, sobota 20 kwietnia 2024
Jerzy Kronhold: Nie został wojewodą, będzie konsulem
Jerzy Kronhold urodził się w 1946 roku w Cieszynie. fot: ARC SPOT



Dodaj do Facebook

Jerzy Kronhold: Nie został wojewodą, będzie konsulem

WO
Gdy rządy objęło Prawo i Sprawiedliwość Jerzy Kronhold z Cieszyna miał zostać wojewodą śląskim. Nie został. Będzie za to powtórnie konsulem generalnym RP w Ostrawie.
Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą właśnie pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jerzego Kronholda na stanowisko konsula generalnego RP w Ostrawie. Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal, przedstawiając posłom kandydaturę cieszyniaka podkreślił, że ma on duże doświadczenie w pracy dyplomatycznej ponieważ już raz, w latach 1991-1996 był konsulem generalnym RP w Ostrawie. Dodał, że Kronhold dobrze zna mniejszość polską na Zaolziu. Kowal przypomniał też, że w latach 2000-2006 poeta znad Olzy był dyrektorem Instytutu Polskiego w Bratysławie, a jego praca została bardzo dobrze oceniona.

Jerzy Kronhold urodził się w 1946 roku w Cieszynie. Jest autorem kilku tomików poetyckich. W środowisku pisarskim uważa się go za współtwórcę tzw. nowej fali. W swoich wierszach koncentruje uwagę na wydarzeniach, które towarzyszą mu na co dzień. Wydał m.in. tomiki „Niż” czy „Wiek brązu” — jak napisał recenzent — „zbiór nadzwyczajnych, pełnych kontrastu, żywych wierszy”. „Czas jego wierszy płynie w zwolnionym tempie, pozwalając dostrzec detale, szczegóły bytu, zachwycić się obecnością, a zarazem wydobyć ze zwykłości to, co niezwykłe” — napisały o poezji Kronholda „Zeszyty Literackie”.

Był pierwszym organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Na Granicy” w Cieszynie (dzisiaj festiwal „Bez Granic”). Jest również członkiem-założycielem Stowarzyszenia Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka. Organizacja istnieje od października 1981 roku, kiedy to działacze wywodzący się z niezależnych środowisk opozycyjnych — Karty 77 w Czechosłowacji, KOR i Solidarności w Polsce, podpisali konspiracyjną umowę o wzajemnej współpracy. Celem pierwszej Solidarności Polsko-Czechosłowackiej była wymiana informacji o inicjatywach demokratycznych i represjach stosowanych przez komunistów. Kronhold wraz z innymi działaczami z Cieszyna, Marianem Dembiniokiem i Zbigniewem Machejem, w 21. rocznicę inwazji na Czechosłowację, zorganizowali w mieście w 1989 roku manifestację, podczas której zgromadzeni przeprosili Czechów i Słowaków za to, że w interwencji brali udział polscy żołnierze. Potem Kronhold organizował z Macierzą Ziemi Cieszyńskiej marsze ekologiczne, w wyniku których wstrzymana została budowa wielkiej koksowni w Stonawie.

W Cieszynie prowadził antykwariat, w Bielsku-Białej, gdy istniało jeszcze województwo bielskie, pracował w wydziale kultury. Był też radnym Cieszyna i radnym pierwszej kadencji Rady Powiatu Cieszyńskiego oraz konsulem generalnym RP w Ostrawie. W Radzie Miejskiej Cieszyna zasiadał w tym samym czasie co Bogusław Bagsik, słynny prezes Art-B. Gdy zdobył mandat radnego powiatowego był typowany na starostę. Przegrał z adwokatem i byłym burmistrzem Ustronia Andrzejem Georgiem. Wtedy został radnym tzw. niezależnym. Jak wspominają inni radni z tamtego okresu, zasłynął pomysłem przeniesienia siedziby starostwa do Pałacyku Habsburgów u stóp cieszyńskiego Wzgórza Zamkowego. Uznano to jednak za zbytnią ekstrawagancję. Kronhold nie przekonał też radnych, aby w dzisiejszym starostwie przy ul. Bobreckiej sala sesyjna nie sąsiadowała ze stołówką. — Nie po to powstawało starostwo, żeby radni żarli w stołówce — grzmiał na sesji Kronhold.

Żona Kronholda Irena dwukrotnie bez powodzenia ubiegała się o mandat poselski z ramienia PiS. On podobno zastanawiał się przed ostatnimi wyborami, czy wystartować na senatora, ale ostatecznie nie zdecydował się na to. Po dojściu do władzy PiS Kronhold był typowany na nowego wojewodę śląskiego, którym jednak ostatecznie nie został.
Komentarze: (2)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Kłaniam się! Rzeczywiście były czasy, że trzeba było miec troche, bardzo dużo, odwagi. Koniecznie trzeba za to dużo dziękować wielu, bardzo wielu ludziom. Dużo większa bowiem grupa robiła jednak, prościej i najdelikatniej jak tylko można mówiąc, "pod siebie". Wielu z nich uchodzi dziś za tzw. "porządnych", bywa autorytetami. Trzeba też jasno powiedzieć, że wielu z kombatantów nie sprostało wymogom czasów o które walczyli. Szkoda, rozmywa się cały etos, o gubieniu tzw. wzorców (różnego poziomu odniesienia) czy też ideałów nie wspominam. Niektórym nie starczyło umiejętności innych poniósł nadto bakcyl "władzy" i związane z nim przymioty powszechnie uważane za obraźliwe. Inni uważają, że mają dozgonny mandat na nieomylność i takiż patent na szczęśliwość otoczenia. Ludzkie ułomności często jednak nie idą w parze z wielkimi słowami. Nie można winić NIkogo, że dąży do wyższych poziomów. NIe można też nie zauważać, że często jest to śmieszne, bywa przyczyną drwin, a Nam przynosi ewidentne niekorzyści. Przykłady: ha, ha, ha!!! Jeżeli Ktoś, na ten przykład, dzieli Śląsk na "czarny" i "zielony" uwypuklając wyłącznie najciemniejsze i najśniejsze stron obojga, nie może liczyć na zrozumienie większości. Musi korzystać z "politycznego" wsparcia dla znalezienia się na scenie, pomimo tego, że "w szatni, płaszcz już został przedostatni". Kultywuje niejako tym samym "duchy" tamtych czasów. I można być oczywiście dumnym z tego, że zasiadało się obok Tego czy Innego człowieka. W końcu to Boguś wymyslił oscylatorek. Dziś taki oscylatorek stosuje bardzo wiele Osób i instytucji, włącznie z tymi które powinny być poza wszelkimi podejrzeniami. Na kim ten proceder uprawiają. Na Nas, prosze koleżeństwa, na Nas uprawiają. Dzieje się tak, w znacznej mierze, za przyzwoleniem lub bezradnością "wczorajszych" herosów. A "milcząca" większość: nie głosuje, ma to w d... , pluje na pomniki i czeka na Polską Partię Ludzi Normalnych, acz z wadami.

O 30 miejsc na aplikacji (Kraków) ubiegało się dwa razy tyle chętnych. Zdawali egzamin pisemny i ustny. Listę z wynikami wywieszono kilka dni temu. Na drugim miejscu znalazł się Mariusz Giemza - syn szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Józefa Giemzy, a tuż za nim Wojciech Wassermann, syn obecnego koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Zanim zaczął on karierę rządową, pracował właśnie w krakowskiej apelacji. Wysoko na liście jest też córka szefowej szkolenia w tejże prokuraturze.

- Prokurator Giemza nie uczestniczył w pracach komisji egzaminacyjnej, nie było więc podstaw do kierowania syna do innego okręgu, podobnie zresztą jak w przypadku syna ministra Wassermanna - tłumaczy Jerzy Balicki, rzecznik prokuratury apelacyjnej. W komisji byli jednak podwładni Giemzy: jego zastępca Ryszard Tłuczkiewicz (zarazem szef komisji), niedawno powołana szefowa wydziału postępowania przygotowawczego Małgorzata Tokarczyk oraz Maria Czapik, była szefowa krakowskiej prokuratury okręgowej odwołana w 2001 roku, gdy kierownictwu krakowskiej prokuratury zarzucono m.in. zatrudnianie znajomych i krewnych.

Syn ministra Wassermanna za część ustną egzaminu dostał maksymalną liczbę punktów - 30, a młody Giemza - 25. Kandydatów odpytywano pojedynczo, pytania do ustnego przygotowywano w prokuraturze apelacyjnej. Rzecznik Balicki przyznaje, że układali je także członkowie komisji. Zastrzega zarazem, że pytania odnosiły się do całości materiału i wymagały pełnej znajomości przepisów objętych egzaminem.

Prokurator Józef Giemza szefem krakowskiej prokuratury apelacyjnej został ponad rok temu - mianował go Zbigniew Ziobro.

Walka o otwarcie korporacji i - w domyśle - oczyszczenia ich z nepotyzmu była jednym z głównych haseł PiS w ostatnich wyborach. Minister Ziobro, komentując wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie otwarcia korporacji, jako przykład patologii podawał sytuację, gdy "w wielu korporacjach dzieci bądź wnukowie adwokatów byli masowo przyjmowani w poczet członków palestry".

Teraz jednak Ministerstwo Sprawiedliwości nie widzi problemu w tym, że dzieci wysoko postawionych prokuratorów uzyskują aplikację tam, gdzie pracują ich rodzice.

- Wyłączenie dotyczy tylko członków komisji egzaminacyjnych. Inne sytuacje nie są przewidziane w przepisach prawnych. Nie doszło do złamania procedur i przepisów prawa - oświadczył "GW" sędzia Sławomir Różycki z wydziału informacji MS. Według niego nie można też mówić o naruszeniu etyki. - Trudno wymagać, by dziecko prokuratora przeprowadzało się do często bardzo oddalonego miasta, żeby odbywać aplikację, która trwa przeszło trzy lata - uważa Różycki.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama