, środa 24 kwietnia 2024
W pogoni za brunatnym jeleniem: Nawigacje i rekonstrukcje (felieton)
Jednak nawigator pomylił się, samolot poleciał za daleko, już chyba zawracał do Anglii i zrzutu dokonano niemal w ostatniej chwili w Dębowcu, który wtedy należał do Trzeciej Rzeszy. fot: F.J.Dral



Dodaj do Facebook

W pogoni za brunatnym jeleniem: Nawigacje i rekonstrukcje (felieton)

FLORIANUS
Dębowiec dostał się do historii II wojny światowej przez pomyłkę. Nazwa tej miejscowości odnotowywana jest w dziejach ruchu oporu Polaków przeciwko hitlerowskiej okupacji wskutek przeprowadzonego tutaj w 1941 roku pierwszego zrzutu cichociemnych.

Ponieważ cichociemnni zostali wtedy zrzuceni omyłkowo w innym miejscu niż planowano, uznano ten zrzut za „dziki”. Jego szczególne znaczenie historyczne polega na tym, że był to jednak pierwszy - choć właściwie zerowy, próbny i eksperymentalny - lot samolotu RAFu z polskim desantem, który miał zacząć działać w okupowanej przez Niemców Polsce i pierwsza tego typu akcja w zajętej przez hitlerowców Europie. Misja nosiła kryptonim „Adolphus 0”. Pierwsi trzej cichociemni mieli być zrzuceni koło Włoszczowej na Kielecczyźnie, czyli w Generalnej Guberni. Jednak nawigator pomylił się, samolot poleciał za daleko, już chyba zawracał do Anglii i zrzutu dokonano niemal w ostatniej chwili w Dębowcu, który wtedy należał do Trzeciej Rzeszy.

Kwestia nawigacji była w tych lotach kluczowa i niezwykle trudna. Nawigator musiał zdać się przede wszystkim na bystrość swoich oczu i umiejętność właściwego porównania mapy z terenem, na który mieli spaść spadochroniarze. Nawigacja przy pomocy urządzeń radiowych czy radarowych nie wchodziła w grę ze względów bezpieczeństwa, a nawigacja według gwiazd, nawet przy rozgwieżdżonym niebie, nie bardzo była możliwa. Pozostawała więc tylko wzrokowa, niska, nocna nawigacja. W dodatku angielski pilot nie za bardzo orientował się w polskiej topografii. W takiej sytuacji błędy były nieuniknione. Trzej pierwsi cichociemni zostali omyłkowo zrzuceni w Dębowcu. Na stronie internetowej gminy Dębowiec przeczytałem, że niezgodny z planem zrzut pierwszych cichociemnych w tej okolicy mógł mieć związek nie tylko z błędem nawigatora i małą ilością paliwa w baku maszyny, ale także z celowym działaniem Anglików. Chyba ze względu na te niejasne, prawdopodobnie niekorzystne dla Polski cele, na stronie internetowej gminy Dębowiec pisze się o Anglikach z małej litery.

Nie będę jednak dociekał jakie to niecne cele mogły przyświecać Anglikom, że ich w Dębowcu piszą z małej litery. Czyżby Anglicy jakoś zaszkodzili Dębowcowi? Tak czy inaczej 75 lat temu, w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku, pierwsi cichociemni zostali w tym miejscu zrzuceni, misję bohatersko wypełnili, mimo rozlicznych trudności - jeden z nich przy lądowaniu uszkodził sobie staw skokowy - przedostali się, każdy osobno, przez granicę do Generalnej Guberni, nawiązali kontakt z kim należało. A jeden z nich w maju 1941 roku wrócił na miejsce zrzutu, odnalazł ukrytą pocztę i pieniądze, które później przekazał adresatom. Stało się to wszystko - zdaje się - bez pomocy miejscowej ludności. Za to teraz miejscowa ludność, a zwłaszcza miejscowe władze, mają dodatkowy powód do patriotycznych obchodów, wojskowych uroczystości i rekonstrukcji historycznych.

Ostatnio żadne uroczystości patriotyczne nie mogą się obejść bez rekonstrukcji historycznych. Na stronie internetowej gminy Dębowiec czytam, że podczas tamtejszych obchodów grupa rekonstrukcyjna „wytwarzała odpowiedni klimat minionej epoki i wywierała tym duże wrażenie” na zgromadzonej publiczności. Nie byłem na tych uroczystościach i nie mogę tego potwierdzić. Owszem, duże wrażenie wywierają na mnie dorośli faceci przebrani w stare mundury i ganiający po polach ze starymi karabinami, ale nie jest to przyjemne i pozytywne wrażenie. Byłem przez rok w wojsku, wiem na czym wojsko polega i za wojskiem nie tęsknię. A zwłaszcza nieprzyjemne wydaje mi się to, że w Polsce zezwala się na paradowanie i latanie z karabinami po polach facetom przebranym w mundury Wehrmachtu i SS. Takie przebieranki powinny być w naszym kraju zakazane przez prawo, tak jak lektura „Mein Kampf” i wszystkie nazistowskie znaki ze swastyką na czele.

Dziwi mnie także coraz bardziej w Polsce powszechna fascynacja militariami, które użyte nawet w najszlachetniejszej, najbardziej patriotycznej i świętej sprawie, tak czy inaczej służą do zabijania. Na stronie internetowej gminy Dębowiec w fotorelacji z uroczystości pierwszego zrzutu cichociemnych można zobaczyć ekspozycję broni z czasów tamtej wojny. Stare karabiny leżą na stolikach w szkolnej sali gimnastycznej jak na targowym straganie, jak na ladzie w hypermarkecie. Na zdjęciach widać dzieci, które przymierzają się do karabinów i z karabinów mierzą. Budzi to we mnie grozę i bardzo złe skojarzenia.

Chrześcijańskie dzieci, także zgodnie z katolicką etyką i nauką społeczną, powinny być wychowywane do pokoju. Wolałbym też, żeby głównym rekwizytem polskiego patriotyzmu nie był karabin. A dzieci z podstawówki niech będą trzymane od karabinów z dala.

Komentarze: (14)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dziwi mnie niezmiernie aż tak negatywne nastawienie do grup rekonstrukcyjnych i rosnącego zainteresowania militariami. Członkowie grup rekonstrukcyjnych (przynajmniej ci, których miałem okazję poznać) to po prostu pasjonaci historii i miłośnicy techniki wojskowej, którzy swoją pasją dzielą się z innymi. I trzeba przyznać, że robią to coraz lepiej i coraz bardziej profesjonalnie. Krzywda się przy tym nikomu nie dzieje, a takie "żywe lekcje historii" są wiele bardziej interesujące niż najciekawszy wykład. Przy tym robią to za własne pieniądze, a otoczki ideologicznej do tego bym nie dorabiał, bo w grupach są ludzie różnych wyznań i o różnych poglądach politycznych. A że komuś taka pasja nie przypada do gustu? No cóż... Mnie bardziej przerażają myśliwi albo kierowcy rajdowi, choć nic do nich nie mam. :-) Nie wspominając już o tysiącach ludzi bawiących się w paintball czy ASG, gdzie NAPRAWDĘ strzela się do ludzi. Tutaj mamy tylko do czynienia z "żywym muzeum"!

Grupy takie działają w całej Europie (nawet tej liberalno-pacyfistycznej) i jakoś nikt z tego powodu larum nie podnosi. Jeśli ktoś widzi coś śmiesznego w "dorosłych facetach w starych mundurach biegających po polu z karabinami", to jego sprawa - nie mnie oceniać czyjeś poczucie humoru. Ale dorabianie do tego otoczki, że grupy rekonstrukcyjne to "promowanie zabijania i wszelkiego zła związanego z wojną", a tak odbieram ten felieton, śmieszy z kolei mnie.

Co do grup rekonstruujących wojska hitlerowskie - no cóż, na mnie też mundury te nie wywołują zbyt dobrych skojarzeń. Być może za dużo "Czterech pancernych" za dziecka się naoglądałem. Możemy jednak zaklinać rzeczywistość jak długo chcemy, ale naprawdę żołnierze polscy, brytyjscy czy amerykańscy nie bili się ze zwierzyną leśną, a właśnie z Niemcami. Taka jest historia i jej nie zmienimy. Z felietonu zaś wynika, że autor najchętniej postawiłby członków "niemieckich" grup rekonstrukcyjnych przed sądem za promowanie faszyzmu! Litości! Dzieciaka, który sklei model Messerschmitta 109 też przed sąd, bo hackenkreuz na stateczniku? Filatelistom zabronić zbierania znaczków ze swastyką? Nie dajmy się zwariować...

Kończąc - w dzisiejszych czasach dość jest absurdów i głupoty wokół nas, żeby szukać ich jeszcze pośród grup rekonstrukcyjnych. Swoją drogą chciałbym, żeby dzisiejsza młodzież zainteresowała się choćby starym mundurem czy budową karabinu, niż wiecznie tkwiła przed monitorami komputerów i smartfonów. A uwierzcie mi, że w wirtualnym świecie dzieje się wiele gorszych rzeczy, niż "bieganie po polu z repliką karabinu"... Pozdrawiam.

po tym rozsądnym, spokojnym wpisie -pragnę skorygować trochę swoje poglądy - otóż też odnoszę odnoszę wrażenie, że rekonstruktorom bliżej do hobbystów, niż narodowców...lekcje poglądowe na polu bitewnym, niźli w pomieszczeniu klasowym, dlaczego nie? nie znam poglądów miłośników militariów, czego mogę się tylko domyślać ale w zakłopotanie wprawia mnie (dysonans poznawczy) myślenie, że inspirują ich odczucia pacyfistyczne - raczej moje obawy mogłyby się pojawić, gdybym zastanowił się, w czyim światopoglądzie politycznym, umiejscowiliby oni, swoje fascynacje orężem bojowym...przecież trudno nie skonstatować, że oprócz intrygującej po męsku taktyczno-strategicznej dynamiki oraz złożoności bitew, wojen oraz dyplomatycznych niuansów, de facto chodzi o to,która strona zada drugiej, więcej strat, czyli pisząc konkretniej -zabije lub zrani więcej przedstawicieli przeciwnika...taka kalkulację przeprowadzają wojskowi i politycy...cóż za myślenie, które sytuuje nas pośród barbarzyńców i pospolitych czy raczej niepospolitych zabójców...Oto przywódca polityczny (casus Syria), prowadzi wojnę domową - ma na sumieniu 300 tys, ludzi...inny przywódca Rosji, okupuje na oczach Europy - część Ukrainy, również odbierając zdrowie i życie obywateli...to są najwięksi zbrodniarze dzisiejszych czasów, co oczywiście nie wyczerpuje ich listy...ale pokazuje cynizm, i największy paradoks bezkarnego charakteru zbrodniczych reżimów i hipnozie zbiorowych psychoz okrucieństwa Państwa Islamskiego... i co, kiedyś będą rekonstrukcje grupowych, teatralno-propagandowych egzekucji? cywilizowany świat długo dogaduje się ze złoczyńcami, żeby zakończyć rozlew krwi...cierpienie, ból i śmierć, to w niektórych rejonach świata - groszowa moneta...ja patrzę na rekonstrukcje i "historię plenerową", z psychologicznego, psychoanalitycznego punktu widzenia - z jednej strony: rozładowanie agresji i napięć ale z drugiej strony mechanizm kompulsyjny oraz projekcja...a tworzenie oddziałów samoobrony...to już naprawdę...czekanie na - atak sił zbrojnych /mogą być hybrydowe oddziały specjalne/...a więc działanie, odbierające obywatelom poczucie bezpieczeństwa, zamaskowane brawurą romantycznej aktywności...dobrze, że pan Ścibut opuścił Cieszyn, niech dwoi się i troi, żeby robić z gęby ministra Macierewicza, cywilizowaną twarz sił zbrojnych - żenująca moralnie - forma aktywności...rekonstrukcja fałszywej tożsamości ludzkiej natury - no cóż ale polityka, to głównie - udawanie bycia prawdziwym człowiekiem...Amen!

hipnozę zbiorowych psychoz...popr.

Żałośni są dorośli faceci biegający po polach z replikami karabinów... Tęsknią widocznie za zapachem krwi i trupów. W nocy śnią kogo by tu zamordować - tacy polscy chrześcijanie...

Autor wspomniał, że wolałby, żeby głównym rekwizytem polskiego patriotyzmu nie był karabin.
Szkoda tylko, że w swoim felietonie nie dopowiedział nam jednoznacznie, co jego zdaniem powinno być tym głównym rekwizytem. Dlatego jesteśmy zdani niestety tylko na jałowe domysły.
Florianusie, czy jest nim CZEKOLADOWY ORZEŁ?

Autor jak nie chcesz to nie chodź na takie rekonstrukcję, nie pozwól iść swoim dzieciom a nawet nie puszczaj psa żeby horrory mu się nie śniły a zwykłym ludziom daj spokój i nie wypisuj bzdur! Taka jest historia naszego narodu a zwłaszcza Dębowca, a jak ci się nie podoba to na księżyc bo jak na razie to tam się nie strzelali ! Najlepiej coś napisać, wrzucić na neta i być w pełni szczęśliwym a reszta niech się wypowiada w komentarzach?

Czy to był dobry pomysł marsz na czeską stronę pododdziału ubranego w mundury i z bronią?
Czesi nie muszą znać się na naszych mundurach a do tego jeszcze szli z bronią i w podkutych butach,.skojarzenia same się nasuwają.
Teraz będziemy czekali na rewanż z ich strony?

Grupy rekonstrukcyjne wykonują wspaniałą pracę, bo okazały się skutecznym antidotum wobec poglądów ludzi skupionych wokół tzw. salonu III RP, którzy usiłowali przez ostatnie lata przekonać Polaków, że nasza historia najnowsza nie przynosi nam chwały. Wg ich wersji nasz naród w okresie II WŚ miał głównie mordować Żydów (nawet w Powstaniu Warszawskim), mieliśmy wydawać ich "nazistom" i również gdy się tylko dało okradać.
Sam patriotyzm jako pojęcie był nawet porównywany do rasizmu. Ale ta pedagogika wstydu, dawkowana bez umiaru okazała się całkowicie nieskuteczna i wywołała odwrotny skutek od zamierzonego celu.
Grupy rekonstrukcyjne, gry, marsze są czasem niezbyt udane. Jednak lepszy nawet słabej jakości taki event od zapomnienia, nieobecności, na jaką skazywano żołnierzy NSZ, powstańców, żołnierzy niezłomnych przez niemal cały okres III RP. To dzięki między innymi grupom rekonstrukcyjnym pedagogika wstydu przegrała wśród sporej części młodych ludzi, przynajmniej na froncie walki o historię.
PS. Ziemkiewicz ostatnio pisał, że Piotr Stasiński vice szef "GW" naopowiadał hiszpańskiemu dziennikowi „El Pais”, że faszystowski rząd Kaczyńskiego wspiera 200 tysięcy umundurowanych i uzbrojonych bojówkarzy (chodziło mu zdaje się o grupy rekonstrukcyjne).
Chciałbym w związku z tym wierzyć, że florianus w swoim felietonie nie podążał tylko szlakiem nowej fobii owego vice naczelnego.

nie dotarły do Ciebie tezy z felietonu "Florianusa" - masz swoje radykalne, narodowo-katolickie poglądy, graniczące z czeluścią obłąkania...przeszłość zamiast być przestrogą i nauką, zamienia się w uzurpatorskiej "polityce historycznej"- w niezdrową martyrologiczno-odwetową podnietę...a ty jesteś tej homofobicznej i dyskryminacyjnej strategii bojownikiem...biedny jest kraj, ogarnięty falą głupoty i nienawiści, podżeganych przez psychopatycznych polityków, obywateli...niestety świat,jak dotąd rodzi sobie mało skutecznie z samym sobą...Polska jest jednym z tego, dramatycznych i tragicznych przykładów...

Głupiś, ja te "tezy" odrzucam.

rób,co chcesz - i tak dla poważnego dociekania, nie ma to żadnego znaczenia - po prostu, wiarygodność procesu odzwierciedlania prawdy, wyrzuca Cię, jako przeszkodę - za burtę...

Niestety felietonista czytał Biblię dosyć wybiórczo i jak się na tym nie zna to się nie wypowiada. Obrona zawsze jest dozwolona.
Z kolei stare przysłowie mówi: "Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny".

jeśli chcesz miłować, szykuj nienawiść...tak to można również rozumieć - proszę nie powoływać się na równie pokrętne sentencje - to może Clausewitz?

jestem podobnego zdania ale /trapi mnie przeziębienie/, pociągną temat - jutro...teraz między zwolennikami historycznej maskarady a jej przeciwnikami, rozpocznie się okres - zimnej wojny ale dobrze jest wymieniać, w kulturalny sposób, poglądy...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama