Zaraza GorzałkiAlkoholizm wśród chłopów był po części zasługą właścicieli poszczególnych miejscowości - i cieszyńskiej szlachty, i Komory Cieszyńskiej (był to kompleks dawnych dóbr książęcych, którego właścicielem byli Habsburgowie). Kazali pić chłopom dużo, a do tego próbowali wcisnąć im alkohol słabej jakości. Już w 1663 roku Adam Folwarczny, rolnik z Sibicy, pisał skargę do cesarza, że wójt i gmina dali mu dwukrotnie większy przydział wódki do spożycia. W kolejnych latach było coraz gorzej. Gdzieś około 1790 roku na Śląsku Cieszyńskim, kiedy - jak obrazowo pisał Jan Wantuła - "rozpowszechniła się uprawa kartofli, rychło jakiś wierny sługa szatana, stwierdziwszy, że w korcu ziemniaków są ukryte 4 garnce spirytusu, wymyślił sposób jego wydobycia i odtąd straszliwie jęło się rozpowszechniać picie wódki". Na szerszą skalę zaczęto walczyć z alkoholizmem w latach 30. i 40. XIX wieku. Księża ewangeliccy i katoliccy zaczęli zakładać bractwa trzeźwości. Prawdziwym bojownikiem w walce z alkoholizmem wśród mieszkańców Śląska Cieszyńskiego był ustroński pastor Karol Kotschy. W ciągu siedmiu tygodni udało mu się namówić 1789 parafian do abstynencji. Opublikował też kazanie "Gorzkie kapki, ale zdrowe, dla tych, którzyby się chcieli opamiętać z pijaństwa między ludem naszym lub się go wystrzegać". Podobną metodę wybrał pastor z Nawsia, Jan Winkler, który w 1844 roku przetłumaczył i przerobił książeczkę szwajcarskiego pisarza Zchokiego, a następnie wydał ją pod tytułem "Zaraza gorzałki. Smętna przygoda dla przestrogi Ślązaka i pobratymczych Słowian spod Tater a od nich szerzących się błoni". Winkler pochodził z Moraw, więc żeby zrozumieli go czytelnicy ze Śląska Cieszyńskiego siłą rzeczy musiał pisać po polsku - ale polszczyznę miał katastrofalną i trudno powiedzieć, czy na trzeźwo można byłoby zrozumieć, o co mu dokładnie chodziło. Później przyszedł nieurodzaj, głód i tyfus, które w latach 1844-1848 przetrzebiły ludność Śląska Cieszyńskiego. W kolejnych latach ludzie już nie pili na taką skalę, chociaż kiedy przyszedł wreszcie urodzaj na ziemniaki, to w 1857 roku - jak pisała "Gwiazdka Cieszyńska" - "w przykopach zaroiło się od opilców". Pod koniec XIX wieku do Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego przybywali z różnych części Austro-Węgier biedni ludzie w poszukiwaniu pracy. Wielu z nich nadużywało alkoholu. Wedle statystyk z początku XX wieku w Polskiej Ostrawie (później Czesi zmienili jej nazwę na Śląska Ostrawa) rocznie spożywano 20 litrów czystego alkoholu na głowę.
|
reklama
|
a teraz co lepiej?
Dodaj komentarz