Falstart StalownikówNa szczęście jednak nie wszystko jeszcze stracone. Historycy sportu znają mnóstwo przykładów, gdy drużyna potrafiła odmienić losy rywalizacji, znajdując się w beznadziejnej sytuacji. Zresztą najlepszym przykładem są przecież rywale Trzyńczan - w barażach o ćwierćfinały w dwóch pierwszych pojedynkach na własnym lodzie ulegli zespołowi BK Mlada Boleslav, i to w sposób zdecydowany - 1:6 oraz 1:7. A jednak w trzech kolejnych spotkaniach trzykrotnie zwyciężali swoich niedawnych pogromców i zameldowali się w ćwierćfinałach. Niestety zarówno pierwszy, jak i drugi mecz udowodnił, że faza pucharowa mistrzostw rządzi się swoimi prawami. Niespotykany był zwłaszcza środowy pojedynek, inaugurujący rywalizację. Trzyńczanie w ciągu całego spotkania oddali 102 strzały w kierunku bramki rywali! Cześć z nich mijało bramkę bądź też zostało zneutralizowanych przez obrońców. A dokładnie 38 strzałów wyłapał chomutowski bramkarz Ján Laco, bez wątpienia bohater Piratów. Dla porównania - zawodnicy z północy Czech strzelali na bramkę Šimona Hrubca 12 razy, z czego dwukrotnie krążek lądował w trzynieckiej siatce. Wydawało się jednak, że po nieudanym spotkaniu już w drugim pojedynku wszystko pomału zacznie wracać do normy, zwłaszcza, że gra Stalowników wcale nie wyglądała źle. Jednak już w pierwszej tercji koszmar powrócił, i to zespół dowodzony przez Vladimír Růžičkę znów objął prowadzenie. W drugiej jednak tercji gracze Oceláři zamanifestowali siłę i wreszcie, po 81 minutach pokonali Jána Lacę. Inaugurującego gola strzelił Tomáš Netík,a wkrótce trafienia dołożyli Cory Kane oraz Vladimír Roth. I gdy wydawało się, że ten mecz Stalownicy mają pod kontrolą, nastąpiła dekoncentracja i zupełnie niepotrzebne faule, po których zawodnicy śląskiego klubu lądowali na ławce kar, osłabiając drużynę. Element gry w przewadze Piraci w meczach z trzyniecką drużyną doprowadzili niemal do perfekcji. Nie tylko więc zdołali wyrównać i doprowadzić do dogrywki, grając w 5 na 4 zawodników w polu, ale także rozstrzygnęli pojedynek w dogrywce, gdy na ławce kar przebywał Tomáš Netík. Zatem w sumie z 6 strzelonych Stalownikom goli aż 5 zdobyli grając z jednym zawodnikiem więcej. Bez wątpienia żelazna gra w obronie i bezlitosne wykorzystywanie przewag to na razie klucz do zwycięstwa w tej rywalizacji. Teraz rywalizacja przenosi się do Chomutowa, gdzie karta może się przecież odwrócić. Mecze zaplanowano na niedzielę i poniedziałek w miejscowej SD Arenie. Jeśli Stalownikom uda się przynajmniej raz wygrać na wyjeździe, seria pojedynków powróci w środę do Trzyńca. Rywalizacja toczy się bowiem do 4 zwycięstw.
|
reklama
|
Dodaj komentarz