Wolontariusze Kina na Granicy: Bez nich przegląd by nie istniał

Wolontariat przybiera wiele form: od stałej pomocy poszczególnym instytucjom społecznym po tzw. wolontariat akcyjny, który staje się coraz bardziej popularny szczególnie wśród młodzieży. Od czternastu lat w pomoc przy organizacji przeglądu Kino na Granicy włącza się dziesiątki młodych ludzi: studenci Uniwersytetu Śląskiego, zaprzyjaźniona młodzież z innych miast, czy nasi sąsiedzi zza Olzy. Każdy z nich otrzymuje zadanie do wykonania, często angażując się w działania już dużo wcześniej, przed rozpoczęciem imprezy. Widujemy ich w każdym możliwym miejscu, czy to w kinie, czy podczas koncertów, uśmiechniętych, zawsze służących pomocą.

- Bez tak wielkiego zaangażowania wolontariuszy Kino na Granicy nigdy nie mogłoby się rozwinąć do rozmiarów imprezy, jaką jest dzisiaj. Zatem należy pamiętać, że wszystkie pochwały kierowane do organizatorów przeglądu, należą się także w równej niemal mierze wszystkim naszym wolontariuszom - mówi Ania Gańczarczyk, koordynatorka festiwalu po polskiej stronie.

Jacy są wolontariusze KnG?
- To niesamowita grupa ludzi, w której każdy sobie ufa i wszyscy się wspierają. Każdy ma szansę się wykazać, dlatego jest wśród nich ciągła motywacja do działania. Wszyscy są i czują się potrzebni. Często jest tak, że pracują tu ci sami wolontariusze, którzy pracowali od lat - mówi Klaudia Sucha, która od dwóch lat jest koordynatorką wolontariatu Kina na Granicy i dodaje, że ludzie ci tworzą niesamowitą atmosferę.

Czy każdy może być wolontariuszem?
- Muszą to być osoby kompetentne, najczęściej pracujące już przy innych przeglądach i imprezach, sprawdzone i polecone. Osoba taka powinna być uczciwa, otwarta, mieć w sobie wiele chęci by pomagać, rozmawiać z ludźmi, udzielać rad - mówi Sucha i dodaje, że nie każdy nadaje się do bycia wolontariuszem.

Ci, którzy nie znają tematu, mogą pomyśleć, że główną motywacją do zaangażowania się w działania wolontariatu podczas KnG jest zdobycie darmowej koszulki, akredytacji. Jak bardzo mija się to z prawdą, można się przekonać rozmawiając z wolontariuszami.

Działania wolontaryjne to swoista inwestycja w siebie. W zamian za poświęcenie swojego czasu można zdobywać wiedzę, doświadczenie i nowe umiejętności, a w związku z tym i lepszą pozycję na rynku pracy w przyszłości. - To nie jest tak, że wolontariusze wprowadzają ludzi i sprawdzają bilety, a potem bawią się "za darmo". Jest to nauka odpowiedzialności za zadania, które zostały nam powierzone, satysfakcja, możliwość obcowania z nowymi ludźmi - mówi Dagmara Kędziora, która już po raz czwarty jest wolontariuszką podczas tego przeglądu i dodaje, że praca przy KnG wzbogaciła ją o wiele doświadczeń i dzięki temu przy innych imprezach, które współorganizuje jest jej dużo łatwiej.

Czy wolontariusz jest altruistą?
- Wolontariuszowi jest daleko do czystego altruizmu. Określenie bezpłatna nie oznacza bezinteresowna, lecz bez wynagrodzenia pieniężnego. Nie wierzę w altruizm, ale wierzę w zdrowy egoizm. Robimy coś, co jest potrzebne innym, ale zawsze oczekujemy jakiś korzyści - mówi Kędziora i dodaje, że wolontariusze nie dostają pieniędzy, ale nie oznacza to, że ich praca jest bezproduktywna. Też nie robią niczego "za darmo". - My oglądamy tutaj filmy, rozwijamy się, możemy uczestniczyć w koncertach, zdobywamy doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości - zaznacza Kędziora.

Cechy, które można nabyć poprzez wolontariat to także kreatywność, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, odpowiedzialność. Jedni mogą odnaleźć się jako świetnie współpracujący w grupie, inni odkryją, że są urodzonymi koordynatorami.

Czy praca wolontariusza jest trudna?
- Wolontariusz podczas przeglądu pracuje ok. 6 godzin dziennie, potem czas wolny wykorzystuje wedle uznania. Niektórzy idą zobaczyć ciekawy film, inni odpoczywają, a jeszcze inni idą się dobrze bawić na koncertach w gronie swoich przyjaciół - mówi Sucha. - Tutaj nikt się nie przemęcza. Oczywiście trzeba być odpowiedzialnym i wykonać swoje zadania, ale jeżeli ktoś jest zmęczony, to tylko dlatego, że minionej nocy dobrze się bawił - mówi z uśmiechem Kędziora i dodaje, że nastrój tworzą ludzie, dlatego tak dobrze pracuje się podczas cieszyńskiego przeglądu. - Bycie wolontariuszem jest trochę jak narkotyk. Uzależnia - stwierdza Kędziora i dodaje, że najważniejszym jest fakt, że wszyscy pracują dobrowolnie, w imię jednej wielkiej idei, na konto jednego, wielkiego i ważnego przeglądu, dając z siebie jak najwięcej, by wszystko wyszło jak najlepiej.