Zbójnicy gotowali w SkoczowieUroczyste rozpoczęcie festiwalu rozpoczęło się od przekazania zbójnikom kluczy do miasta. fot. Jarosław Rakowski Rozstrzygnięcie pierwszych zmagań kulinarnych rozpoczęło się już w piątek. Wtedy to, w konkursie na Zbójnicki Łakoć wzięły udział Koła Gospodyń Wiejskich gminy Skoczów. Pierwsze miejsce przypadło w udziale gospodyniom z Wiślicy, za przysmak "Maszkietnik". - Pomaszkiecić, czyli coś dobrego zjeść - tłumaczyły nazwę, cieszące się z wygranej kobiety. Również w piątek miało miejsce ceremonialne przekazanie zbójnikom kluczy do miasta, którego dokonała burmistrz Skoczowa, Janina Żagan. Wieczór zakończył się przy dźwiękach Kapeli Bartka Rybki z Koniakowa. Uroczyste rozpoczęcie festiwalu nastąpiło w sobotę. Przez cały dzień na rynku można było obserwować kulinarne zmagania ekip kucharzy. Stawka była nie byle jaka, zwycięzców czekała prestiżowa nagroda - nominacja do kulinarnego Pucharu Polski oraz dwie złote ciupagi z 24 karatowego złota. Zadaniem kucharzy było przyrządzenie, według autorskiego przepisu, drugiego dania z jagnięciny. W rywalizacji brało udział 12 ekip z Polski, Słowacji, Czech i Niemiec. Pierwsze miejsce zajęli: Waldemar Trzciołek i Wojciech Roszyk z Hotelu Kristoff w Blizanowie (k. Kalisza). - Przygotowaliśmy comber jagnięcy marynowany w czosnku niedźwiedzim, pesto z rukoli i rozmaryn polany ciepłą galaretką z buraka, puree z dyni i proszkiem z pumperniklu i suszonych grzybów. Do tego duszona szalotka z kasztanem jadalnym w sosie - tłumaczyli szczęśliwi zwycięzcy, którzy do konkursu przygotowywali się od miesiąca. Organizatorzy pomyśleli w tym roku również o najmłodszych. Specjalnie dla nich powstała "Wioska Dziecięca" w której przeprowadzane były zabawy, konkursy i pokazy. Sporym zainteresowaniem cieszyły się zajęcia z "Psiej edukacji". - Fajnie się bawiliśmy przy pieskach. Czesaliśmy je, robiliśmy łańcuchy, stroiliśmy smycze - mówili Julia i Dawid Majer, których na festiwal zabrali dziadkowie. Wielkim powodzeniem cieszył się gulasz z jagnięciny przygotowany na patelni o średnicy 2 metrów przez kucharzy Beskidzkiego Klubu Kulinarnego wspólnie z uczniami szkół gastronomicznych. Aby skosztować tego przysmaku trzeba było czekać w kolejkach. Warto dodać, iż co roku, całkowity dochód ze sprzedaży gulaszu przeznaczony jest na cele charytatywne. - Głównym celem było stworzenie festiwalu, który promuje regionalizm, tradycje Śląska Cieszyńskiego - wyjaśnia Maciej Chojna, Rzecznik Prasowy Beskidzkiego Klubu Kulinarnego.
|
reklama
|
Heh dopiero teraz znalazłem artykuł. bylismy tam i bawiłem się przednio
Dodaj komentarz