak pozbierali flaszki z likierami a nie tknęli zwyczajnego kwitu, zwanego na pile harbutowickiej "kindybol" (Ślązak 1911 nr 2). A w 1926 roku katowicka "Polonia" donosiła, że w Harbutowicach wdowa Gruszczykowa w czasie snu dostała ataku epileptycznego, w trakcie którego spadła z łóżka na śpiącego na ziemi obok łóżka 14-letniego syna. Kiedy drugi syn zauważył wypad i doprowadził matkę do przytomności oboje skonstatowali, że 14-letni Gruszczyk pod ciężarem matki udusił się. Rozpacz matki i brata po skonstatowaniu tego faktu nie miała granic.
|
reklama
|
Dodaj komentarz