fot.: Robert Kania
Doskonale w tegorocznych rozgrywkach Champions Hockey League radzą sobie zawodnicy HC Oceláři Trzyniec. Po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu nad szwedzkim Brynäs IF są już bardzo blisko najlepszej „czwórki” tych rozgrywek.
Przedsezonowe zapowiedzi o tym, że Stalownicy bardzo poważnie potraktują swój występ w Lidze Mistrzów, nie były przesadzone. Po udanej fazie grupowej zawodnicy śląskiego klubu tylko nabrali jeszcze większego rozpędu, i we wtorkowy wieczór zrobili wiele, by nie zatrzymać się w tym sezonie na ćwierćfinale. Dla Stalowników tegoroczne rozgrywki to w dużej mierze konfrontacja z drużynami ze Szwecji – jak dotąd okazali się lepsi od HV71 Jönköping i Malmö Redhawks, a w ćwierćfinale los zetknął ich z Brynäs IF, 13-krotnym mistrzem kraju, który potrafił w fazie grupowej pokonać mistrza Polski - Cracovię Kraków, aż 8:0, a w pierwszej rundzie play offów wyeliminował Mannheim Adler, czyli drużynę, która wygrała „trzyniecką” grupę w fazie zasadniczej.
Oczywiście teraz historia zeszła na dalszy plan, a istotna stała się aktualna forma obu zespołów. - Byliśmy świadomi tego, że rywale zagrają klasyczny szwedzki hokej, podobny do tego, prezentowanego wcześniej przez Jönköping i Malmö. Mimo to pierwsze dwie tercje nie potrafiliśmy z nimi skutecznie zagrać - przyznawał po meczu Aron Chmielewski, napastnik Stalowników, który bardzo dobry w swoim wykonaniu mecz ukoronował golem, pieczętującym zwycięstwo 3:1. Rzeczywiście jednak nie było zawodnikom śląskiego klubu w tym spotkaniu łatwo. Po dwóch pierwszych tercjach przegrywali 0:1 po golu Andrew Millera, a znakomicie w trzynieckiej bramce spisywał się Šimon Hrubec, wyłapując krążek w wielu trudnych sytuacjach. Jednak wszystko odmieniło się w trzeciej tercji. Już na samym jej początku - w 41 i 44 min Stalownicy zadali rywalowi dwa mocne ciosy i dzięki golom Daniela Rákosa i Martina Adamskiego wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Wynik spotkania ustalił na 7 minut przed końcem meczu Aron Chmielewski.
Rewanżowy mecz z Brynäs IF odbędzie się w przyszły wtorek, wtedy przekonamy się, czy dwugolowa zaliczka z pierwszego meczu wystarczy Stalownikom do awansu do półfinału. - Na pewno przed nami ciężki mecz, lecz już w tym sezonie pokazaliśmy, że potrafimy grać ze Szwedami. Na rewanż jedziemy po zwycięstwo i awans do półfinału - dodał Chmielewski.
Dodaj komentarz