Anonimowi wolontariusze, co zyskują, co tracą. Walka ze stereotypamiMyli się ten, kto myśli, że wolontariat, w tym ten sportowy, to praca bezinteresowna. Wciąż mylnie stawia się znak równości między zaangażowaniem nieodpłatnym i altruistycznym. To że, wolontariusz nie dostaje za swoją pracę wypłaty, nie znaczy, że nie czerpie korzyści z wykonywanej pracy. Tylko jak wycenić zdobyte doświadczenie w organizacji imprezy sportowej? Jaką cenę mają nowe kontakty, znajomości? Jaką wartość ma test własnych predyspozycji, umiejętności, poznanie ograniczeń? Czy zapłatą mogą być gadżety, pamiątkowe gifty? Czy wspomnienia można przeliczyć na pieniądze? Wolontariat pozwala się sprawdzić w konkretnej sytuacji, jest wyzwaniem i ważnym doświadczeniem. Coraz bardziej zaangażowanie w różne inicjatywy z pozycji wolontariusza, warto wpisać w CV, premiowane jest podczas rozmów kwalifikacyjnych, pomaga dostać się na ciekawe staże, w końcu znaleźć pracę. Wolontariusz ma także okazję zweryfikować swoje wyobrażenia o danej imprezie. Często efekt końcowy daje mylne wrażenie, że organizacja dużego wydarzenia to zadanie z gatunku łatwych i przyjemnych. Tylko od "kuchni" można przekonać się, jaką drogę trzeba przejść, na ile osób liczyć, ilu zaufać, by finalnie wszystko zagrało, każdy element układanki w odpowiednim momencie ułożył się w spójną całości. Wolontariusz, w dalszej bądź krótszej perspektywie, zyskuje całkiem wymierne profity. A co traci? Często obsługując imprezę zupełnie nie wie, co dzieje się na głównej arenie, stadionie, w miejscu rywalizacji. A jeśli nawet jest obecny, to zajmuje się wieloma małymi sprawami, które sportowcom, trenerom, mediom, kibicom ułatwiają funkcjonowanie. Pozwalają innym komfortowo kibicować, oddawać się sportowym emocjom. Im dłużej trwa impreza, tym większego wysiłku, przede wszystkim kondycyjnego, wymaga. Co też nie dla wszystkich jest oczywiste. A wszystko po to, by zgodnie z polską naturą, marudzić, narzekać i krytykować. Jeśli ktoś uważa, że coś zrobiłby lepiej, inaczej, niech pomyśli o wolontariacie. Może będzie mu dane zrealizować swoje wizje, a może spojrzeć na wydarzenia sportowe z zupełnie innej, także ludzkiej, strony.
|
reklama
|
w cieszynie pręznie działa wolontariat tylko trzeba się zainteresować z kim porozmawiać, a ten artykuł to taki ni z gruszki ni z pietruszki napisany
Racja, po trzykroć racja!!! Dodam, że pisząc w swoim CV notkę o byciu jednodniowym wolontariuszem wyścigu kolarskiego możesz "rzucić na kolana" każdego pracodawcę.
Chciałbym gromadzić te bezcenne wrażenia i wymierne profity i móc je opisać w cv ale za pieniądze. Innymi słowy sprawdzić się ale za kasę /choćby symboliczną/ albowiem .... godzien jest robotnik zapłaty swojej...../ to już tak ze 2000 lat temu wymyślili/ a artykuł chyba powstał z czyjejś inspiracji.......
Dodaj komentarz