Ludzie są rozczarowani. Biorą sprawy w swoje ręce- Takiej wiadomości oczekiwaliśmy od 4 czerwca 1981, kiedy to pierwszy raz wystosowaliśmy pismo odnośnie tego skrzyżowania. Starałam się o te światła w ramach komitetów rodzicielskich w przedszkolu, gdy chodziły tam moje dzieci. Mam już wnuki, może one doczekają się tych świateł - mówiła Halina Kujawa, przewodnicząca Zarządu Osiedla Nierodzim, na wieść o ustaleniach dotyczących budowy sygnalizacji świetlnej. Mieszkańcom, po trzydziestu latach walki, udało się w końcu doprowadzić do podjęcia decyzji w tej sprawie. Wcześniej, odbyli dziesiątki spotkań, wysłali setki pism. Grozili blokadą drogi wojewódzkiej, na skrzyżowaniu z którą wybudowana ma być sygnalizacja. W sprawach dotyczących dróg w ciągu ostatnich miesięcy pikietowali też mieszkańcy Ochab i Górek Wielkich. Ci pierwsi, protestujący przeciw budowie ekranów dźwiękochłonnych w ich miejscowości, przez blisko godzinę utrudniali ruch na popularnej "wiślance". Nie wykluczają kolejnych działań, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. W tym samym czasie, w Górkach Wielkich, z inicjatywy miejscowego radnego, udało się zebrać blisko 400 podpisów pod petycją dotyczącą remontu drogi i budowy chodnika przy ul. Bielskiej. To problem nierozwiązany od lat. Zarządzana przez powiat jest jedną z głównych dróg przebiegających przez wioskę. Mieszkańcy tej miejscowości domagają się również remontu przepustów odprowadzających wodę. Ta zalewa ich nawet trzy razy w roku. Grażyna Samolej, główna inicjatorka protestu, zebrała podpisy wśród swoich sąsiadów i przekazała je miejscowym władzom. Czeka na efekty. - W tym roku, jeśli otrzymamy promesę, planujemy remont przepustu przy Wschodnicy. Mamy nadzieję, że poszerzenie przepustu uchroni mieszkańców przed kolejnymi podtopieniami - zapewnia Iwona Szarek, wójt gminy Brenna. Ostatni przykład. Rodzice wiślańskich przedszkolaków nie zgadzali się z warunkami umowy dotyczącej czasu przebywania ich dzieci w przedszkolach. Zgodnie z jej zapisami, swoje pociechy mogli zostawić w placówce tylko na siedem lub dziewięć godzin. Pozbawieni zostali tym samym szansy wybrania wariantu pięciogodzinnej, bezpłatnej edukacji. Błąd wytknęli miejskim urzędnikom. Zapisy zmieniono. - Mamy nadzieję, że ta sprawa pokaże, że warto walczyć o to co się nam należy - mówi Marcin Bujok, jeden z rodziców. Zwiększoną aktywnością mieszkańców nie są zaskoczeni socjologowie. - To zjawisko można wytłumaczyć kryzysem demokracji przedstawicielskiej. Ludzie są rozczarowani i zawiedzeni praktyką władzy. Ich potrzeby i plany nie są zaspokajane w dostatecznym stopniu. Protestują, bo mimo że mają przecież swoich przedstawicieli w samorządach w osobach radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów, są zdziwieni, że ich postulaty natrafiają na mur obojętności rządzących - mówi portalowi gazetacodzienna.pl dr hab. Piotr Wróblewski, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W opinii Wróblewskiego inicjatyw obywatelskich podejmowanych przez społeczności lokalne będzie coraz więcej. To zresztą zjawisko charakterystyczne nie tylko dla polskiego społeczeństwa, ale i społeczeństw europejskich. Podkreśla, że te przejawy mobilizacji społeczności lokalnej mają cechy ruchu społecznego, bo nie są związane z istniejącymi instytucjami i obejmują przedstawicieli różnych grup.
|
reklama
|
Kto jest dla kogo ludzie dla ekranów czy ekrany dla ludzi ?
Po co protesty czy też rzucanie kamieniami. Wystarczyło by lepiej wsłuchiwać się w ludzi potrzeby. Tymczasem widać że samorządy miast przybliżać decyzje możliwie blisko nas starają się oddalać decyzyjność. Wydaje się że wynika to min. z tego że Radni, Wójtowie, Burmistrzowie, Prezydenci nazajutrz po wyborach zapominają o niektórych wyborcach. Myślę że zapominają przede wszystkim o nikłej frekwencji i Tych co pozostają poza sferą demokracji. Można natomiast podać liczne przykłady pamiętania o partyjnych Kolegach i Koleżankach. Zdarza się że pamiętają o Rodzinach. Nawet gdyby to były jednostkowe przykłady to i tak wysoki jest to procent udziałowy grup których dotyczy. Tak być nie powinno. Widać poza tym wydatki zbędne co ostatnio widać przy budowie niektórych ekranów przy drodze do Bielska. We wsiach, miastach nadal funkcjonują wysypiska śmieci tam gdzie ich być nie powinno. Nadal są drogi które tak być zwane nie powinny. Nadal najdroższe są usługi samorządowych spółek. Nadal instytucje prawa i porządku zdają się pozostawać w tyle za potrzebami ludzi. Są więc bardzo liczne okazje do protestu.
Zabudowa ekranów na drodze do Bielska trwa w najlepsze. W niektórych miejscach aż dziwi po co? Podobno brakuje kasy? Jest to chyba zwykłe kłamstwo. Nie może być kryzysu skoro się wydaje kasę na zbędne drogowe akcesoria.
Dodaj komentarz