NZOZ "Dziechcinka": Radni zdania nie zmieniają, stowarzyszenie zapowiada referendum

Maria Pietrzykowska (pierwsza od lewej) jako nowa prezes stowarzyszenia deklaruje wolę wprowadzenia zmian. fot. Katarzyna Koczwara

Kazimierz Czyż, mieszkaniec Wisły, uważa, że za remonty w budynku zajmowanym przez NZOZ "Dziechcinka" odpowiada miasto. fot. Katarzyna Koczwara

W poniedziałek, 4 czerwca, wiślańscy radni spotkali się na specjalnym posiedzeniu komisji wspólnej. To reakcja na wnioski stowarzyszenia i mieszkańców, jakie zostały przedstawione podczas majowej sesji rady miasta. W posiedzeniu komisji uczestniczyli przedstawiciele stowarzyszenia, z Marią Pietrzykowską, nową prezes, na czele. Obecni byli także mieszkańcy, część z nich to pracownicy NZOZ "Dziechcinka". Radni mieli przedyskutować ewentualne wycofanie się ze swojej styczniowej decyzji o wyłonieniu nowego dzierżawcy budynku przy ul. Dziechcinka 4 w drodze przetargu.

Dyskusja była burzliwa, nie przyniosła jednak nowych argumentów. Każda ze stron miała swoje racje i konsekwentnie się ich trzymała. Radca prawny urzędu miasta zwróciła uwagę, że zgodnie z zapisem w ustawie o gospodarce nieruchomościami "umowy użytkowania, najmu lub dzierżawy na czas oznaczony dłuższy niż 3 lata lub na czas nieoznaczony zawiera się w drodze bezprzetargowej, jeśli użytkownikiem lub najemną nieruchomości jest organizacja pożytku publicznego". Dotyczy to jednak tylko trybu zawierania umowy, a nie nakłada na gminę obowiązku zawarcia takiej umowy. Żeby doszło do zawarcia umowy, musi być wola dwóch stron. W tym przypadku takiej woli nie ma. - Będziemy sprawę kierować do sądu, interpretacja naszych prawników jest inna od tej, którą prezentuje urząd, tylko sąd jest władny ustalić, kto ma rację - przyznała Maria Pietrzykowska, prezes stowarzyszenia.

Kazimierz Czyż, mieszkaniec Wisły, zastanawiał się, dlaczego radni nie kontrolowali NZOZ-u "Dziechcinka. Zwrócił także uwagę, że remont budynku leży w gestii właściciela czyli urzędu miasta. Odpowiedziała mu Joanna Nogowczyk. Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej wyjaśniła, że radni nie mają kompetencji do kontrolowania podmiotu, jakim jest NZOZ. Odniosła się także do zarzutu dotyczącego remontów, przyznając, że kosmetyczne działania, takie jak malowanie ścian, dbanie o czystość, to podstawowe zdania najemcy.

Przedstawiciele stowarzyszenia utrzymują, że zapewniają podstawową opiekę zdrowotną połowie mieszkańców Wisły, powołując się na ok. 6 tys. deklaracji. Podkreślają, że w tydzień zebrali 400 podpisów. - W ostatnich miesiącach obserwujemy przypływ pacjentów, mimo negatywnych opinii, ten NZOZ gwarantuje stabilność. Słyszałem, że większość radnych nie jest zadeklarowanymi pacjentami "Dziechcinki", mam pytanie, czy tam, gdzie się państwo leczycie, jesteście zadowoleni z usług - pytał doktor Rafał Wiencek.

Lekarz odniósł się także do wspomnianych we wcześniejszych dyskusjach radnych wątpliwości co do świadczonych usług medycznych. - Wiadomo, że w NZOZ "Dziechcinka" potrzebne są zmiany, stopniowo wymiana kadry medycznej, ale to nie może przebiegać gwałtownie. Potrzebne są zmiany w postaci inwestycji w budynek, poprawę wizerunku przychodni. Pytanie, czy gwałtowne zmiany są potrzebne i wskazane. Może to przynieść wiele problemów dla pacjentów - argumentował medyk.

Nowa prezes stowarzyszenia zadeklarowała wolę wprowadzania zmian, określenia nowych warunków dzierżawy i współpracy z miastem, odcinając się tym samym od polityki swojego poprzednika Witolda Szozdy.

Dyskusję zakończył Tomasz Bujok wnioskiem "o zmianę stanowiska rady i bezprzetargowe wydzierżawienie Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Przychodni Rejonowej w Wiśle budynku przy ul. Dziechcinka 4, a co za tym idzie opracowanie nowej umowy, nowych warunków współpracy i przedstawienie jej do akceptacji radzie miasta". 3 głosami za, 11 przeciwko, 1 wstrzymującym się, wniosek został odrzucony i radni utrzymali wolę wydzierżawienia budynku w drodze przetargu z podstawowym warunkiem zachowania jego dotychczasowej funkcji.

Przedstawiciele stowarzyszenia nie kryli rozczarowania. - Spodziewaliśmy się innego efektu, przede wszystkim znaku, że rada jest za mieszkańcami, a okazuje się, że jest przeciwko. W związku z tym będzie referendum o odwołanie i burmistrza, i rady - deklarowała Maria Pietrzykowska, dodając, że jeśli stowarzyszenie odda sprawę do sądu. Kolejnego przetargu nie może być tak długo, aż sporu nie rozstrzygnie sąd.

Zupełnie inne odczucia ma radna Ewa Sitkiewicz. - Dobrze, że nie pozwoliliśmy się zastraszyć, że mieliśmy konkretne, wypracowane stanowisko. Tak jak padał tutaj argument, że stowarzyszenie uzbierało 400 głosów, żeby utrzymać status quo, my jako radni, każdy z osobna, otrzymaliśmy też 400 głosów albo i więcej od wyborców. Myślę, że nie ma co się bać referendum. Poza tym przyrzekaliśmy i jesteśmy tego świadomi, że będziemy działać w interesie ogółu, w interesie społeczeństwa i o tych działaniach jesteśmy przekonani - przyznała przewodnicząca Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej.