, wtorek 19 marca 2024
Nie tylko dla panów, czyli słowo o futbolu w spódnicy [FELIETON - Archiwalne zdjęcie z meczu KKS "Wisła" Skoczów - LKS Goczałkowice, który miał miejsce 22 czerwca 2010 roku.]
Archiwalne zdjęcie z meczu KKS "Wisła" Skoczów - LKS Goczałkowice, który miał miejsce 22 czerwca 2010 roku. fot: www.wisla.skoczow.pl



Dodaj do Facebook

Nie tylko dla panów, czyli słowo o futbolu w spódnicy [FELIETON]

KAROL BOCHENEK
Zupełnie przypadkowo natrafiłem wczoraj w sieci na tekst o skoczowskiej drużynie piłkarskiej kobiet. Przypadkowo dlatego, że niektórych witryn z przezorności nie odwiedzam, szkoda mi czasu. Niemniej jednak tekstu o futbolu, i to w dodatku kobiecym, odmówić sobie nie mogłem i - o dziwo - wcale nie żałuję. Chyba nawet zacznę kibicować tym dziewczynom i ludziom zaangażowanym w projekt. Nie jest to co prawda nic wielkiego, ale przynajmniej robione z pasją, polotem, wiarą w sukces, a przede wszystkim - z miłości do piłki nożnej, dyscypliny lepszej od wszystkich innych. Kto sądzi inaczej, może w tym miejscu zakończyć lekturę. Do usłyszenia!

Kobieca piłka nożna, choć dość mocno zakorzeniona w świecie sportu, dla wielu i tak stanowi swego rodzaju novum. W rzeczywistości całkowicie zdominowanej przez futbol w męskim wydaniu jest trzymana na marginesie. Kiedy panowie zasuwają autostradą, panie niemrawo snują się poboczem nie budząc większego zainteresowania. W zasadzie nie ma większej różnicy, czy mówimy o szczeblu lokalnym (vide skoczowska drużyna), czy międzynarodowym. Dla przeciętnego, standardowego kibica piłka nożna kobiet, to taka sama abstrakcja, jak sejmowe wystąpienia prof. Pawłowicz. Pozornie może i ma sens, ale jakoś tak nie przystaje do świata, w którym się obracamy.

Z futbolem jest trochę jak z garniturem. Gdyby się uprzeć, to i na kobietę można by skroić idealny gajer, ale jakby w tym wyglądała? Przecież to nie pasuje, gryzie się, kłóci. Kobieta, choćby umiejętnościami przewyższała wszystkich piłkarzy, nigdy nie zagra jak facet. Rozgrywki kobiet zawsze będą mniej emocjonujące, zawsze będą wyzwalały dużo słabsze uczucia, a zawarta w nich ambiwalencja, jeśli w ogóle się pojawi, to na znikomym poziomie. Tego nie da się przeskoczyć. To siedzi zarówno w szeregowych kibicach (tzw. Januszach), jak i w ludziach wprost zakochanych w futbolu. I w większości przypadków jest nieuleczalne.

Piłka nożna w żeńskim wydaniu ma jednak w sobie coś, co na swój sposób czyni ją interesującą. Jeśli patrzymy na futbol stereotypowo, jak na dyscyplinę, w której dobrze wypadają wyłącznie faceci, to zmagania pań mimowolnie wzniecają w nas maleńki, ledwo tlący się płomień ciekawości. I chociaż zdecydowana większość zamiast najlepszego meczu z udziałem kobiet wolałby oglądać w akcji chociażby piłkarzy Podbeskidzia, to jednak rzadko kto przejdzie obok takiego spotkania obojętnie. Podejrzewam, że 7 na 10 fanów jednak wstrzyma się ze zmianą kanału, rozsiądzie się wygodnie w fotelu i przesiedzi tak co najmniej kilkanaście minut. A to, oceniając potencjalną atrakcyjność widowiska, naprawdę bardzo dużo.

Opieranie się na stereotypach jest krzywdzące i nieuczciwe, ale siłą rzeczy nie da się od tego uciec. Dlatego też kobiecy futbol jeszcze długo, długo będzie tylko dodatkiem, lekkostrawną przystawką przed daniem głównym, która delikatnie przystopuje uczucie głodu, ale do której mało kto podejdzie z entuzjazmem. Można się o to oburzać, można się z tym nie zgadzać, można to nawet hejtować, ale lojalnie ostrzegam, że niewiele to wniesie. A już na pewno nie zachwieje obowiązującej hierarchii.

Nie sądzę, by do kobiecej piłki weszły kiedykolwiek takie pieniądze, jakie rok w rok ładuje się w męską. Bez tego nie da się przeskoczyć pewnych barier, nie da się wejść na wyższy poziom medialności, a to z kolei ma swoje przełożenie na popularność dyscypliny i jej odbiór wśród kibiców. Nie, jeśli ktoś stanie przed dylematem, czy władować hajs w drużynę dziewczyn, czy facetów, zawsze wybierze tę drugą opcję. Bo nawet najgorszy męski zespół, stwarza większe perspektywy niż każdy jeden kobiecy. Choć na przykład Arsenal Londyn ma całkiem niezłą drużynę pań. Ręką w górę, kto o tym słyszał... no właśnie...

Osobiście mam jednak szczerą nadzieję, że dziewczyny ze Skoczowa dadzą sobie radę. Życzę im, by grały co najmniej tak dobrze, jak Amerykanki na mistrzostwach świata w 1999 roku. Czemu sięgam do tak odległych czasów? Ano temu, że wtedy właśnie obejrzałem w całości pierwszy mecz kobiet. USA grały z Chinami, w karnych lepsze były Amerykanki. Między innymi dlatego, że grała dla nich Mia Hamm, która w kadrze rozegrała, bagatela, 275 spotkań. Dziś Hamm jest chyba najbardziej rozpoznawalną piłkarką w dziejach tej dyscypliny, ale mam nadzieję, że niedługo jej miejsce zajmie Hope Solo. Z dwóch powodów. Po pierwsze - broni lepiej niż połowa bramkarzy w rodzimej ekstraklasie. Po drugie, najważniejsze - wygląda lepiej niż połowa dziewczyn z ostatniego konkursu Miss Polonia.

Komentarze: (2)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

czy wiecie dlaczego tak marnie się rozwija piłka nożna wśród kobiet??? Bo trudno znaleźć 11 kobiet, które by się tak samo ubrały!!!! He, he, he.....

A czy wiesz, że jak baba babę sfauluje, to ta druga baba beczy?

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama