, sobota 20 kwietnia 2024
Kobiety polskie – matki, żony… służące (felieton)
Nasze zadanie wciąż sprowadza się do bycia żonami, matkami, kochankami, mówiąc inaczej służącymi. fot: arch. GC



Dodaj do Facebook

Kobiety polskie – matki, żony… służące (felieton)

UM
Szczególnie dzisiaj kobiety zastanawiają się nad swoją rolą w społeczeństwie. Ciągle szukamy swojej tożsamości. W Polsce trudno określić role kobiety inaczej. Nasze zadanie wciąż sprowadza się do bycia żonami, matkami, kochankami, mówiąc inaczej służącymi.

W polskiej rodzinie partnerstwo to fikcja. Kobiety zaklinają rzeczywistość na potrzeby otoczenia. Mit o idealnym, partnerskim związku pęka jak bańka mydlana w obliczu kryzysu lub rozwodu.
Gdzieś miedzy obieraniem ziemniaków a czyszczeniem wanny nachodziły mnie wspomnienia o wypadach w góry lub na mazury. Tęskniłam za czasem, gdy mogłam leniwie poczytać książkę lub obejrzeć film. Teraz przełączając kanały telewizyjne trafiam najczęściej na „Perfekcyjną Panią Domu”, która za brud w polskich domach obwinia feministki. Bo to one jej zdaniem przewracają kobietom w głowach odciągając je od szorowania podłóg i prasownia ścierek. Kiedyś jeszcze wierzyłam w równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Były to jednak czasy, gdy miałam ambitne plany na przyszłość i chciałam być kobietą spełnioną. A co ważne nie miałam wtedy męża. To nie tak, że nie walczyłam o swoją pozycję w domu. Robiłam to tysiące razy na siłę, błaganiem czy szantażem wciskałam mężowi szczotkę i płyn do toalet. Za każdym razem niestety jak się okazywało poniżałam swojego męża. Bo jak mogę wymagać takich prac od ciężko tyrającego górnika. Przecież ja zrobię to szybciej i lepiej. Kończyło się to jego leżeniem na kanapie a ja szorowałam kibel. Według mojego męża wszystko robiłam lepiej: lepiej gotowałam, prasowałam, myłam okna a nawet koszenie trawy jakoś lepiej mi szło. Jednym słowem powinnam być dumna z siebie bo przecież potrafię zrobić tak wiele i tak dobrze. I dobrze zrobiłam jedno – rozwiodłam się. Ale pamiętam sytuację z zegarkiem. Odwieczny jego brak na nadgarstku mojego męża był pretekstem do niekończącego się pytania: - „Która godzina?”. Gdy moja młodsza córka miała kilka miesięcy podczas karmienia z ogrodu dobiegało do mnie wołanie „pana męża”. Nasilało się i powtarzało coraz częściej co wywołało moje zaniepokojenie. Przecież mogło stać się cos złego. Mógł np. leżeć pod drzewem ze złamaną nogą. Odłożyłam niezadowoloną córkę do łóżeczka i pobiegłam do ogrodu. I jak wielkie było moje zdziwienie widząc leżącego na hamaku męża zadającego głupie pytanie: „ Która godzina?!”.

Prawda jest taka, że możemy się buntować, złorzeczyć a nawet nienawidzić siebie za ciągłe upodlenie. I tak w końcu odpuścimy bo to rodzaj niewolnictwa, który kobieta ma wpojony od urodzenia. Niezależnie czy jesteś nauczycielką, lekarką, dziennikarką, fryzjerką, kasjerką, moherem czy feministką. Nieważne jakie slogany masz na ustach i tak skończysz jako służąca.
A może przesadzam?

38 letnia Beata, matka 3 córek, nauczycielka: -„ Mój mąż nie robi nic. Właśnie wróciłam z dziećmi z zimowych ferii. Wszędzie śmieci, walające się pudełka po pizzy, podłoga w łazience wyścielona mokrymi ręcznikami i brudnymi ciuchami. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Mężowi i tak nie spodobała się moja mina. Nasłuchałam się więc pretensji o moją minę”.
45 letnia Ania, żona urzędnika państwowego, matka dwóch synów: - „Mój małżonek nie zmył po sobie talerza od 25 lat. Ostatnio oznajmił mi, że zaprosił kolegów z pracy. Mówię że lodówka jest pusta. – Coś wymyślisz- powiedział i poszedł poćwiczyć do siłowni”.

Kobiety coraz częściej wymagają równości. Problem w tym, że takie podejście nijak ma się do poglądów mężczyzn, którzy wciąż niezależnie od wykształcenia i deklaracji w domowym zaciszu są zagorzałymi konserwatystami. Efekt? Kłamiemy kto w małżeństwie zmywa i sprząta. Zatem partnerstwo w polskiej rodzinie jest sztucznym tworem powstałym wstydzie kobiet. Szczególnie młode żony wciskają otoczeniu, że mąż jest inny niż wszyscy i pomaga im w domu. Prawda wychodzi na jaw dzięki badaniom. Mężczyźni szczerze przyznają się, że w domu zupełnie nie pomagają. Za ten stan rzeczy mężczyźni obwiniają kobiety uważając, że zawłaszczają przestrzeń domową.

Bunt oznaczałby dla kobiety utoniecie w brudzie a niezadbane i głodne dzieci stałyby się pożywka dla sąsiadów czy opieki społecznej. No i teściowa wykończyłaby swoją krytyką nie zauważając, że wychowała syna „inwalidę”. Kobiety często sądzą, że nie mają wyjścia. Otoczenie rzeczywiście na każdym kroku przypomina, że jesteśmy przeznaczone do sfery domowej, prywatnej i to mężczyźni są stworzeni do celów wyższych, do piastowania wysokich stanowisk, zarabiania dużych pieniędzy. Jednym słowem do rządzenia. Po kilkunastu latach małżeństwa, obserwując siebie i inne kobiety doszłam do wniosku, że zmieniają się nam twarze. Jakby szarość była wpisana w naszą naturę. Wykręcone usta w podkowę czy zgaszony wzrok czyni nas do siebie bardzo podobne. Niestety i tak najbardziej dostaje się kobietom dobrze wykształconym, radzącym sobie w życiu. Towarzyszy im ciągłe poczucie winy. Sądzą, że są zbyt męskie więc chociaż w domu powinny udowodnić swoją kobiecość. Tylko dlaczego ta kobiecość kryje się w wyszorowanym zlewie?
Czy to nie jest przypadkiem nasza wina?

Kobietom często wydaje się, że mają wyłączność na sprzątanie i gotowanie. Sprowadzamy nasze życie do tych właśnie czynności jakby nic innego w życiu nie było ważne. Boją się, że powierzając część obowiązków mężowi stracą swój ostatni bastion i nie będą już nad niczym panować.

Skoro zatem ani mężczyźni ani kobiety nie chcą odpuścić, czy w ogóle możliwa jest modernizacja polskiej rodziny?
Oczywiście, że tak, bo kobiety powoli czują, że dalej tak nie mogą funkcjonować. Poziom frustracji u kobiet wzrasta i powoli zaczynają rozumieć, że maja takie same prawa jak mężczyźni. Historia nauczyła nas, że każdą zmianę kobiety musiały wywalczyć.
W oczach mężczyzn chcemy być ważne i wartościowe nie tylko wtedy gdy w bólach rodzimy dzieci. Chcemy być ważne również gdy walczymy o swoje prawa, by nasze zdanie było brane pod uwagę. Kobieta polska jest nie tylko piękna jest przede wszystkim mądra i odważna. Potrafimy trochę więcej niż mycie garów czy sprzątanie kibla. Pracujemy, kształcimy się, czujemy, myślimy i chcemy być traktowane z godnością.
Moja babcia nauczyła mnie, że cokolwiek robię mam być dumna z bycia kobietą.

Komentarze: (6)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Nad tekstem unosi się swąd palonych staników...

Jak czytam takie teksty, to mnie aż targa. czy Pani, która pisała nie mieszka przypadkiem w Iranie albo innym muzułmańskim kraju? Znam mnóstwo kobiet i jak ostatnio nasiliła się częstotliwość różnych marszy, manif i tym podobnych, pytam je do znudzenia czy faktycznie czują się gorsze, dyskryminowane. O dziwo wszystkie odpowiadają, że nie. Każda, która chciała się kształcić, rozwijać robiła to bez problemu. Mają satysfakcjonujące prace, rozwijają swoje zainteresowania pasje. Ton tego felietonu jako żywo przypomina pewien tekst o Cieszynie(bodajże z gazety Wyborczej), z którego wynikało, że nasze piękne miasto to siedlisko patologii, bród, smród i ubóstwo. Apeluję do Pani autor o więcej obiektywizmu.

A jednak są takie domy. Mój taki był, kilku moich koleżanek... Kończy się frustracją albo rozwodem. A nie wychodziłam za mąż za lenia - umiał się zmusić do pracy na pokaz. Tylko później już nie musiał... Wiesz, jak ciężko wychować syna w takim domu? Jak trudno wykorzenić zły przykład?

Smutno się to czyta. Jednym słowem frustracja do sześcianu.
Czy wszystkie feministki to osoby "po przejściach" lub o innej orientacji?
PS. 1. Mazury to nazwa krainy geograficznej i zwyczajowo w naszym języku piszemy to słowo z dużej litery.
PS. 2 Babcia się myliła. Jak można być dumnym z bycia kobietą, gdy się zrobi np. jakieś głupstwo?

Wspaniały tekst! I jakże prawdziwy niestety...

To wszytko zależy kto na to patrzy.Kobieta powie, że to prawda, a mężczyzna odwrotnie. Jeszcze się taki nie narodził, żeby wszystkim dogodził. Och wiecznie niezadowolone kobiety-popatrzcie jak było 50 lat temu, a teraz , co drugie stanowisko kierownicze to kobieta, ale to ciągle mało. A pani UM niech da ten temat napisać mężczyźnie i się wtedy okaże jakie jesteście naprawdę uciśnione.Czy nie lepiej powiedzieć, że wina często leży po obu stronach i przestać obrzucać się błotem ! ! ! Tyle ile jest ludzi na świecie tyle jest charakterów i usposobień i tak na to trzeba patrzeć, a nie wydziwiać !

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama