Belle epoque po cieszyńsku - lipiec 1914Jan Szuścik, urodzony w Krasnej nauczyciel, wspominał: "Mnożyły się oznaki, że wkrótce musi nastąpić wielki dramat światowy. Namiętności różnych ludów zamieszkujących zlepek państwa austriackiego coraz bardziej wstrząsały zmurszałym gmachem Habsburgów. Nikt nie czuł się tutaj wolnym, a każdy niewolnikiem. Nie było festynu, któryby nie zakłócił ładu publicznego; mnożyły się napady czynników nieodpowiedzialnych na spokojne grupy drugiej narodowości. W Cieszynie, który sam był zgermanizowany i posiadał bez wątpienia większość ludności polskiej, nie mógł się odbyć festyn polski bez burd i skandalów niemieckich. Polskie seminarium, wywalczone przez Koło Polskie we Wiedniu wyrzucili Niemcy na Bobrek, ażeby nie mąciło spokoju niemieckiego. Policja była drobiazgowa i szykanowała Polaków na każdym kroku, korząc się przed butą niemiecką. W Bielsku podczas zjazdu „Sokoła” doszło do skandalicznych zajść ulicznych. W Opawie nie pozwolono Czechom na przejazd wozów drabiniastych, jadących przez miasto do sąsiednich Kieleszowic i wykorzystano cały pułk piechoty by przejazdowi przeszkodzić". Faktycznie, XX wiek przyniósł uaktywnienie się czynników i zjawisk dotychczas niespotykanych. O ile spory narodowościowe na obszarach mieszanych etnicznie występowały już wcześniej, to teraz przybierały coraz niebezpieczniejszą formę. Dyskusje i spory, które do niedawna prowadzono na salonach i w kawiarniach, a w których argumentami były zasady biblijne, teorie filozoficzne i ustawy konstytucyjne, teraz przenosiły się na ulice. Tutaj jednak argumentami były coraz częściej pięści, kamienie i drewniane laski. Nie pomagał autorytet państwa i sędziwego monarchy - co rusz dochodziło do starć i burd, na podłożu narodowym. Jak wspomniał Szuścik walki te objęły także Śląsk Austriacki. Jak wiele innych krain państwa austro-węgierskiego był on zamieszkały przez różne grupy narodowe, którym coraz trudniej przychodziło współżycie na kompromisowych zasadach. Każdy z narodów domagał się praw dla siebie, niechętnie patrząc na prawa dla innych. Tymczasem o ile miasta Śląska Austriackiego, a więc Śląska Cieszyńskiego i Opawskiego były w większości niemieckie, to wsie zamieszkiwała niemal wyłącznie ludność słowiańska - polska i czeska. Doskonale widać to na przykładzie naszej ziemi, gdzie według oficjalnych statystyk ok. 60% mieszkańców Cieszyna posługiwało się na co dzień językiem niemieckim (w Bielsku liczba ta teoretycznie przekraczać miała 80 %, w malutkim Skoczowie zaś - 50 %!), podczas gdy rozległe okolice z obu stron Olzy zamieszkałe były niemal w całości przez polskojęzycznych Ślązaków (powiaty cieszyński, frysztacki i jabłonkowski były wówczas w ok. 90 % polskojęzyczne). Tak więc na ogół miasta niemieckie otoczone były morzem wiosek polskich, bądź czeskich (na opawszczyźnie). Taka sytuacja generowała napięcia i konflikty. Gdy Niemcy zakładali szkoły i instytucje niemieckie w miejscowościach polskich i czeskich, ludność odbierała to każdorazowo jako chęć germanizacji Słowian. Tymczasem, gdy Polacy i Czesi organizowali wiece i zabawy w miastach, miejscowi Niemcy stawiali sobie za punkt honoru, by udaremnić te prowokacje i zakłócić ich przebieg. Taka sytuacja na przełomie sierpnia i lipca 1914 r. doprowadziła do silnych zaburzeń, jakich widownią były - Bielsko i Opawa, podzielone nienawiścią w owym czasie nie mniej niż Bałkany [zob. art. - link]. Miejscowi austriaccy Niemcy za wszelką cenę nie chcieli dopuścić, by Polakom i Czechom udało się zorganizować pochody, czy uroczystości, które naruszałby "ich stan posiadania" i "germański charakter" tych miast. Dostrzegając, bezsensowność takiego stawiania sprawy pastor frydecki Andrzej Buzek ironicznie pytał: »Ale cóż by to znaczyło, gdyby kilkaset Polaków z czerwono-białymi kokardkami na surdutach przemaszerowało przez Bielsko do Białej?« Odpowiadając: »"Praniemiecki" charakter Bielska zostałby naruszony, do czego Niemcy żadną miarą dopuścić nie mogli«. Stąd też: »gromady młodych niemieckich bielszczan obstąpiły dworzec i w bojowej postawie oczekiwały "przybyszów ze wschodu". Gdy zaś przybysze poczęli wysiadać z pociągu wrzaski przeraźliwe i okrzyki bojowe rozlegały się, aż huczało przed dworcem«. Dalej jak wiemy było tylko gorzej. Niemcy nie dopuścili Polaków do opuszczenia dworca i musieli oni zostać wywiezieni do Białej, a gdy po kilku godzinach ponownie chcieli przejść do Bielska, ich drogę raz jeszcze zastąpiły tłumy wrogiej ludności. Finał był taki, iż mimo asysty policji, Polacy zostali zaatakowani, a kilkunastu z nich, w tym ich przywódcy - silnie poturbowani. Do podobnych sytuacji doszło w Opawie, gdzie Niemcy pragnęli uniemożliwić zorganizowanie Czechom dnia "Macierzy” oraz w Brnie na Morawach, gdzie miał odbyć się czeski wiec Sokoli. W starciach rannych było nawet ponad dwieście osób. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Na Śląsku i Morawach dochodziło do nowych aktów przemocy, którego ofiarami padali tym razem Niemcy. "Gwiazdka Cieszyńska" 24 lipca 1914 roku opisywała dwa takie wypadki. W relacji zatytułowanej "Odwet za Opawę i Bielsko", donoszono, iż "Koło miejscowości Niklowice w opawskiem napadnięto samochód, pełen pasażerów. Padły strzały, które trafiły samochód, lecz nikogo nie zraniły. Napastnicy rzucili też wiązkę zapalonego siana na szofera. Następny samochód obrzucono kamieniami". Ataku miała dokonać ludność czeska. Ta miała także zaatakować grupę 40 gimnazjastów z Opawy wracających do domu z wycieczki do Niederstein. Nim do akcji wkroczył oddział żandarmeryi, jednego z gimnazjastów raniono ciężko, a czterech lekko. Rany odniosło także dwóch żandarmów - jednego ugodzono nożem, innego kamieniem. Nie mniej burzliwie było na granicy Śląska i Moraw. W Witkowicach doszło do antyniemieckich demonstracji. Według relacji prasowej: "Dnia 21. b. m. powtórzyły się w Witkowicach demonstracye antyniemieckie. Czesi chcieli odpłacić się Niemcom za niedzielny napad na sokołów i dorost sokoli, za tratowanie kobiet i dzieci w Witkowicach. Zeszli się ze wszystkich stron i rozpoczęli bombardować okna w tramwajach, zdemolowali ochronkę niemiecką w Hulwakach, wybili szyby w szkołach niemieckich, zdemolowali tablice niemieckie znad sklepów, a pawilon do przebierania się na placu zabaw zrównali z ziemią. W Witkowicach i Świniowie wstrzymała demonstrantów policya z obnażonymi pałaszami. Mimo to rozbito w szkołach okna. Poseł Prokesz wygłaszał na kilku miejscach mowy. O godz. 11. w nocy wracał tramwajem inżynier M. z szybu Głębokiego wraz z żoną. Gdy o tern dowiedzieli się demonstranci, wpadli na tramwaj, zdemolowali wóz, tak iż inżynier z żoną uciekać musieli do Świniowa, gdzie zanocowali. Następnie demonstranci podążyli do Morawskiej Ostrawy przed hotel National. Demonstrantów rozproszyła policya konna. Jak nas informują, mnóstwo ludzi jest rannych i wiele aresztowanych. Jest to odpłata za awantury niemieckie w Opawie i Bielsku". Jak wyglądała sytuacja na Śląsku Cieszyńskim i Galicji? Nie mniej burzliwie. Polacy z okolicy Bielska, w tym górale żywieccy, brali brutalny odwet na, najczęściej Bogu ducha winnych, Niemcach. "Dziennik Cieszyński" pisał: "Krwawe zajścia w Bielsku ciągle jeszcze odbijają się głośnem echem po okolicy. Oto pewnego dnia córka p. Josephiego dostała kamieniem w głowę i odwiezioną została do szpitala. Biedna, niewinna dziewczyna cierpieć musi za grzechy ojca (posła, przywódca nacjonalistów niemieckich) i p. Bezdeka (oficera policji, w obecności którego poturbowano polskich delegatów). Wycieczkom niemieckim chłopi polscy urządzają takie łaźnie, że w górach żywiecko-bielskich i na dworcach kolejowych nie usłyszysz słowa niemieckiego. Jakoś prędko Niemcy nauczyli się po polsku. W kilku pociągach pruskich, jadących z Dziedzic do Jeleśnej powybijano szyby - w Żywcu i w Kętach wybuchły rozruchy, a w ostatniej chwili dowiaduję się, że spaliło się niemieckie schronisko na Skałce. Nie mówię już o zdemolowanych sklepach niemieckich we Lwowie. Temat ten wracał jeszcze wielokrotnie. "Dziennik Cieszyński", który jeszcze wyraźniej niż "Gwiazdka" prezentował narodowe poglądy, nie bez satysfakcji, w kolejnej relacji donosił: "Czego się Niemcy doigrali! Piszą nam z Białej: Pociągi, które co niedzielę i święta przybywają pełne, ubiegłej niedzieli przybyły do wszystkich miejscowości pod Białą, jak do Buczkowic, Szczyrku i Wilkowic zupełnie puste, zaś pociąg pruski nie zatrzymywał się wcale na stacyach, lecą wprost pojechał do Zwardonia. Na wszystkich stacyach znajdowało się wielu żandarmów i komisarzy policyi. Młode góralki przebiegały po górach szukając "Szwabów” uciesznie sobie z nich podrwiwając. Zdarzają się przytem i zabawne zdarzenia: Niemcy, którzy odważyli się wyjść na świat, wchodząc do polskiej wsi, pozdrawiają wszystkich napotkanych chłopów polskiemi słowami: "Pochwalony Jezus Chrystus". Ale chłopi już temu nie wierzą. Indagują i naturalnie każdy Niemiec z duszą w piętach zaręcza, że jest Polakiem. Wesołą była uwaga jednej kobiety, że od awantury bielskiej tylu się teraz Polaków namnożyło. W innej wsi zażądano, od takiego przychodnia w miejsce legitymacyi, by zaśpiewał "Boże coś Polskę”. Lud rzucił się żywiołowo i do obrony swej ziemi, praw i narodowości i w tej świętej walce okazuje coraz więcej faintazyi oraz humoru. Nadto jeszcze jeden sukces uzyskaliśmy. W całym powiecie bialskim znikły napisy niemieckie i dwujęzyczne. Wszędzie widnieją tylko szyldy polskie. Właściciele szyldów, na gwałt sami te napisy zmieniali, gdyż inaczej szyldy w niewytłumaczony jakiś sposób gdzieś ginęły”. "Głos Ludu Śląskiego", będący nota bene tygodniowym wydaniem "Dziennika Cieszyńskiego", komentując rozpętaną walkę narodową, toczącą się tak na ulicach, jak i na łamach prasowych, pytał: "Jaką może być przyszłość państwa, w którem publicznie omawia się i wprost propaguje idee, muszące w swej konsekwencyi sprowadzić ogólne zdziczenie życia publicznego". Zadając także fundamentalne pytanie: "Jakżesz możliwem jest istnienie państwa, którego współobywatele tak się nienawidzą?", dodając, przy tym, iż obywatele ci w razie wybuchu wojny wspólnie „ramie przy ramieniu” bronić powinni całości monarchii. Rosnące zagrożenie wojną Austrii z Serbią, a w konsekwencji, prawdopodobnie i z Rosją, czyniło to pytanie coraz bardziej aktualnym.
|
reklama
|
Dodaj komentarz