, czwartek 25 kwietnia 2024
 Jak sądzono czarownice i czarowników
Egzekucje osób oskarżonych o czary wzbudzały duże zainteresowanie. fot: źr. Kurt Baschwitz, Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971 / zwoje-scrools.com



Dodaj do Facebook

Jak sądzono czarownice i czarowników

MMT
Procesy osób oskarżonych o czary odbywały się na Śląsku Cieszyńskim do XVIII wieku. Czasami kończyły się egzekucją, ale bywały przypadki, że odwoływano „imprezę” ku niezadowoleniu gawiedzi.

W 1592 roku księżna cieszyńska Sydonia Katarzyna wytoczyła proces Janowi Jerzabkowi, właścicielowi Trzycieża, i jego żonie Marcie. Oskarżyła ich o utrzymywanie wróżek. Jerzabek klął się na Boga, że to nieprawda - jednak w toku procesu wyszło na jaw, że „czarowne ženy” rzeczywiście przebywały u małżeństwa Jerzabków. Czarownice w porę dały nogę (w przeciwnym razie niechybnie skończyłyby na stosie), z kolei Jerzabkom dano rok i sześć tygodni na sprzedaż majątku i wyniesienie się z Księstwa Cieszyńskiego.

Syn Sydonii Katarzny, książę Adam Wacław, sam zasięgał opinii wróżek. Tymczasem to za jego panowania w 1599 roku w Strumieniu stracono po torturach niejaką Szwarckową, oskarżoną o czary.

Bywały przypadki, że czarownicom nie dawano spokoju nawet po śmierci. 29 października 1718 roku w Bielsku stracono Kaśkę Kołoczkę, oskarżoną o rytualne dzieciobójstwo. Najpierw ją rozebrano, rzeczy spalono, a następnie ścięto głowę mieczem. Pochowano ją poza granicami miasto i – jak to zwykło czynić dzieciobójczyniom – przebito serce kołkiem. W ten sposób zabezpieczano się przed ewentualną zemstą zza grobu.

Nie zawsze oskarżenie o czary kończyło się wyrokiem skazującym. W połowie XVII wieku w Skoczowie spory tłum przybył na egzekucję oskarżonego o czary Michała Palicza z Górek Wielkich. Proboszcz, wyspowiadawszy skazanego, stwierdził, że delikwent jest niewinny. Palicza uwolniono. Gawiedź była rozczarowana, że nie zobaczyła egzekucji.

Nie lada sprytem wykazał się Jerzy Sak, poddany Komory Cieszyńskiej. W 1688 roku jego pasterka znalazła dzban wypełniony złotem. Zaniosła go Sakowi i jego żonie. Zgodnie z prawem skarb powinni oddać władzom, ale Sakowie nie mieli takiego zamiaru. Gdy sprawa się wydała, oddali jedynie pusty dzban – i cała trójka wylądowała w więzieniu w Cieszynie. W tej sprawie Schimonski, ówczesny regent Księstwa Cieszyńskiego, korespondował ze swoimi zwierzchnikami we Wrocławiu. Wrocławscy urzędnicy kazali upewnić się, czy Jerzy Sak nie ma zdolności różdżkarskich. Sak dostał różdżkę i wskazał trzy miejsca na zamku w Cieszynie, gdzie miało być złoto. Złota tam nie było, ale Sak oświadczył, że skarby istnieją, tylko za sprawą złych duchów ludzie ich nie widzą. Obiecał pojechać do czarownicy, mieszkającej za opawskim zamkiem, po specjalny amulet. Regent Schimonski przystał na tę propozycję, a sprytny Sak zamiast do Opawy uciekł z żoną na Węgry.

Opracowano na podstawie artykułu Barbary Poloczkowej Cieszyńskie procesy o czary (Kalendarz Cieszyński 1990, Cieszyn 1989, s. 69-74) i książki Idziego Panica Śląsk Cieszyński w początkach czasów nowożytnych (1528-1653) (Cieszyn 2011).

Komentarze: (6)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Kościół pewnie chciał zachować władzę, a wiedza "tajemna" mogłaby podważyć prawdy kościoła. Właściwie nie prawdy Boga, ale kościoła, który chce zachować monopol jeśli chodzi o sprawy wiary i Boga (to jest oczywiście uproszczone spojrzenie, jednak warto je wziąć po uwagę). W każdym razie świat duchów istnieje. Duchy istnieją bez wątpienia. Czytałem ciekawą książkę, na ten temat "Opętani przez duchy - egzorcyzmy w XXI stuleciu". Udało mi się nawet porozmawiać z osobami, którym autorka książki Wanda Prątnicka pomogła w depresjach i różnych chorobach, które był wywołane duchami.

prosze o kontakt arturmoscicki@gazeta.pl

Według zeznań jeszcze żyjących świadków, ostatni pochówek antywampiryczny w Wiśle miał miejsce w latach 60-tych. Nie był to właściwie pochówek, a re-pochówek opętanego szewca z Nowej Osady o nazwisku Szczypka (grób istnieje nadal).
Pierwotnie ów szewc miał pogrzeb normalny, dopiero, kiedy po śmierci nawiedzał ludzi jako upiór, postanowiono wydobyć zwłoki z grobu i przeprowadzić na nich działania antywampiryczne. Po otwarciu trumny okazało się, że ciało leży inaczej niż je chowano a trup ma inne ubranie niż był ubrany do trumny (akurat takie ubranie zniknęło jednemu mieszkańcowi ze sznura). Dowodziło to niezbicie, że musiał wychodzić z grobu.
W ramach obrzędu antywampirycznego skrępowano ciało powrozem i ułożono twarzą w dół.
Tak pochowany szewc już nie był w stanie wydostawać się z mogiły i odtąd jego upiór przestał być widywany na Wisłach.

Dzisiaj z Groniczka wychodzą inne upiory, ale nie wiadomo z których grobów, więc rozkopywanie wszystkich i sprawdzanie, które ciała leżą inaczej, byłoby nie lada kosztowne i bez gwaracji pełnego powodzenia.

A kiedyś jak nocą wracałem z Groniczka, to aż do Oazy szedł 40 metrów za mną upiór jakiegoś młodego chłopaka. Stracił się dopiero, kiedy minąłem stację benzynową. To było w dzień zaduszny.

Jeśli ktoś walczy z czarami, to znaczy, że wierzy w ich moc. Z tego wynika, że katolicy są zabobonni i słabi w swojej wierze.
W ewangelickiej Wiśle pastorzy nigdy nie walczyli z czarownikami i dlatego Wisła jest oazą spirytyzmu, gdzie liczni ezoterycy (niektórzy znani w świecie) tu działali i ...działają! W Wiśle łatwiej spotkać upiora niż gdziekolwiek indziej. Z cmentarza na Groniczku często dochodzą pojękiwania, szepty, a nocą widać kontury zjaw. Właśnie stamtąd wróciłem, gdzie przyczajony w okolicznym lesie obserwowałem te zjawiska, jestem z nimi oswojony i już nie robią na mnie wrażenia.

Spójrzmy na to obiektywnie.Czarownice i czarowników wprawdzie po torturach palono lub uśmiercano w inny sposób, ale przecież ratowano w ten sposób ich nieśmiertelne dusze przed ogniem piekielnym.Tak, że per saldo, dla rzeczonych podsądnych był to jednak korzystny interes.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama