Po porażce z ŁKS Dębowianka nie zagra w II lidzeSpotkanie, które odbyło się w niedzielę, 20 maja, w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Cieszynie, obejrzał komplet publiczności. fot. Maciej Kłek Spotkanie, które odbyło się w niedzielę, 20 maja, w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Cieszynie, obejrzał komplet publiczności. Siatkarki z Dębowca, po zwycięstwie w Łodzi 2:3, potrzebowały jednego zwycięstwa, aby cieszyć się z awansu do drugiej ligi. Nie udało się. Początek meczu nie zapowiadał końcowego wyniku. W pierwszym secie zawodniczki Dębowianki prowadziły już 9:4. Od tego momentu zaczęły popełniać jednak coraz więcej błędów. - W momencie, kiedy te doświadczone, drugoligowe zawodniczki przełamały się, zagrały bardzo trudną zagrywką, przyjmowały praktycznie wszystko w punkt, bardzo dużo grały środkiem, my nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć, więc zaczęło być nerwowo i zaczęliśmy popełniać własne błędy - komentował przebieg pierwszego seta trener Habarta. Ta partia meczu zakończyła się wynikiem 22:25 dla zawodniczek z Łodzi. W drugim secie zawodniczki Łódzkiego Klubu Sportowego prowadzenia nie oddały do samego końca i pewnie wygrały do 20. Nadzieja, że losy meczu zostaną odmienione, pojawiły się w trzecim secie. Dębowianki prowadziły 11:7, ale znów błędy własne spowodowały, że to Łodzianki mogły cieszyć się ze zwycięstwa w secie i całym meczu. - Jeśli pierwszy sety potoczyłby się inaczej, to wynik całego meczu mógłby być zupełny inny - mówi Habarta, pytany, czy to właśnie pierwszy set był przełomowym momentem meczu. - Przyjechaliśmy tutaj z nadzieją zwycięstwa. Nie sądziliśmy, że przyjdzie on po wyniku 3:0. W tym meczu było nam o tyle łatwiej, że już znaliśmy przeciwnika, jak z nim grać, ustawiliśmy całą grę i to zafunkcjonowało - cieszył się Michał Cichy, trener siatkarek ŁKS Łódź. Po meczu niektóre z zawodniczek z Dębowca miały łzy w oczach. - Na pewno nie zabrakło nam chęci do walki, po prostu były lepsze, taki jest sport, trzeba się liczyć z tym, że można wygrać lub przegrać. Dałyśmy z siebie wszystko, na treningach, na meczu, każda zostawiła na boisko wszystko. Nie mamy czego żałować, że zagraliśmy asekuracyjnie, czy słabo. Każda zagrała swojego maksa - mówiła Maria Haratyk, zawodniczka UKS Dębowianka Dębowiec. Teraz przed Dębowiankami czas na zasłużony odpoczynek. Co dalej? Wiadomo, że niektóre z zawodniczek, które w tym roku skończyły naukę w liceum, zamierzają rozpocząć studia na wyższych uczelniach, inne wybierają się na testy do drugoligowych drużyn. UKS Dębowianka Dębowiec - ŁKS Łódź 0:3 (25:22, 25:20, 25: 21).
|
reklama
|
Druga liga super sprawa ale trzecia też ciekawa UUUUUU KKKKKKKAAAAAAA EEEEEEEEEEEESSSSSSSS
ŁKS Królem Polski Jest!
Dodaj komentarz