Mini zoo w Kończycach przygotowuje się do zimy- By do lokalu gastronomicznego przyciągnąć większą liczbę ludzi postanowiliśmy sprowadzić dodatkową atrakcję w postaci strusiów - mówi Tadeusz Żyła. fot. Barbara Śliż Dwa razy w roku właściciel organizuje wystawy, na które zjeżdżają hodowcy nie tylko z Polski. fot. Barbara Śliż Do powodzi, która nawiedziła Kończyce w 2007 roku, w ogrodzie znajdowało się około 150 gatunków zwierząt. Wtedy ogród przeżywał prawdziwe oblężenie. Gospodarstwo zamieszkiwały gołębie, jeżozwierze, nawet krokodyle. Węże boa, ale także świnki morskie, borsuki, kozy, dziki, lisy, ozdobne kury, pawie, a przede wszystkim strusie robiące największą furorę wśród odwiedzających. Prowadzenie ogrodu to nie tylko spora odpowiedzialność i przyjemność. To także historie, które na długo zostaną w pamięci właścicieli. - Kiedyś sprowadziliśmy z Czech trzy zarodowe samce strusi. Zestresowane uciekły nam z klatki, dwa udało się złapać, trzeci biegał po regionie do czasu, kiedy pewne małżeństwo zgłosiło, że podróżując "maluchem" przez drogę przeleciał im jakiś wielki potwór. Na szczęście w porę zawiadomili policję, ci z kolei nas i udało się uciekiniera złapać. Potwór - dinozaur, bo tak nazwali go ci państwo, okazał się bardzo łagodnym strusiem - opowiada z uśmiechem Żyła. Dzisiaj w mini zoo znajduje się jedynie 50 gatunków zwierząt. Dwa razy w roku właściciel organizuje wystawy, na które zjeżdżają hodowcy nie tylko z Polski. Miejsce jest na tyle popularne, że każdy, kto znajdzie ranne zwierzę od razu przynosi je do mini zoo. Właściciel pomaga wykurować pacjenta, ewentualnie kieruje go do weterynarza, by podjął odpowiednie leczenie. - Ludzie wiedzą, że u nas zawsze znajdzie się miejsce dla potrzebującego pomocy zwierzaka. Nikogo nie jestem w stanie odrzucić - mówi. Ogród za czasów świetności oblegany był przez wycieczki szkolne, podczas weekendów zoo było i jest doskonałym miejscem na rodzinne spotkania. - Dzieci ogromnie interesują się tym, co mogą u nas zobaczyć. Karmią kaczki, gołębie, dotykają kózki i króliki, a kiedy muszą już wychodzić płaczą, że były za krótko. Na wiosnę planujemy wzbogacić się o nowe atrakcje. Chcemy zrobić wszystko, by miejsce znowu stało się bardziej atrakcyjne dla turystów - komentuje właściciel. Obecnie Tadeusz Żyła przygotowuje się do zimy. Wszystkie zwierzęta muszą być ochronione przed mrozem. W tym pomocne jest gospodarstwo w Kończycach Wielkich, do którego trafi większość z podopiecznych, by w sezonie wiosenno-letnim móc na nowo pokazać się na wybiegu. Mini zoo czynne jest codziennie. Każdy, kto tylko ma ochotę może bezpłatnie zobaczyć wszystkie zwierzęta, które znajdują się w Kończycach.
|
reklama
|
PISZ- SKARGĘ DO OLBRYCHTA, BUZKA.
A co zle się obchodzą ze zwierzętami?????Czy znowu znalazł się jakiś nawiedzony obrońca zwierząt?????
Szkoda że o to mini zoo nie zapytaliście w klubie Gaja w Bielsku...
Dodaj komentarz