, sobota 20 kwietnia 2024
 Sport, zabawa czy coś jeszcze innego, czyli słowo o skibobach [FELIETON - w Polsce działa raptem pięć skibobowych klubów (przynajmniej według strony Polskiego Związku Skibobowego), z czego cztery w powiecie cieszyńskim.]
w Polsce działa raptem pięć skibobowych klubów (przynajmniej według strony Polskiego Związku Skibobowego), z czego cztery w powiecie cieszyńskim. fot: Maciej Kłek



Dodaj do Facebook

Sport, zabawa czy coś jeszcze innego, czyli słowo o skibobach [FELIETON]

BeKa
W weekend, jak zwykle znienacka, przyszła zima. Co prawda nie przepuściła frontalnego ataku, na to jeszcze przyjdzie czas, ale w pewnych kręgach i tak wywołała niemałe spustoszenie. W szał radości wpadali tylko wielbiciele sportów zimowych, naiwnie liczący, że wyciągi, stoki, etc. zostaną otwarte jeszcze przed Świętem Niepodległości. Oczywiście na razie brzmi to niedorzecznie, ale pomału trzeba pogodzić się z tym, że już za chwilę rozpocznie się sezon na wszystkie dyscypliny związane ze śniegiem i lodem, a telewizyjne transmisje zostaną opanowane przez łyżwiarzy, skoczków, biegaczy, alpejczyków. Niestety, poza nielicznymi wyjątkami, czyli  Justyną Kowalczyk i Kamilem Stochem,  zaliczamy się do 8 ligi sportów zimowych i znacznie częściej zbieramy oklep, niż oklaskujemy wielkie sukcesy. No, chyba że mówimy o skibobach, dyscyplinie, która zrodziła dla powiatu cieszyńskiego kilku mistrzów Polski i świata, ale którą tak naprawdę mało kto traktuje poważnie. I zasadniczo nie ma się czemu dziwić. 

Kilka dni temu władze powiatu rozdały nagrody za ponadprzeciętne osiągnięcia sportowe. Lista nagrodzonych była dość długa (i dobrze) i zawierała kilka naprawdę nietuzinkowych nazwisk, jak Rokicki, Błachowicz, Małysz czy Kajetanowicz. Gdyby jednak usunąć z niej tych najlepszych i jednocześnie najbardziej znanych, to zdecydowanie największe wrażenie robią wyniki skibobistów. Tyle tylko, że ich akurat nich nie zna, nikt o nich nie słyszał, nikt nie wie kim są. Zastanawiające, prawda? Ludzie wykręcają - wydawałoby się - nieprawdopodobne wyniki, należą do kadry narodowej, przywożą medale z imprez o najwyższej randze, a praktycznie nikt, nigdy i nigdzie, o nich nie słyszał, nie przeprowadził choćby najkrótszej relacji z jakichkolwiek zawodów. W takich okolicznościach przyrody nasuwa się tylko jeden wniosek - z tymi skibobami po prostu musi być coś nie tak.

Właściwie jednym źródłem informacji o skibobach są lokalne media (czyli - mówiąc ogólnie - cieszyńskie), które raz w roku podają informację kto, co i gdzie wygrał. I tyle, nic więcej. Najbardziej frapujące jest to, że na ich łamach chyba nigdy nie pojawiła się informacja typu "Nieudany start skibobistów", "Niepowodzenie na skibobowych mistrzostwach świata" etc.. Zawsze tylko medale, tytuły, sukcesy. Rzecz jasna, to godne uznania, bo bycie mistrzem świata albo Polski, w ogóle bycie jakimkolwiek mistrzem, nie ważne w czym, to powód do dumy i na pewno mega fajne uczucie. Ja na przykład nigdy żadnym mistrzem nie byłem i pewnie już nie będę, więc nie ukrywam, że trochę im tego zazdroszczę. Jednakże to nieustanne pasmo sukcesów na dłuższą metę musi wydawać się podejrzane. Chcąc nie chcąc, trzeba poddać je pod wątpliwość, zakwestionować. No bo jak to? Nikt nigdy nie przegrał? Nie wypadł z pierwszej dziesiątki? Nikt się nie wywrócił? Nikt nie był ostatni? Przecież to nierealne.

Oczywiście można przyjąć, że o tych słabszych momentach zwyczajnie się nie informuje. Wątpię jednak, aby znalazł się ktoś, kto da wiarę tak mocno naciąganej tezie. W tej sytuacji rozwiązanie zagadki może być tylko jedno. Zawody skibobowe są po prostu ubogie w konkurencję, a sama dyscyplina znacząco odstaje poziomem od innych. Na zachodzie to wyłącznie forma rozrywki, ot , takie novum, pewna innowacja, która jest swego rodzaju odejściem od tradycyjnych zimowych dyscyplin. To forma rekreacji i przyjemny sposób na spędzenie wolnego popołudnia, nic więcej. Na Śląsku Cieszyńskim, czyli mówiąc górnolotnie - w stolicy polskich skibobów, nikt o tym głośno nie mówi, a już na pewno nie ludzie bezpośrednio związani z dyscypliną, ale mniej więcej tak kształtują się proporcje. Tutaj, czyli głównie w Skoczowie, nie wiedząc za bardzo dlaczego, robi się ze skibobów wyjątkowo poważną i szanowaną dyscyplinę. Pomija się przy tym, że ilość zawodników biorących udział w poszczególnych imprezach, nawet tych o najwyższej randze, jest stosunkowo nikła, a poziom współzawodnictwa na kolana nie powala. Zmagania, które w naszym rozumieniu mają super wysoki status, na zachodzie są uważane za dobrą zabawę, połączoną z odrobiną adrenaliny, jaką zapewnia rywalizacja. Mówiąc wprost - skiboby to na zachodzie dyscyplina niszowa i jednowymiarowa. Czyli generalnie szału nie ma.

Znam jednego gościa, który swego czasu śmigał na skibobach w Skoczowie. Może nie przesadnie długo, ale zdążył wziąć udział w kilku zawodach i nawet coś tam wygrał. Kiedyś powiedział mi, że zawsze traktował to jako rozrywkę, nic więcej, ale większość trenujących podchodziła do tematu mega poważnie. Widocznie zakrztusili się blichtrem, który wokół skibobów całe życie rozsiewał Jerzy Malik, kiedyś burmistrz Skoczowa, dziś prezes Polskiego Związku Skibobowego Nie da się ukryć, że skiboby to jego przybrane dziecko, które zawsze, także jako burmistrz, traktował na specjalnych warunkach. Z jednej strony to dobrze, bo ma chłop pasję, którą oddycha, a przy okazji łączy przyjemne z pożytecznym, bo z pewnością zrobił dla tego sportu dużo dobrego. Z drugiej jednak, pewien niesmak budziło zawsze lansowanie skibobów wśród lokalnej społeczności i robienie z nich skoczowskiej „dyscypliny narodowej”. To poniekąd się udało - i to nie tylko w Skoczowie - bo do dziś każdy jeden triumf jest odnotowany i odpowiednio nagradzany. W przeciwieństwie do porażek. Aha, byłbym zapomniał, tych przecież nie ma.

Bardzo ciekawa jest także teoria głosząca, że trenowanie skibobów, albo jazdy na skibobach, jak zwał, tak zwał, jest stosunkowo... wygodne, a w porównaniu do innych dyscyplin - mniej wymagające. Ponoć jazdy na narto-sanko-rowerze można nauczyć się w kilkanaście minut. Cóż, brzmi to dość osobliwie. Ale ta (domniemana) łatwość najlepiej obrazuje, jak szybko i prosto jest w tym sporcie o sukces. Skoro w kilkanaście minut nauczę się jeździć, to strach pomyśleć, co będzie, jak zacznę trenować codziennie , po kilka godzin. Wychodzi więc na to, że wystarczy trochę samozaparcia i krzta umiejętności, a można nazbierać masę fajnych wspomnień na całe życie. A przy okazji zebrać trochę niezłych fantów.

Prawdopodobnie z tych kilku powodów skiboby to dyscyplina sportowa przez małe "d" i małe "s", wytwór masowości sportu, bez szans na zdobycie większej popularności. Potwierdzeniem dla ostatniej opinii niech będzie to, że w Polsce działa raptem pięć skibobowych klubów (przynajmniej według strony Polskiego Związku Skibobowego), z czego cztery w powiecie cieszyńskim. Reszta kraju prawdopodobnie nigdy o takiej dyscyplinie nie słyszała (chociaż podobno coś działo się onegdaj w Szklarskiej Porębie), a nawet jeśli słyszała, to od razu zapomniała. Trudno się temu dziwić, bo dyscyplina, w której ściga się na nartach przyklejonych do ramy rowerowej wydaje się najwyżej średnio interesująca i tak samo sensowna. Pewnie dlatego gros osób posuwa się w swoich rozważaniach jeszcze dalej i twierdzi, że skiboby, to po prostu pokazówka, takie sportowe nieporozumienie, którego nie można traktować poważnie. To jednak krzywdząca i mimo wszystko niesprawiedliwa ocena. Przede wszystkim dla ludzi, którzy swój czas i zaangażowanie poświęcają na treningi, zawody, mistrzostwa. Oni, nawet jeśli faktycznie w tej konkurencji wszystko przychodzi dużo łatwiej i szybciej niż w innych, bez wątpienia wkładają w tę zabawę mnóstwo serca i wysiłku. Nic za darmo - poza skibobem - nie dostali. Dlatego, chociażby z przyzwoitości, trzeba docenić to, co robią. Bez względu na to, jak patrzymy na skiboby.

Komentarze: (1)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

wypociny gimnazjalisty

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama