, wtorek 19 marca 2024
Walcząc o dobre imię...Dobre? [FELIETON - Mariusz Michałek z Istebnej, mistrz Polski w biegach narciarskich, został wysłany na dwuletni urlop bezpłatny, po tym, jak w jego organizmie wykryto niedozwolone środki.]
Mariusz Michałek z Istebnej, mistrz Polski w biegach narciarskich, został wysłany na dwuletni urlop bezpłatny, po tym, jak w jego organizmie wykryto niedozwolone środki. fot: Alicja Kosman/PZN



Dodaj do Facebook

Walcząc o dobre imię...Dobre? [FELIETON]

KAROL BOCHENEK
Sprawa na pozór wydawała się jasna. Mariusz Michałek, reprezentant Polski w biegach narciarskich i, było nie było, dwukrotny mistrz kraju, został posądzony o przyjmowanie niedozwolonych substancji i zdyskwalifikowany na dwa lata. W jego krwi wykryto budezonid, więc decyzja Komisji Medycznej, wyznaczonej przez zarząd PZN specjalnie do zbadania tej śliskiej sprawy, wydawała się być i prawidłowa, i słuszna. Teraz jednak okazuje się, że wina biegacza z Istebnej wcale nie jest aż tak bardzo oczywista, a poszczególne agendy zajmujące się w Polsce kwestiami antydopingowymi działają - delikatnie mówiąc - w sposób średnio zrozumiały.

Polski sportowiec przyłapany na dopingu ma zazwyczaj dwa wytłumaczenia takiego stanu rzeczy. Albo ktoś dosypał mu tego świństwa do odżywek, które musiał przyjmować w czasie przygotowań, albo w czasie tych przygotowań zachorował i widocznie coś było nie tak z przepisanymi lekami. W przypadku Michałka mamy do czynienia z sytuacją numer dwa. Biegacz miał stosować Symbicort, ten sam lek, którym na co dzień żywi się znienawidzona u Polsce Marit Bjoergen, z tą różnicą, że Norweżka posiada odpowiednie zezwolenie. W rozmowie z Wirtualną Polską Michałek przekonuje, że nie wiedział, że lek jest zakazany, co jest o tyle dziwnie, że wiedzę na ten temat ma cała masa ludzi, którzy z narciarstwem biegowym obcują głównie za pośrednictwem telewizora i to wyłącznie w czasie weekendu.

Absurd sytuacji polega na tym, że lek przyjmowany i przez Michałka, i przez Bjoergen, ewidentnie przynosi masę korzyści, co potwierdza decyzja Komisji Medycznej wydana w sprawie Polaka. Różnica polega na tym, że Michałek nażarł się tego raz, a dla Norweżki to podstawowy składnik diety. Ok, może i ma zezwolenia, pozwolenia itp., (chociaż to pewnie czysta fikcja), ale nie zmienia to faktu, że nakładanie kogokolwiek tak surowej kary jak dwuletnia dyskwalifikacja za to, że zażył coś, czym regularnie żywi się nie tylko Bjoergen, ale też spora grupa zawodników ze światowej czołówki, brzmi mimo wszystko niepoważnie. Równie niepoważne jest także sprowadzenie legalności brania Symbicortu do posiadania jednego świstka papieru z odpowiednią pieczątką. Jasne, Michałek nie powinien tego przyjmować, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale jeśli ten proceder nie był procesem długotrwałym a li tylko jednorazowym wyskokiem, to mówienie, że "przyjmował doping" jest w jego przypadku dość dużym nadużyciem. Kara - owszem, ale raczej nie najdłuższa i najboleśniejsza z możliwych.

Istebnian ma jednak pecha, bo wygląda na to, że PZN nie do końca potrafi poradzić sobie z jego sprawą. W związku trwa prawdziwy festiwal nonsensu i niedorzeczności, nad którym wypada jedynie rozpłakać się i umrzeć. Mało kto potrafi połapać się w decyzjach tych wszystkich Komisji Medycznych i Dyscyplinarnych, które najpierw Michałka dyskwalifikują, dwa miesiące później decyzję uchylają, by za kilkanaście dni potwierdzić pierwsze orzeczenie i znów nałożyć na zawodnika dwuletni zakaz startów. A jakby tego było mało biegacz, w toku pierwszego postępowania, nie wiedzieć czemu nie miał możliwości występowania ze swoim obrońcą. Normalnie cuda na kiju.

Szkoda tylko, że sam zainteresowany robi ostatnimi czasy wszystko, aby tylko zaognić atmosferę wokół swojej osoby. Publiczne deklaracje o planowanych startach w reprezentacji Czech są co najmniej niesmaczne i nie świadczą najlepiej o inteligencji zawodnika. Fakt, może i Michałek rzeczywiście mieszka blisko granicy, może rzeczywiście włada biegle językiem naszych południowych sąsiadów, ale niestety zapomniał o jednym, szalenie istotnym szczególe - nie jest Czechem. Kropka. Zmienianie barw narodowych dla prywatnego interesu, dla zbicia kapitału z pobudek karierowo-biznesowych, to zwyczajne kupczenie własną narodowością, czyli coś co z automatu powinno wywoływać odruch wymiotny. Michałek powinien pamiętać, że ma zbyt wielu r bardziej odrażających rzeczy. Nawet doping jest przy tym, jak małe piwo.

Komentarze: (6)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Jak zwykle polskie piekło. Jak jest dobrze to trzeba zniszczyć, zepsuć. Poznałem Mariusza, to super gość, mieć zajęcia z nim to naprawdę szczęście, ma świetny przekaz i widać że narty to jego prawdziwa pasja, a nie metoda na kolekcję medali, dlatego ten bełkot PZN to jakaś schizofrenia. Oby nie skończył jak wiele talentów, zmarnowanych w Polsce przez zagrzybiały beton działaczy.
Na szczęście kilku się udało, nie poddali się i zrealizowali się sportowo na granicą. On też powinien realizować swoje pasje, bo to jego życie, jest obywatelem świata, a nie PZN-u. Działacze sportowi mają dziwny talent by niszczyć i gnoić sportowców, widać było to po ostatniej olimpiadzie. Prawie wszyscy sportowcy mówili to samo, zamiast ich wspierać, utrudnia im się życie. A działacze robią sobie wycieczki towarzyskie na wszystkie zawody sportowe. Mariusz, wszyscy jesteśmy z Tobą, rób swoje.

A moze czuje sie lub chce byc Czechem. Poza tym tak w Czechach jak i Polsce sa rozne nacje. Barw Polski moze bronic Czech, Niemiec, Slowak, Rusin, Bialorusin, Litwin, Zyd Ormianin i Bog chce wiedziec kto jeszcze. Pewnie tak samo jest w Czechach. Co do reprezentowania barw Polski - to juz nie jest XIX wiek to nie jest wybor miedzy patriotyzmem a zdrada. Abstrachujac jeszcze - patrzac tak z boku to chyba zycie w Czechach jest ulozone jakby lepiej ( "moge sie mylic bo u sasiada trawa jest jakby zawsze bardziej zielona"). Co do dopingu nie bede sie wypowiadal bo brak mi wiedzy na ten temat. Ale w sumie Justyna Kowalczyk tez za sterydy byla przez pewien czas zdyskwalifikowana.

Björgen cały czas jest na dopingu, bo wykorzystuje fakt swojej choroby na astmę do zażywania tego leku. W jej przypadku lek ten i leczy i dopinguje.

Michałek w reprezentacji Czech? To realne. Śląsk Cieszyński nigdy nie słynął z patriotycznych sportowców. Ligocka przeszła do kadry Niemiec, Małysz woli Peru, a Jeleń zagranicę zamiast Bielska.

Małysz woli Peru?

Grobelny tak ma

Tak.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama