Kto promocję tu robi? [FELIETON]Do końca nie wiem, kto odpowiadał za organizację tego eventu, dość ciekawego zresztą, mimo że cały czas chodzi o łyżwiarstwo, a więc dyscyplinę z gatunku tych usypiających, ale ktokolwiek by to nie był, raczej nie zasłużył na dobrą ocenę. Wprost przeciwnie, za taką promocję należy się po prostu pała, i to z wykrzyknikiem. Nie mówię, że Verner to jakaś persona nie schodząca z afisza, którą należy witać czerwonym dywanem i bukietem kwiatów. Nie, wcale nie o to chodzi. Niemniej jednak, jeżeli wiemy, że ten i ten łyżwiarz, ze sporymi sukcesami (z mistrzostw Europy przywiózł medale we wszystkich kolorach, był też 4 na mistrzostwach globu) weźmie udział w zawodach, to chyba warto jakoś jego obecność wykorzystać. No tak, czy nie? Mogę się mylić, ale śmiem twierdzić, że "cieszyńskie mistrzostwa" raczej nie zaliczają się w poczet zawodów o najwyższej randze. Fani i sympatycy łyżwiarstwa, a także osoby całkowicie postronne, zapewne nie spodziewali się ujrzeć na własne oczy gwiazdy - bądź, co bądź - naprawdę dużego formatu. Dlatego warto było jakoś się tym Vernerem "zareklamować", ogłosić wszem i wobec, że oto do Cieszyna zjeżdża mistrz Europy z 2008 roku. No, tylko najpierw trzeba mieć jeszcze świadomość, kogo się zaprasza. Najwyraźniej organizatorom jej zabrakło. Bo szczerze wątpię, bym to ja pomylił Vernerów. Na szczęście w tej beczce dziegciu, utopiono też łyżeczkę miodu. Niezależnie od wszystkiego, ta nikomu niepotrzebna "wpadka", choć rzuca na organizatorów cień dość dużych rozmiarów, nie przekreśla - mówiąc trochę na wyrost - dorobku, który udało się im wypracować w miniony weekend. Łyżwiarstwo to w Polsce dyscyplina niszowa, nie ciesząca się zbyt dużym - o ile ciesząca się jakimkolwiek - zainteresowaniem, w którą nie pompuje się ogromnych pieniędzy, a jej przedstawiciele zapewne są zmuszeni dopłacać do całego interesu. Dlatego organizacja imprez podobnego typu, chociażby w małym stopniu odbija się na popularności dyscypliny. Odbija w pozytywnym znaczeniu tego słowa, zwłaszcza w Cieszynie, który ponoć ma warunki do tego, by łyżwiarstwo na trwałe wpisało się w miejską, albo trochę szerzej - powiatową mapę sportu. Piszę "ponoć" bo sam na cieszyńskim lodowisku nigdy nie byłem. Gdybym wiedział, że będzie Verner, to może wreszcie bym się wybrał... *** Pod ostatnim tekstem o futbolu amerykańskim w Skoczowie pojawiły się ciekawe komentarze ludzi podających się za "Beskid Skoczów". Nie weryfikuję czy mówią prawdę, czy nie, ale siłą rzeczy muszę w dwóch słowach odnieść się do tego, co napisali. Po pierwsze - umowa z SOSIR-em to wiadoma sprawa. Bazując na tym, co napisano w komentarzu wnioskuję, że niektórzy pracownicy tej komórki najedli się szaleju, skoro podpisali umowę, która sprawia "że SOSIR nie ma za dużo praw do stadionu". Gratulację należą się za to Beskidowi, bo z perspektywy klubu, to umowa wręcz idealna, bez kitu. Nie od dziś wiadomo, że największe cwaniaki siedzą w piłce nożnej. Po drugie - do zawieranych umów należy mieć szacunek i trzeba ich przestrzegać (np. płacić zawodnikom wszystko i na czas). Niemniej w mojej opinii, Beskid spokojnie mógłby "podzielić się" stadionem. Futboliści nie rozgrywają w sezonie "n" meczów (meczów, nie "meczy", działacze Beskidu!) więc pewnością dałoby się to pogodzić. Kwestia dobrej woli i krzty zrozumienia. Po trzecie - z tymi przepisami PZPN odnośnie użytkowania boiska przez dwie drużyny z różnych dyscyplin, to też różnie bywa. Czy działacze Beskidu kojarzą taki klub, jak Rozwój Katowice? Myślę, że powinni, bo mimo wszystko jest to zespół trochę poważniejszy niż ich własny, grający w trochę poważniejszej lidze. Ale do meritum, na stadionie Rozwoju - uwaga, szok! - rozgrywane są mecze futbolu amerykańskiego. I dodam tylko, że nie jest to odosobniony przypadek w skali kraju Po czwarte - nie wspomniałem, że "Beskid" zawłaszczył sobie murawę, pisałem wyłącznie o takich próbach, z tym, że był to li tylko skrót myślowy. Myślałem, że wystarczająco jasny, ale najwyraźniej nie do wszystkich trafił. Co poradzę... licentia poetica Po piąte - Niezgłoszenie juniorów do rozgrywek w lidze śląskiej dowodem na odpowiedzialność? Ok, jak to się mówi - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego patrząc z mojej perspektywy, ludzie, którzy podjęli taką decyzję, mentalnie zatrzymali się w Austro-Węgrzech. Tyle.
|
reklama
|
na okrągło była reklamowana w/w impreza np: w Radiu 90, wystarczyło włączyć. Sądzę, że w innych miejscach też były ogłoszenia. Pytanie jest takie: czy trybuny byly pełne, czy było pusto na tych zawodach łyżwiarskich?, bo w tekście nie zauważyłem wzmianki o tym, a to by świadczyło w dużej mierze o tym, jaka była reklama tej imprezy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
to chyba dyrektor mosiru i jego pracownicy powinni byli zadbac o promocję tej imprezy, choc czy ja wiem - zawody rangi nie miały żadnej wiec co tu promowac jak cieszyniacy i tak wolą na wspólnej i świat wg kiepskich obejrzeć...
autopromocja naszych lwów na gali w teatrze
a co z nowym menadzerem hali?
Panie Bochenek - lubię Pana.
Poparcie Pawła Grobelnego to jak pocałunek śmierci...
Dobrze, Bochenek, tak trzymaj. Top Platformę gdzie się da, nawet pod lodem.
W samo sedno. Panie Karolu, ma Pan u mnie dwa duże Brackie!
Dodaj komentarz