, sobota 20 kwietnia 2024
Cieszyn: Na dobrych ludzi psy nie szczekają
Katarzyna i Dariusz Czyż swoje psy traktują jak pełnoprawnych członków rodziny, teraz niepokoją się o ich bezpieczeństwo. fot: Natalia Bylok



Dodaj do Facebook

Cieszyn: Na dobrych ludzi psy nie szczekają

KATARZYNA KOCZWARA
Cieszyn: Na dobrych ludzi psy nie szczekają

Psy państwa Czyżów są zadbane, mają zapewnione bardzo dobre warunki, poza kojcem duży ogród do biegania. fot. Natalia Bylok

Od 8 lat hodują owczarki niemieckie i collie. Psy w ich domu są od zawsze, są pełnoprawnymi członkami rodziny. Dziś dla ich bezpieczeństwa zatrudniają firmę ochroniarską, zachowując resztki dystansu z uśmiechem mówią, że nie kontrolował ich jeszcze tylko proboszcz. Katarzyna i Dariusz Czyżowie nie są w stanie przekonać do swoich czworonogów sąsiada.

Cieszyn, ulica Przepilińskiego. Do miejscowego azylu dla zwierząt niecałe 100 metrów. Spokojna okolica, cisza, spokój. Tak jest, gdy tu podjeżdżamy. Nic nie wskazuje na obecność hodowli psów. - Szczekają tylko jak widzą innego psa, jak ich ktoś sprowokuje, jak się cieszą. Z obecnością obcych są oswojone, funkcjonuje tu warsztat samochodowy, dużo ludzi w ciągu dnia się pojawia - zauważa Dariusz Czyż.

Sąsiad w zmowie z innymi wysłał pismo, w którym informuje wszystkie możliwe organy o istnieniu nielegalnej hodowli, gdzie psy są przechowywane w skandalicznych warunkach, skąd śmierdzi, jest brudno, a zwierzęta są agresywne. Pismo wysłał, gdy przyjazdu do szczekających psów odmówiła straż miejsca. - Byli kilka razy, za każdym razem psy były spokojne - przyznaje pan Dariusz i dodaje: - Najpierw był weterynarz powiatowy. Wzięli zastępcę weterynarza z Istebnej. Przyznał się, że zanim do nas przyjechał, zadzwonił do schroniska, do cieszyńskiego weterynarza. Poszedł, obejrzał, uznał, że psy mają warunki idealne.

Kolejna kontrola to ta z referatu ochrony środowiska. Pani szukała brudnych i śmierdzących kojców. - Pytała, gdzie trafiają odchody, choć nie wiedziała, co należy z nimi robić. Po konsultacjach z weterynarzem z Katowic potwierdziliśmy, że to jest odpad komunalny. Pakowany w worek, raz w tygodniu jest wywożony. Pani sprawdziła każdy kąt. Nie znalazła nic, co by potwierdzało doniesienia sąsiada - dodaje cieszyński hodowca.

Dzięki sąsiadowi urzędnicy poszerzają swoją wiedzę, przypadek Czyżów to dla nich nowość. - Teraz czekamy na wynik kontroli z nadzoru budowlanego. Pani nas kontrolująca przyznała, że to był dla nich nowy wątek, do tej pory nie mieli takiej sprawy. Upewniła się, że na kojce nie potrzebne jest specjalne zezwolenie - z uśmiechem mówi pan Dariusz.

Jednocześnie okazało się, że sąsiad nie ma prawa aż tak ingerować w funkcjonowanie hodowli. - Wszyscy skarżący się sąsiedzi (pod pismem podpisała się konkubina i synowa sąsiada) zostali poinformowani, że o wyniku kontroli nie zostaną poinformowani, ponieważ nie są stroną w sprawie. Dzieli nas główna droga - dodaje hodowca. - On nęka urzędy. Muszą mu odpisywać, informując go, że nic się nie dowie. Szuka dalej, choć już nie ma się gdzie odwołać - zauważa pani Katarzyna.

Czyżowie odpierają także zarzut agresji wśród swoich pupili. - Gdyby tak było, nie miałyby szans na wystawach. Owczarki muszą przejść przegląd hodowlany i testy. Na wystawie ani pies strachliwy, ani agresywny, nie ma racji bytu. Zostaje wyrzucony z ringu - tłumaczą hodowcy.

Twierdzenie sąsiada, że hodowla jest nielegalna ma znamiona pomówienia. Prezentowane w pismach treści można traktować jak oszczerstwa, co podlega karze. - Przy każdym odbiorze miotu przyjeżdża dwuosobowa komisja ze Związku Kynologicznego. Sprawdza szczeniaki, stan zdrowia, otoczenie, tatuuje je. Po takiej kontroli jest protokół z adnotacją odnośnie warunków przebywania psów. Jeśli byłoby coś nie tak, likwidują hodowlę - zauważa pani Katarzyna i dodaje: - Gdybyśmy działali poza prawem, nie zawierane byłyby umowy kupna-sprzedaży. Płacimy podatek od wzbogacenia, od psów, opłacamy członkostwo w związku, są opłaty od metryki, tatuażu, karta zgłoszenia miotu, krycia, wystawy. Ja lubię te pieniądze wydawać, hodowla jest naszą pasją, my to kochamy.

Gdy pisma nie przyniosły skutku, pojawiły się prowokacje. Ostatnio Czyżowie nie wytrzymali I u straży miejskiej interweniowali w sprawie strzelania petardami w okolicy kojców. A to nie jedyne zagrożenie dla zwierząt. - Kamienie do kojca same nie trafiają. Kojce są sprzątane 3 razy dziennie, a takich kamieni u nas nie ma - mówi hodowczyni i nie wyklucza założenie monitoringu.

Do niedawna Czyżowie pozwalali lokalnej społeczności integrować się ze zwierzętami. - Jak psy były bliżej przystanka autobusowego, to ludzie chętnie się z niby bawili, dzieci głaskały. Myśmy na to nie reagowali, bo to ważny element socjalizacji szczeniąt. Teraz się boję, że on nam je otruje - przyznaje pani Katarzyna i dodaje: - Firma ochroniarska nie jest z powodu domu, ludzi czy warsztatu, boję się o psy. Jak w nocy podjeżdżają, to psy nie szczekają. Bo na dobrych ludzi psy nie szczekają.

Problem wynika najpewniej z tego, że lokalizacja domu sąsiada czyni go ekranem odbijającym dźwięki. - On nie odróżnia, czy psy szczekają u nas, czy w azylu, oddalonym o niecałe 100 m. Teraz mu przeszkadzają psy. Ostatnio pracując na parkingu delikatnie stukałem młotkiem. Niosło się to mocno. Gdybym przeniósł psy, to zacznie mu przeszkadzać warsztat - zauważa pan Dariusz.

Czyżowie w trosce o dobro zwierząt rozważają oddanie sprawy do sądu. Proces o nękanie to długa i uciążliwa droga, ale być może jedyna pozwalająca im i czworonogom spokojnie żyć w Cieszynie. Mieście, które, jakby nie było, reprezentują podczas krajowych i międzynarodowych wystaw. Miejscu, gdzie pracując równolegle zawodowo, oddają się swojej pasji i zapewniają psom idealne warunki do rozwoju i egzystencji.

Komentarze: (6)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

My mieszkamyw Poznaniu czyli ok 500 km od Cieszyna.Od tych Państwa kupiliśmy szczeniaka.Zdecydowalismy się na tę hodowlę bo warunki w jakich żyją tam zwierzęta sa wymarzone - idealne dla czworonogów co rzadko się zdarza,więc jeśli ktoś pisze o złych warunkach to poprostu wymyśla albo zjada go zazdrość,że ktoś ma fajna pasję i do tego zarabia na tym pieniądze!!!!! Co w tym złego jesli robi to legalnienie!!!! LUDZIE OPAMIĘTAJCIE SIĘ ZAJMIJCIE SIĘ SWOIMI D.... , A NIE WŁAŹCIE Z BUTAMI w życie innych. No tak ale skoro siedzi się w domu i nic nie robi - NO TO CZYMŚ TRZEBA SIĘ ZAJĄĆ..... TRZYMAMY KCIUKI ZA PAŃSTWA - NIE DAJCIE SIĘ ZAZDROSNYM SĄSIADOM.
Pozdrawiamy z Poznania :)

Ci ludzie kochają psy. Widać przez niektórych ludzi przemawia zazdrość. Pies jest psem i zawsze będzie na żył w swój pieski sposób : szczekał, skakał.. co nie oznacza ze pies jest agresywny. Ja osobiście uważam hodowle Państwa Czyżów za świetną hodowlę, a mało tego ludzie znają się na rzeczy..

jestem zaskoczona, ze tam jest legalna hodowla, bywam w schronisku na cichej przynajmniej raz w tygodniu, sprawdzać czy nie pojawił się mój piesek, który kiedys zaginął, przechodzę koło tych hodowców i powiem tak.... myślałam ze tam jest oddział schroniska z agresywnymi psami, że sa izolowane bo takie wściekłe, zawsze się darly w niebogłosy, gdy przechodziłam, naprawde jestem zdziwiona.

"Bo na dobrych ludzi psy nie szczekają. " Nie wiem czy mam sie śmiać czy co ale takie wypowiedzi są typowe dla właścicieli psów. Ich pies nigdy nie szczeka i kiedy już tak, to zawsze wina kogoś innego. Wg. moich doświadczeń to źli ludzie naprz. rowerzyści, dzieci, ...Może spotykamy się tutaj z odkryciem epochalnym, które powinniśmy zastosować naprz. poczas wybioru kandydatów do pracy itp. - wystarczy tylko jeden kundel - ile pieniędzy można tak oszczędzić i natychmiast odbudujemy to państwo!

sprawa jest prosta - sprawdzić co u niego jest niezgodne z prawem. Strzelanie z petard jest chyba dozwolone w okolicach sylwestra, poza tym jest to łamanie prawa, rzucanie kamieniami w zwierzęta, no proszę, monitoring zamontować to niedroga rzecz i sprawdzić. A potem sprawę do sądu i czy to będzie trwało 2,3,5 lat, nie ma znaczenia, przecież nie umieracie, a zakładacie że będziecie dalej żyć i pracować, więc czas leci, a w międzyczasie możecie zrobić z nim porządek. No, chyba że sprawa wygląda inaczej niż tutaj jest opisana, bo ja nie znam tej sprawy z innej strony. Szkoda w sumie, że GC nic nie mówi o drugiej stronie, czy chciała wywiad z nim, a On może nie chciał, czy może GC codziennej nie był na rękę wywiad z drugą stroną, nie wiem. To mi trochę wygląda na stronniczość, biorąc pod uwagę, że artykuł pisała Pani Koczwara, która ostatnio miała satysfakcję chyba w wyżywaniu się na młodej dziewczynie - Ewie, której raz poślizgnęła się noga, a od razu dostała od w/w redaktorki z "buta", używając przenośni.

dokładnie, brakuje "drugiej strony medalu" - jakby autor przekonany był o słuszności jednej strony, a to nie ładnie, żeby autor prezentował jawnie swoje zdanie o ile to nie jest felieton

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama