, sobota 20 kwietnia 2024
Trybuś: Na początku trzeba trochę posłuchać, aby zajmować stanowisko
Podczas VII posiedzenia Sejmu Aleksandra Trybuś wygłosiła oświadczenie o luteranach na Śląsku Cieszyńskim. fot: sejm.gov.pl



Dodaj do Facebook

Trybuś: Na początku trzeba trochę posłuchać, aby zajmować stanowisko

MICHAEL MORYS-TWAROWSKI
- Wydaje mi się, że duża część posłów prosi o głos, aby ktoś odnotował to w statystykach, parafrazując to co powiedział jego przedmówca - na zasadzie: "Zgadzam się z panem przewodniczącym. Moim zdaniem również powinniśmy się zająć tą sprawą. Dziękuję za głos". To jest bezsensowne zajmowanie czasu posłom - mówi Aleksandra Trybuś, posłanka Platformy Obywatelskiej.

Patrząc przez pryzmat statystyk zamieszczony na stronie internetowej Sejmu pani aktywność parlamentarna ogranicza się tylko do głosowań. Jak podaje strona Sejmu, ma pani zero interpelacji, pytań i zapytań. [Wywiad przeprowadzono 16 stycznia]
To jest kwestia tego, że każdy z nas - nowych posłów - musi się wdrożyć do pracy. Złożyłam dwie interpelacje, faktycznie jeszcze nieujęte na stronie Sejmu. Jedna została skierowana do ministra transportu i dotyczyła nadmiernie obciążonej ruchem tirów drogi Cieszyn - Pawłowice, druga została skierowana do ministra sprawiedliwości w sprawie zasięgu terytorialnego izb adwokackich. Dostałam takie zapytanie od jednego z aplikantów adwokackich w sprawie podziału byłego województwa bielskiego między izbę katowicką i krakowską. Podobno bardzo różnią się tam egzaminy i procedowanie spraw.

Wszystko rozkręcało się o wiele dłużej niż przypuszczałam. Myślałam, że już pierwszego dnia będę miała biuro i będę mogła pracować. Jak się okazuje sam Sejm i Kancelaria Sejmu, to ogromna biurokratyczna machina. Każdy z nas nowych posłów znalazł się w zupełnie nowej sytuacji. Widziałam, że posłowie opozycji mają nawet po 100 interpelacji. Jednak oni od razu mieli przygotowany cały stos projektów i momentalnie wysłali je do Kancelarii. My posłowie Platformy Obywatelskiej, czyli partii rządzącej, jesteśmy w innej sytuacji. Nie leży w interesie naszej partii zasypywanie naszych ministrów pytaniami i interpelacjami. Wiele spraw załatwia się zupełnie inaczej. Ze strony klubowej mamy ten komfort, że spotykamy ministrów, którzy na bieżąco relacjonują nam pracę rządu i na bieżąco tłumaczą niejasności. My jesteśmy w innej roli, stąd posłowie Platformy zapytań i interpelacji mają trochę mniej.

W czasie kampanii wyborczej pojawiły się głosy, że powinna powstać wspólna reprezentacja wszystkich posłów z naszego okręgu nr 27. Czy były rozmowy na ten temat?
Na razie rozmów nie było. Myślę, że każdy się okopuje w ramach swojego biura poselskiego i rozpoczynania swojej pracy…

Poseł Artur Górczyński z Ruchu Palikota nie zwrócił się do Pani w tej sprawie z pytaniem?
Posła Górczyńskiego nie znam. Nie spotkałam go przy żadnej okazji, chociaż byliśmy zapraszani na przykład na zebranie Rady Miasta Bielska-Białej. Tam spotkałam się między innymi z panami Szwedem, Falfusem i Piętą z PiS-u, z panią Mirosławą Nykiel, senatorem Muchackim. Tam też wyrażaliśmy gotowość do pracy na rzecz regionu, więc kiedy pojawi się jakaś ważna regionalna sprawa, to - tak sobie wyobrażam - będziemy wspólnie pisać zapytanie czy interpelację. Wszystko jest przed nami, wszystko musi mieć swój czas i myślę, że będziemy wspólnie działać w interesach regionalnych.

Inną sferą aktywności parlamentarnej są komisje, chyba miejsce, gdzie naprawdę toczy się życie sejmowe.
Bardzo często sala plenarna Sejmu jest pusta, gdy ktoś przemawia, w ławach siedzi 3-5 osób. W tym czasie pracujemy w komisjach. Nie mnie oceniać, dlaczego tak to jest zorganizowane. Faktem jest, że możemy czytać stenogramy posiedzeń sejmowych, czy nawet słuchać tego co dzieje się na sali plenarnej w kuluarach, bo w każdym punkcie sejmu są rozstawione telewizory z bezpośrednią relacja z obrad. Posłowie mają także telewizory w swoich pokojach hotelu poselskiego. Faktyczna praca odbywa się w komisjach i tam jest ten moment, żeby się wypowiedzieć, zwrócić uwagę na pewne sprawy, argumentować i zająć się tymi problemami, które są dla danego posła najważniejsze.

Pierwsza komisja, w której pani zasiadła, to Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Nie przesadzę mówiąc, że zupełnie rozbiegła się z tematami i priorytetami, o których mówiła pani w czasie kampanii. Pamiętam, że były to prawa kobiet, ochrona środowisko, edukacja.
W momencie, kiedy wypełnialiśmy ankiety, gdzie chcielibyśmy się dostać, wskazałam edukację, środowisko, Unię Europejską oraz mniejszości narodowe i etniczne - i tam się dostałam jako nowy poseł. Jest to komisja mała, dysponująca niewielkim budżetem. Nie spotyka się tak często jak inne komisje. Troszeczkę przeraziłam się, że się zanudzę pracując tylko w jednej komisji. Szybko jednak okazało się, że istnieją możliwości zmian w składach osobowych i dostałam się do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży - kiedy zwolniło się tam miejsce dla Platformy Obywatelskiej (jeden poseł zrezygnował z prac w tej komisji). Nie ukrywam, że są to sprawy dla mnie najbliższe, którymi chcę się zajmować.

Wracając jeszcze do Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Nie zabrała pani głosu w jej obradach.
Na początku trzeba trochę posłuchać, aby zajmować stanowisko. Wydaje mi się, że duża część posłów prosi o głos, aby ktoś odnotował to w statystykach, parafrazując to co powiedział jego przedmówca - na zasadzie: "Zgadzam się z panem przewodniczącym. Moim zdaniem również powinniśmy się zająć tą sprawą. Dziękuję za głos". To jest bezsensowne zajmowanie czasu posłom.

Sprawa, którą ostatnio zaczęłam się zajmować, to szkoła podstawowa, której uczniami są przedstawiciele mniejszości łemkowskiej, grupy etnicznej zamieszkującej m. in. województwo podkarpackie. Ta szkoła stanowi ośrodek nie tyle kształcenia, co kultury - i jej zamknięcie byłoby z wielką szkodą dla tej grupy etnicznej.

Niestety, czasami posiedzenie jednej komisji nakłada się na pracę innej. Wówczas muszę wybierać, gdzie moja obecność jest niezbędna, gdzie dzieją się ciekawsze rzeczy. Później jednak mam okazję zapoznać się z materiałami prac na danej komisji.

Biorąc pod uwagę komisję, w której pani zasiada, nie sposób nie zapytać: jak zapatruje się na działalność Ruchu Autonomii Śląska?
Myślę, że to nie jest czas na działania na rzecz autonomii. Dla mnie działalność RAŚ ma charakter wzbudzający ruchy separatystyczne, a podnoszenie takich haseł nie przysparza sympatii Ślązakom.

PO w pewnym sensie jest dźwignią RAŚ. Nawiązuję nawet nie do wypowiedzi polityków partii - bo za słowami nie zawsze idą czyny - ale do koalicji w sejmiku wojewódzkim.
To był ruch polityczny. Nie chcę tego komentować. Tak się stało, jak się stało, niektórzy twierdzą, że bardzo nieszczęśliwie.

RAŚ to nie tylko kwestia autonomii, ale lansowanie też pojęcia narodowości śląskiej. Jak się pani na to zapatruje?
Lansowanie… O tym dowiemy się po ogłoszeniu wyników spisu powszechnego. W spisie narodowym w 2002 roku bodajże 50 tysięcy osób przyznawało do języka śląskiego, a 175 tysięcy do narodowości śląskiej. Jakie po 10 latach w tym nowym spisie będą liczby, to tak naprawdę się dowiemy, jak sytuacja wygląda. Czy to będą większe liczby? Myślę, że tak. Przewrotnie ta wypowiedź prezesa Kaczyńskiego o zakamuflowanej opcji niemieckiej przyczyniła się do tego, że nawet ci, którzy nie utożsamiali się z narodowością śląską, ale byciem Ślązakiem jako takim, czyli mieszkańcem regionu śląskiego, na zasadzie przekory kliknęła narodowość śląską. Mówiąc ogólnie, myślę, że chodzi o grupę ludzi, która ma silne poczucie tożsamości, ale takiej regionalnej, nie na zasadzie odrębności narodowej.

Jak się pani skomentuje fakt, że dla wielu działaczy RAŚ idolem politycznym jest Józef Kożdoń?
Nie chciałabym tego komentować, wchodzić w ideały czy autorytety, na które powołuje się RAŚ - to jest ich sprawa. Separatyzm, moim zdaniem, jest to coś obcego i nie do końca trafnego. Jestem zwolenniczką Europy małych ojczyzn o silnym poczuciu odrębności regionalnej, zaznaczającej się poprzez kuchnię, język regionalny, tradycje… Natomiast tworzenie idei odrębności narodowej, autonomii jest mi obce - w tym kierunku nie powinno to iść.

Komentarze: (10)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Niech się Pani Poseł trochę odważy mówić. Wszak nie było z tym kłopotów w kampanii. Warto mieć niekiedy swoje zdanie. Potem, gdy już zaogni się jak w Grecji, może być za późno. Jednak jak w tym pięknym Kraju kilka lat temu (kilkanaście) marnotrawiono unijna kasę niewielu chciało słuchać uwag. Pieniążki płynęły a kieszeń ich położenia ostateczna nie raczyła niekiedy przyczyniać się do rozwoju. Trzeba więc aby pani Poseł troszkę mówiła, bowiem wiemy skądinąd że milczenie jest zgodą na sytuację. Niekiedy wskazuje na zażenowanie. Niekiedy. Myślę jednak że Pani Poseł n ie odważy się powiedzieć że w Kraju nad Wisłą wszystko jest w porządku. Niektórzy wskazują nawet na coś na kształt "chaosu". Tak samo myślę, że oczekiwanie na wyklucie się z tego "chaosu" nowej, wspaniałej rzeczywistości, może być nieco złudne. Może jakaś nowa FOZZ, może nowe "żelazo", może 'hazardowa", może coś innego ale "wspaniałe" może już raczej nie. Może jednak być tak, że zażądamy sobie znaczniejszych zmian na Wiejskiej. Można by się wtedy na Wiejską nie załapać. Nie da się bowiem patrzeć, ot choćby na kilometry zbędnych ekranów na trasie do Bielska. Nikt mi nie jest w stanie wytłumaczyć, że np. ekran dżwiękochłonny jest konieczny w miejscu gdzie dojeżdżam do dwupasmówki i zamiast widzieć drogę "z pierwszeństwem przejazdu" z odległości 100-200 metrów dostrzegam ją dopiero w odległości paru metrów od koniecznej zmiany pasa. Nikt! Zapraszam Panią Poseł na jazdę Bielsko-Cieszyn. Idę o zakład, że przyjmie Pani do wiadomości że 20-30% procent tego "bunkrowania" nie ma racji bytu i zasadności budowania. Moim zdaniem to jest żywa publiczna gotówka wydana w sposób niefrasobliwy. Myślę przy tym, że to tylko fragment większej całości owych "niefrasobliwości". Niech więc Pani Poseł raczy przemówić. Może ja nie mam racji. Może całą tę drogę warto obstawić ekranami. Dostrzegam w tym nawet pożytek. taki mianowicie, że jechali by z zabudową i może pasy ruchu by były krócej wyłączone. Może jednak jest jakiś przychód z tego wyłączenia?

Dupki wypowiadające się na temat pracy posła to głównie sprzątacze , którzy dorwali się do do compów po godzinach.
Normalny człowiek wie ,że aby przeforsować swoją tezę trzeba mieć większość /nie dotyczy moherów i PIS/
Dlatego wszelkie działania na rzecz naszego stela muszą być prowadzone delikatnie i chytrze żeby konkurenci się
nie zorientowali, a kto tego nie rozumie to baran i dureń z Krakowa.

Pan Java350 stał się nagle dość aktywnym forumowiczem nie tylko u nas, nie lubi PiS-u tak bardzo jak tylko zwolennik PO - panie Szymonie, czyżby to Pan?

Od listopada pani poseł ze swoim biurem kosztowała nas niecałe 100 tysięcy złotych. Co z tego mamy? Oczywiście, łatwiej plunąć jadem niż odpowiedzieć merytorycznie. A w czym sprzątacze są gorsi od nauczycielki geografii?

@Anonim
pan też się powtarza ;P
btw Pani Trybuś dobrze mówi ! oby tak dalej

Pani posel powtarza tylko to co cieszyniacy mowia od lat tyle ze bierze za to nasze pieniadze

Pani posel powtarza tylko to co cieszyniacy mowia od lat tyle ze bierze za to nasze pieniadze

Za wypowiedz o RAŚ mojej kreski już nie dostanie.

W sumie to kobieta nic ciekawego nie powiedziała.

Widzę, że pani Poseł wychodzi z następującego założenia : "Czy się stoi, czy się leży 10 tysi się należy"!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama