Wójtowie Simoradza za Franciszka Józefa (1)Pierwsze wybory w Simoradzu po zniesieniu pańszczyzny odbyły się w 1851 roku. Wójtem został Paweł Cywka, właściciel siedlaczego gruntu nr 12. Był to wysoki, barczysty gospodarz, cieszący się dużym autorytetem. Przez wiele lat był prezbiterem zboru w Skoczowie. Jednak osobiście nie był w stanie prowadzić gminnej dokumentacji, bo 'z teoryi zdołał zaledwie swoje miano podpisać". Kolejni wójtowie nie wyróżniali się w dziejach wsi. Paweł Czarnecki (1857-1863) to był "skromny poczciwy chłopek". Karczmarz Paweł Kukucz (1863-1864) po roku urzędowania sprzedał grunt i wyniósł się do Gumien. Później simoradzanie wybrali znowu Pawła Cywkę (1864-1867), a następnie na dwie kadencje Jana Molina (1867-1873). Wreszcie, po 22 latach simoradzanie zdecydowali się wybrać wójta-katolika. Został nim Ludwik Rużyczka, Niemiec rodem z Wiednia, syn węgierskiego Żyda i Czeszki-katoliczki, dzierżawca dóbr arcyksiążecych, liberał przeciwny polskiemu ruchowi narodowemu. "Ruzyczka właściwie nie był zły człowiek, ale był najprzód jako Niemiec ogromnie zarozumiały, chciał wszystkie sroki za ogóny pochwytać – we wszystkich urzędach władać, choć tego nie mógł pokonać, to go drażniło, na ekonomii nie rozumiał się” – pisał w swoim pamiętniku gospodarz simoradzki Jerzy Raszka. W dodatku Rużyczka źle traktował pracowników, ci w zamian go oszukiwali. Zła gospodarka, niepotrzebne wydatki (np. guwernantka dla najmłodszej córki) i gigantyczna pożyczka zaciągnięta u Żyda Pressera z Cieszyna w końcu się na nim zemściły. W 1887 roku majątek Rużyczki został zlicytowany, a on sam kilka tygodni później na zawsze opuścił Simoradz. W 1876 roku wójtem został Jan Czarnecki, "człowiek bardzo utalentowany, ale (…) moralnie lekki". Rachunki prowadził niedbale, dopuszczał się malwersacji finansowych, lecz mimo to był bardzo popularny. Fenomen ten wyjaśnia kronikarz Raszka: "Dowcipów i żartów miał zawsze pełny miech; z tąd też bardzo często niemal na wszystkie wesela był proszóny, szczególnie za staroste, bo on to umiał wywieźć po mistrzowsku jak żaden inny. Za jego urządowania wesołość, zabawy, muzyki z tańcami 8, 9, 10 razy na rok, pijaństwo doszły do Zenitu, bo on sam przyjmował poczęsną od każdego nawet i od pasterza. Czasem przy muzyce na jego stole za którym siedział, stała niby baterya szklanek przeróżnego kalibru z rozmaitym trunkiem". Czarnecki był jeszcze dwa razy wybierany wójtem Simoradza, ale w 1883 roku po siedmiu latach urzędowania złożył rezygnację ze względów zdrowotnych. Cytaty pochodzą z: Jerzy Raszka, Pamiętnik gminy Simoradz (1899). Fragmenty, "Rocznik Cieszyński", t. 6-7, red. R. Mrózek, Cieszyn 1991. Zachowano pisownię oryginalną.
|
reklama
|
Dodaj komentarz