, środa 24 kwietnia 2024
Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków
Na razie katowicki Spodek jest mało szczęśliwy dla reprezentacji Polski w hokeju na lodzie. Mistrzostwa Świata Dywizji 1A potrwają do piątku.  fot: Marcin Mońka



Dodaj do Facebook

Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków

MARCIN MOŃKA
Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków

Zdjęcia: Marcin Mońka


Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków


Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków


Mistrzostwa Świata: Słaby start Polaków

Nie wiedzie się polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata Dywizji 1A w hokeju na lodzie. Po dwóch dniach turniejowych zmagań w katowickim Spodku Polacy pozostają bez zwycięstwa, i zamiast zapowiadanego szturmu na światową elitę czeka ich walka o utrzymanie się na jej zapleczu.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że ten turniej może okazać się przełomowy dla polskiego hokeja. Śmiałe głosy działaczy, a także samych zawodników, deklarujących walkę o awans do grupy najlepszych reprezentacji świata pozwalały wierzyć, że jesteśmy świadkami odrodzenia tej dyscypliny - Polacy po raz ostatni wśród najsilniejszych narodowych reprezentacji występowali w 2002. Niestety, sami gracze, jak i ich kibice dość szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Po dwóch porażkach, odniesionych w słabym stylu (1:3 z Włochami i 1:4 z Koreą Płd), wszyscy błyskawicznie zweryfikowali plany. W tej chwili nikt już nie mówi o awansie, a podstawowym celem tej kadry jest utrzymanie się na zapleczu elity. - Mamy jeszcze do rozegrania trzy mecze, a więc dziewięć punktów do zdobycia. Nikt nie składa broni - zapowiada Jacek Płachta, trener polskiej reprezentacji.

Każdy obserwator turnieju musi jednak przyznać, że o punktową zdobycz w meczu ze Słowenią, która w tym turnieju idzie jak burza (7:1 z Japonią i 3:1 z Włochami), będzie szalenie trudno. - Dla mnie Słoweńcy to faworyci całych mistrzostw - dodaje trener Płachta. Jednak teraz właśnie z tak mocnym rywalem, a także Austriakami, którzy wraz ze Słoweńcami przed rokiem opuścili szeregi elity, trzeba będzie poszukać punktów. Wiele wskazuje na to, że Polacy o zachowanie miejsca w Dywizji 1A będą walczyć z Japończykami, którzy podobnie jak Polacy mają na swoim koncie dwie porażki (1:7 ze Słowenią i 1:3 z Austrią). Na pewno jednak wszyscy chcieliby uniknąć scenariusza, w którym o wszystkim decyduje ostatni mecz z reprezentantami z Kraju Kwitnącej Wiśni, jaki Polacy zagrają w piątek na zakończenie mistrzostw. - Biorę całkowitą odpowiedzialność za tą reprezentację. O naszych porażkach decydowały indywidualne błędy, których popełniliśmy więcej od rywali. Myślę, że problem znów tkwi w głowach, być może w pierwszym meczu moi zawodnicy nie wytrzymali presji, w drugim było nieco lepiej. W każdym razie przed kolejnymi spotkaniami musimy odpocząć przede wszystkim mentalnie - przyznaje trener Płachta.

Czy psychiczny odpoczynek od obciążeń turniejowych poskutkował przekonamy się już w dzisiejszy wieczór, 26 kwietnia, gdy Polacy zmierzą się z faworyzowaną Słowenią. W tym meczu na lodzie zobaczymy zresztą dwóch graczy związanych z trzynieckimi Stalownikami. Podporą polskiej kadry wciąż pozostaje napastnik Aron Chmielewski, który jednak jak dotąd nie zapunktował na tym turnieju, choć kilkakrotnie stawał już przed szansą pokonania golkiperów z Korei i Włoch. Z kolei w drużynie słoweńskiej zapewne w drugiej formacji pojawi się obrońca Jurij Repe, który w młodzieżowych drużynach Stalowników występował już od 2009 roku. Wprawdzie w minionym sezonie zanotował jedynie dwa występy w barwach pierwszego zespołu Oceláři, a w całej swojej karierze trzyniecką bluzę przywdziewał zaledwie trzykrotnie, to jest graczem kojarzonym także z udanych występów w przeszłości w pierwszoligowym AZ Hawierzów. 21-letni obrońca gra dla siebie udany turniej - nie tylko dobrze wywiązuje się z zadań defensywnych, ale także śmiało włącza się do ofensywnych poczynań swojej drużyny i ma na swoim koncie gola oraz asystę. Z kolei w pierwszym słoweńskim ataku występuje Andrej Hebar, który także był w przeszłości z Trzyńcem, zaliczając w jego barwach ekstraligowe występy w latach 2003-2006. W ekipie słoweńskiej znajdziemy zresztą graczy związanych obecnie z czeską Ekstraligą, jak Blaž Gregorc, w ostatnim sezonie reprezentujący barwy klubu z Pardubic czy Robert Kristan, na co dzień bramkarz chomutowskich Piratów.

Po wtorkowym boju ze Słowenią już dzień później, 27 kwietnia, o godz. 20.00, rywalem Polaków będzie kolejny faworyt do awansu - reprezentacja Austrii, która na razie wygrywa, jednak nie jest tak przekonująca w zwycięstwach jak zespół z Bałkanów. Z pewnością jednak w katowickim Spodku imponują kibice z Villach, Linzu czy Salzburga, którzy na meczach swojej drużyny potrafią stworzyć wspaniałą atmosferę.

Komentarze: (0)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama