Narty z butami, kombinezon, kask i gogle. O tym marzy Nadia.Guz. Zlokalizowany w gardle mięsak tkanek miękkich. W medycznym języku: rms embryonale. Zanim jednak rodzice Nadii usłyszeli tę diagnozę minęło kilka, pełnych niepokoi tygodni. Zaczęło się bardzo niewinnie. Od ropnego kataru. W porównaniu do innych on jednak nie ustępował i z czasem stawał się coraz silniejszy. - Córka nie nadążała już z wydmuchiwaniem nosa, dodatkowo zaczęła chrapać - mówi Sylwia Kajstura, mama Nadii. Pierwsze badania wykazały, że organizm dziewczynki został zaatakowany przez bakterię. Przepisywane jednak przez lekarza kolejne antybiotyki nie przynosiły spodziewanego efektu, a objawy dalej nie ustępowały. Wtedy Nadia znalazła się pod opieką laryngologa. - Podczas kolejnej wizyty pani doktor zauważyła polip w gardle i z dopiskiem "pilne!" wypisała skierowanie na jego usunięcie - opowiada pani Sylwia. Ta diagnoza nie rozwiązała jednak problemów. Następni lekarze ignorowali to zalecenie i stawiali inne diagnozy. Zdesperowana pani Sylwia dalej szukała pomocy. W końcu Nadia znalazła się pod opieką lekarza, który potwierdził pierwsze rozpoznanie. - Po tygodniu otrzymaliśmy telefon, że czeka już na nas miejsce w szpitalu, a Nadia zostanie poddana zabiegowi usunięcia polipa-guza, bo tak zaczęto już wówczas go nazywać - mówi mama dziewczynki. Operacja zakończyła się sukcesem. Nadia przestała chrapać i szczęśliwie mogła wrócić do domu. W tym samym czasie wycinek guza został poddany badaniom histopatologicznym. W sierpniu rodzice Nadii usłyszeli: podejrzenie nowotworu złośliwego. Dziewczynka znalazła się pod opieką lekarzy z Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. Rozpoczęło się długie i intensywne leczenie chemio- oraz radioterapią. - Nadia jest strasznie silną osobą i jak większość dzieci radzi sobie niesamowicie. Rozumie, że musi się pomęczyć i robić to co jej każą, bo wie że tak musi być, że to wszytko dla jej dobra - pani Sylwia chwali swoją córkę, która przechodzi kolejną serię chemioterapii. Takim dzieciom jak Nadia pomaga Fundacja Mam Marzenie. Od blisko ośmiu lat spełnia najskrytsze marzenia dzieci z chorobami zagrażającymi życiu. Dziewczynka podczas zabawy i rozmowy z jej wolontariuszami wyznała: "marzę o nartach z butami, kombinezonie, kasku i goglach". - Mamy nadzieję, że już wkrótce znajdą się osoby chcące pomóc w spełnieniu marzenia Nadii. W podbeskidzkich miejscowościach na pewno jest mnóstwo amatorów białego szaleństwa. Może ktoś z nich kupi i podaruje dziewczynce wymarzony sprzęt a tym samym zobaczy, że nie ma niczego piękniejszego od prawdziwej, szczerej radości szczęśliwego dziecka - mówi Katarzyna Olek, wolontariuszka fundacji Mam Marzenie. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc w spełnieniu marzenia Nadii proszenie są o kontakt z wolontariuszami Fundacji Mam Marzenie pod nr tel.: 606 629 831. Więcej szczegółów na stronie www.mammarzenie.org.
|
reklama
|
Dodaj komentarz