Hokej: Trzyniec zwycięskiTrwa najdziwniejszy sezon hokejowy od wielu lat, bez kibiców na trybunach, z nieustannym widmem pandemii krążącej także nad sportem wyczynowym, i w konsekwencji z niepewną sytuacją budżetową wielu zespołów. Ten dziwny sezon trzynieccy Stalownicy rozpoczęli jednak imponująco, krążąc od zwycięstwa do zwycięstwa, bijąc rekordy wygranych, i strzelając gola za golem. Jednak w pewnej chwili sprawnie funkcjonujący mechanizm po prostu się zaciął, defensywa zaczęła szwankować, napastnicy popadli w indolencję strzelecką, a z budzącego strach zespołu przeistoczyli się w drużynę, która dla wielu niżej notowanych ekip stała się cennym źródłem zdobyczy punktowych. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje zarówno tempo rozgrywek, nawet z kilkunastoma meczami do rozegrania w miesiącu, jak i osłabienia, spowodowane powrotem kilku zawodników za ocean, bo przecież w zeszłym tygodniu ruszyła najlepsza liga świata, amerykańsko-kanadyjska NHL. Stalowników w trakcie rozgrywek opuścili wcześniej wypożyczeni z amerykańskich i kanadyjskich klubów bramkarz Josef Kořenář oraz Filip Zadina, Lukáš Jašek i Adam Raška. Z zespołem pożegnał się także obrońca Guntis Galviņš, ostatecznie trafiając do zespołu HC Vitkovice Ridera. Dodatkowo pojawiły się w zespole kontuzje, wśród nich ta najpoważniejsza - Arona Chmielewskiego, która wykluczyła napastnika z gry na dłuższy czas. To wszystko sprawiło, że drużyna zaczęła grać poniżej oczekiwań, a kadrę dodatkowo wzmacniali zawodnicy z farmerskiego klubu we Frydku-Mistku. Trzyniecki klub zakontraktował już w trakcie rozgrywek dwóch kanadyjskich napastników: Taylora Leiera i Jacka Rodewalda, którzy pomału wkomponowują się w Stalowniczą ekipę. Drugi z tych zawodników na miarę swoich możliwości zagrał w niedzielnym spotkaniu przeciwko praskiej Sparcie, zapisując na swoim koncie pierwsze trafienie a także oddając bezbłędnie strzał w serii rzutów karnych. Zwycięstwo 5:4 było Stalownikom bardzo potrzebne. Sparta przyjechała bowiem do Trzyńca jako lider i zespół z największą liczbą strzelonych goli. I choć spotkanie lepiej rozgrywali gospodarze z Trzyńca, wychodząc dwukrotnie na dwubramkowe prowadzenie (3:1 i 4:2) to jednak prażanie dwukrotnie byli w stanie zniwelować przewagę śląskiej drużyny. Gdy 5-minutowa dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, kibice Stalowników przed telewizorami odczuwali już duży niepokój. Karne bowiem nie są specjalnością Oceláři. Do niedzielnego pojedynku ze Spartą trzykrotnie kończyli spotkania karnymi, i trzykrotnie musieli uznać wyższość rywali, w tym dwa razy we własnej hali. Na szczęście każda zła passa kiedyś się kończy i po raz pierwszy w sezonie Stalownicy triumfowali w karnych. Bohaterem niedzielnego spotkania był cały zespół, wyjątkową pracę wykonał jednak Martin Růžička, który zdobył bramkę, dwukrotnie asystował swoim kolegom a także strzelił rozstrzygającego karnego. - Takie mecze jak ten są wyjątkowe dla wszystkich, spotkały się przecież dwie ekipy z samego szczytu ligowej tabeli. Padło dużo bramek, były zroty akcji, myślę, że mecz mógł podobać się kibicom przed telewizorami. Żałuję, że nie utrzymaliśmy przewagi dwóch bramek, ale i tak cieszymy się z dwóch punktów - mówił po meczu napastnik. W tym tygodniu Stalownicy rozegrają kolejne spotkania, na wyjeździe w Litwinowie i Mladej Boleslavi oraz przed własną publicznością z Czeskimi Budziejowicami.
|
reklama
|
Dodaj komentarz