"Żył raz Jeleń ubogi..." [FELIETON]Takie myślenie, choć niekoniecznie w tak zdecydowanych kategoriach, jest poniekąd uzasadnione. W końcu od kogo mają wymagać kibice Podbeskidzia, jeśli nie od Jelenia właśnie? Skoro bramki dla ich drużyny może strzelać Kamil Adamek, notabene przesunięty przez nowego szkoleniowca w dół rotacji, to Jeleń nie tyle może, co wręcz musi! Najlepiej, żeby co mecz ładował po dwie sztuki, wtedy wszystko byłoby pięknie, ładnie i w ogóle cacy. Wszyscy, ale to wszyscy, byliby zadowoleni. Nawet nieśmiertelny Jurek Mordel. I jego żona pewnie też! Niestety, tak się nie da, przynajmniej w tym konkretnym przypadku. O piłkarskich wyczynach Jelenia możemy mówić wszystko - gdzie to nie on, z kim to nie on, komu on to bramek nie nastrzelał, ale przy tym musimy pamiętać o jednym, szalenie istotnym szczególe, będącym w zasadzie punktem wyjścia do całej reszty. W każdym wcześniejszym miejscu, w każdym klubie, Jeleń miał solidne "plecy", mógł liczyć, że ktoś mu dobrze poda, nieźle dośrodkuje, wypuści w uliczkę. We Francji, wiadomo, grał ze świetnymi ludźmi, jak chociażby Benoit Pedretti, Alain Traore, o gościach pokroju Edena Hazarda nie wspominając. Nawet w Wiśle Płock miał do pomocy Sławomira Peszkę, faceta może nie najbystrzejszego, ale piłkarsko całkiem niezłego. A teraz? Nawet pies z kulawą nogą się koło niego nie zakręci, ot co. Nie oszukujmy się, obecna kadra Podbeskidzia dzieli się na "Jelenia" i "Po Jeleniu". Ta druga grupa skupia w sobie piłkarzy typowych, jak na polskie warunki, czyli takich, którzy są całkiem na opak. Jak mają podać- strzelają, za to, gdy trzeba strzelać - podają. Jak trzeba posłać szybką piłkę po ziemi - walą przerzut na 60 metrów. Gdy zaś trzeba przenieść ciężar gry na drugą stronę i faktycznie przerzucić - wtedy grają z klepy. I tak cały czas, całe życie na opak, jak w książkach Ożogowskiej. Nic więc dziwnego, że Jeleń, chociaż stara się i to bardzo, nie do końca potrafi się w tym bałaganie odnaleźć, mimo że - jak na ironię - prezentuje się całkiem przyzwoicie. W sobotnim meczu z Piastem Gliwice powinien zanotować co najmniej dwie asysty, ale na jego nieszczęście Robert Demjan o grze na pozycji napastnika wie mniej więcej tyle, co o budowie systemu retencyjnego w Lesotho. Nie lepiej jest z całą resztą, która - z małymi wyjątkami, zaznaczmy, jak Liran Cohen i Kamil Adamek - ma co prawda tylko jedną, ale za to bardzo dużą wadę - nie potrafi grać w piłkę. A to, jakby nie patrzeć, Jeleniowi w strzelaniu bramek raczej nie pomaga. Największy problem polega na tym, że przy tak dużym nazwisku, reszta ferajny schodzi na dalszy plan. Liczy się tylko Jeleń, tylko on, nikt więcej. Jego w pierwszej kolejności utożsamia się z tą drużyną i jego jako pierwszego rozlicza się ze wszelkich niepowodzeń. Siłą rzeczy jako pierwszy przyjmuje też krytykę, zarówno konstruktywną, jak i tą prostacką, prosto z internetu. Niezależnie od tego, ile by w danym meczu nie przebiegł, ilu otwierających podań by nie zaliczył, dopóki nie zacznie trafiać będzie stale pod ostrzałem. Przede wszystkim nieudaczników, którzy z braku pomysłu na życie, trudnią się bezczelnym "klik, klik" znad klawiatury i lubią sobie czasem napisać różne krzywe obelgi. Ale akurat tym martwić się nie powinien, bo czasy są takie, że wstydem jest hetjera nie mieć, a nie takowego posiadać. Niech lepiej skupi się na tym, żeby wreszcie wepchnąć coś do siatki. Niekoniecznie w barwach Podbeskidzia.
|
reklama
|
Panowie krytykanci, malkontenci a może tak pióro do rączki i pokażcie co potraficie?! Boję się, ze już na wstępie będziecie musieli przedstawić zaświadczenie o tym że dotknęła was dyslekcja, a po lekturze kolejnych kilku wyrazów waszego autorstwa czytających owe wasze wypociny ogarnie totalna beznadzieja i brak wiary niemal we wszystko. Jestem pewien, ze owe słowa cyt. " Pod ostrzałem nieudaczników, którzy z braku pomysłu na życie, trudnią się bezczelnym "klik, klik" znad klawiatury i lubią sobie czasem napisać różne krzywe obelgi" pasują do was idealnie! Pasują jak garnitur szyty na miarę!
Jak ktoś nie rozumie, to może faktycznie lepiej niech nie czyta. To najlepsze i bezpieczne rozwiązanie dla niego samego i dla Polski też.
dobre
BeKa Adamek piłkarz wyborowy przykłada nogę i piłka wpada do bramki. Jelenia wszycy znają, przeciwnicy się spinają na niego kryjąc go indywidualnie a tyle piłek jakich zagrał po których powinny paść bramki Adamek i spółka w całym sezonie na nagrają.
Ten redaktor powinien założyć swój blog i tam może pisać o swoich subiektywnych spostrzeżeniach, ja portalu informacyjnym jakim się mianuje gazeta codzienna powien się już wykazać choć odrobiną obiektywizmu i wysilić się na analizę sytuacji a jeśli nie zna się na sporcie, nie rozumie piłki nożnej, kolarstwa a czerpie tylko z zasłyszanych opinii pseudo znawców to cóż ...
Autor jak zwykle nie grzeszy inteligencją pisarską, a "felieton" ma tyle wspólnego z obiektywizmem co smok z Górami Smoczymi. P.S. A tak na marginesie to jestem jego dotychczasowym hetjerem gdyż na miano hejtera musi zasłużyć.
Widzę FELIETON - wchodzę - patrzę autor - znowu beka - nie czytam - wychodzę.
Dodaj komentarz