Sukces posezonowej akcji "Wisła za pół ceny"Na "Jonidle" można było zakosztować prawdziwej adrenaliny w postaci przejażdżki samochodem rajdowym na fotelu pilota. fot. Adam Jarosz Pomysłodawcą i organizatorem weekendowej akcji "Wisła za pół ceny" była Wiślańska Organizacja Turystyczna. Taniej niż zwykle można było np. skorzystać z kolejki linowej na Stożku, wejść do Muzeum Beskidzkiego, przenocować w apartamentach Belwederu czy Willi Stok albo zjeść coś smacznego w restauracji Zielona w hotelu Gołębiewski. - Do akcji przyłączyło się ponad 70 obiektów. To bardzo dużo - nie kryje zadowolenia Ewa Zarychta z Urzędu Miejskiego w Wiśle. Rekordową popularnością cieszyły się m.in. skocznia narciarska im. Adama Małysza czy kolej linowa na Stożku, które odwiedziły setki gości. - Z pewnością ta akcja sprawiła, że w sobotę na skoczni pojawiło się ponad sześćset osób. To był dobry pomysł, bo w innym przypadku do Wisły przyjechałoby zdecydowanie mniej turystów - mówi Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego, który jest administratorem obiektu.Spora grupa osób skorzystała także z atrakcji sportowych oferowanych przez wiślańskie firmy profesjonalnie zajmujące się organizacją czasu wolnego. I tak np. na "Jonidle" można było zakosztować prawdziwej adrenaliny w postaci przejażdżki samochodem rajdowym na fotelu Akcji towarzyszyło wiele atrakcji, m.in. spotkanie z piosenką turystyczną i poezją śpiewaną, którego gwiazdą była Wolna Grupa Bukowina. Organizatorom sprzyjała też pogoda. Nic więc dziwnego, że Wisłę najechały tłumy niespotykane o tej porze. Niektórzy przyjechali na cały weekend, inni tylko na sobotni czy niedzielny obiad. - Nigdzie nie wyjechaliśmy na wakacje, czasy są, jakie są. Zdecydowaliśmy się skorzystać z tej promocji, żeby chociaż na ten jeden weekend gdzieś wyjechać, i nie żałujemy, warto było - mówi Krzysztof Balicki z Jaworzna. W Beskidy przyjechał też Maciej Marzec z Czechowic-Dziedzic. - Chociaż przyznaję, że obniżka cen miała w moim przypadku drugorzędne znaczenie. Mnie zwabiła tutaj przede wszystkim pogoda. Nie do wiary, żeby w listopadzie chodzić tylko w lekkim polarze - mówi. Zadowoleni są nie tylko turyści, ale także uczestnicy akcji. Mówią, że o tej porze roku nawet w Wiśle, która jest najpopularniejszą beskidzką miejscowością, zwykle bywało pustawo. Listopad to pod względem obrotów najgorszy miesiąc w roku. - Na pewno ta akcja będzie powtarzana. Chcemy, żeby odbywała się choć raz w roku - mówi Zarychta.
|
reklama
|
Dodaj komentarz