, środa 24 kwietnia 2024
Cieszyn: Poznać granice swojej wytrzymałości
W tym roku wśród zwycięskiej 14, która dobrnęła do końca, znaleźli się dwaj cieszyniacy - Adam Heczko i Dawid Karolczuk. fot: mat.pras.



Dodaj do Facebook

Cieszyn: Poznać granice swojej wytrzymałości

MB
Selekcja to najtrudniejsza impreza terenowa w Polsce. Instruktorami prowadzącymi są żołnierze wywodzący się z elitarnej 56 Kompanii Specjalnej, funkcjonariusze policji i innych służb. W tym roku wśród zwycięskiej 14, która dobrnęła do końca, znaleźli się dwaj cieszyniacy - Adam Heczko i Dawid Karolczuk.

Małgorzata Bryl: Selekcja to już 17-letnia impreza, bardzo popularna i ciesząca się dużym zainteresowaniem. Gdzie się odbywa?

Dawid Karolczuk: Impreza ma dwa etapy. Są to: preselekcja i selekcja. Preselekcja odbywa się w różnych miejscach, w tym roku w Warszawie na terenie Wojskowej Akademii Technicznej. W preselekcji chodzi o to, żeby wyłonić grupę najsprawniejszych. W tym roku w preselekcji wzięło udział ok. 250 - 300 osób, a do Selekcji dostało się tylko 86 osób. Ostatecznie do samego końca wytrwało tylko 14.

Adam Heczko: Z kolei selekcja odbywała się w tym roku na poligonie na Pojezierzu Drawskim. Na początku jest podawana tylko ogólna lokalizacja, bo do samego końca nie wiadomo, gdzie się spotkamy. Informacje otrzymujemy dzień wcześniej i trzeba dostać się w wyznaczone miejsce we własnym zakresie. Kto przybędzie, ten przybędzie. Jeśli nie zdążysz na czas, to odpadasz.

M.B.: Należycie do tego grona 14 szczęśliwców, którym udało się przejść Selekcję. Kto jeszcze wytrwał do końca?

D.K.: Śląsk górą. Selekcję ukończyły dwie osoby z Cieszyna, koledzy z Rybnika i Rydułtów. Ponadto w tak zwanej szczęśliwej 14 znaleźli się także mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Poznania.

M.B.: Czy startując do edycji Selekcji, zna się jej harmonogram?

A.H.: Nigdy nie wiadomo, co się będzie działo. Zawsze jest się zaskakiwanym, na tym polega Selekcja.

M.B. Jak się w takim układzie przygotować do takiego ekstremalnego wyjazdu i co zabrać?

D.K.: Oczywiście można zabrać duży, ciężki plecak. Jednak jeśli ktoś się tak wybrał, to już widać, że jest pierwszy raz na Selekcji. Ja miałem mały plecak, który ważył bez jedzenia siedem kilogramów. Podstawą są długie spodnie, bo krótkich nie opłaca się brać, nawet jak będzie upał. Przecież wskakuje się cały czas do bagna. Skarpety na każdy dzień, śpiwór lub folię, ponczo, polar i kurtka.

A.H.: Co ważne, główna Selekcja zaczyna się od wyrównania szans, czyli wypakowujemy zawartość plecaków. Nie można brać odżywek czy witamin. Na czas Selekcji oddajemy komórki, zegarki, kompasy. Nie można mieć niczego z udogodnień technologicznych. Wszyscy jadą na tym samym.

D.K.: Czyli na konserwach i chlebie, co daje 1300 kalorii, a nasz wydatek to było dziennie z 5 tys. kalorii. Po przyjeździe do domu zorientowałem się, że przez te sześć dni schudłem dwa kilogramy. Mimo że minął już ponad miesiąc od zakończenia Selekcji, to jeszcze dochodzimy do siebie.

M.B.: Jakie były wyzwania w tym roku?

A.H.: Na początku trzeba zaznaczyć, że to była najdłuższa selekcja ze wszystkich, jakie miały miejsce do tej pory. Miała trwać siedem dni, ale ku naszemu zaskoczeniu trwała trochę krócej.

D.K.: Selekcja trwa 24 godziny na dobę. Zadania odbywają się i w dzień, i w nocy. Kładliśmy się spać około pierwszej w nocy, wstawaliśmy wraz ze wschodem słońca, czyli o 04.30.

A.H.: Nie ma harmonogramu: budzimy się o ósmej, o dziesiątej jemy śniadanie. Tam nigdy nic nie wiadomo. Może być tak, że kładą nas o godz. 24.00, a po kwadransie budzą i zarządzają przemarsz na inne miejsce.

M.B.: Co dało Wam najbardziej w kość?

A.H.: Pogoda i zmienne warunki atmosferyczne. W nocy temperatura spadała do 4 - 5 stopni. Byliśmy zaopatrzeni w śpiwory, ewentualnie w folie termiczne, ale i tak wszyscy się trzęśli.

D.K.: Deszcz też nie jest sprzyjający. Wtedy łatwiej o przemoczenie butów, pęcherze, obtarcia. Pojawiają się problemy zdrowotne. Jednak przejście Selekcji zależy w 70% od nastawienia psychicznego. Oczywiście, trzeba też być przygotowanym kondycyjnie.

A.H.: Oprócz typowych zadań fizycznych, są też konkurencje na intelekt. Na przykład musieliśmy zapamiętać wiersz Juliana Tuwima „Rzeź brzóz”...

D.K.: … pamiętam go do teraz!

A.H.: Tego typu ćwiczenia na pamięć musieliśmy wplatać w ćwiczenia fizyczne. A na sam koniec konkurencji kondycyjnej, na maksymalnym zmęczeniu, musieliśmy jeszcze mówić z pamięci czterdziestocyfrowy kod.

M.B.: Co było dla Was największym zaskoczeniem?

D.K.: Koniec selekcji. Powiem szczerze, że jak go major ogłosił, to ja w to nie wierzyłem. Myślałem, że za chwilę to odwoła i będziemy musieli od nowa orać po poligonie.

M.B. Czy Selekcja to impreza zarezerwowana tylko dla mężczyzn, a może biorą w niej także udział kobiety?

A.H.: Tak, kobiety też biorą udział w Selekcji. Przechodzą te same konkurencje, czasem jest inny czas na wykonanie danego zadania i inne obciążenie siłowe.

D.K.: Ogólnie kobiety przechodzą tę samą Selekcję. Jednak żadna z nich nie dotrwała do końca.

M.B.: Udział w Selekcji to ciągła walka w pojedynkę czy też zdarzają się zadania grupowe?

D.K.: Zdarza się i tak, i tak. Dobieramy się parami lub dzielimy się na zespoły. Jednak nawet, gdy maszerujemy, to każdy każdego napędza czy podaje butelkę wody.

M.B. Obydwoje uczestniczyliście w Selekcji po raz drugi. Po co to robicie?

D.K.: Chodzi o satysfakcję, bo być na takiej imprezie i ją przejść, to jest duże wyzwanie. To jest ogromne wycieńczenie organizmu. Sprawdzenie siły swojego charakteru, sprawdzenie siebie.

A.H.: Dokładnie, celem jest poznanie swoich granic. To, że ktoś mówi, że jest silny, twardy, nie znaczy, że takim jest. Widzieliśmy na początku masę osób mocnych w gębie i przypakowanych, ale co z tego, skoro nie są w stanie wytrzymać marszu, który ma 24 kilometry. Tam nie ma nagród, nie po to się tam idzie.

M.B.: Pojedziecie tam za rok?

D.K.: Teraz mam dwa lata przerwy, bo tak mają osoby, które wygrały. Niemniej raczej już nie pojadę. Teraz czas na rodzinę. Obecnie będę już syna przygotowywał.

A.H.: Ja też już nie pojadę, bo zrealizowałem swój cel i marzenie. Niemniej są tam ludzie, którzy przyjechali piąty raz. Natomiast ja jestem taką osobą, która przechodzi tego typu grę raz. Za pierwszym razem nie przeszedłem do końca Selekcji, więc postanowiłem wziąć w niej udział w tym roku. Teraz się udało i nie odczuwam już potrzeby, by jechać znów.

D.K.: Gdy komuś nie udaje się przejść Selekcji, to mówi sobie, że musi tu wrócić i przejść ją jeszcze raz. Trudno o tym mówić, to trzeba po prostu przeżyć.

Komentarze: (1)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Gratulacje.
Ale taka niekończącą się prawdziwą selekcję mają nasi niepełnosprawni. Wystarczy spróbować wyjechać na wózku na cieszyńskie chodniki i drogi.

pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama