Rankiem w drugi dzień Świat Wielkanocnych, czyli w poniedziałek zwany lanym lub śmiergustem (Śmigusdyngus), pod domami dziewcząt pojawiali się chłopcy– tzw. polywocy – wyposażeni w sikawki (np. wykonane z bzu), wiadra lub garnki.
Ich celem było oblanie wodą dziołch na wydoj. Funkcjonowało bowiem powiarka, że dziewczyna, która w tym dniu nie zostanie oblana wodą, nie wyjdzie w tym roku za mąż. Mokre dziewczyny chłopcy „suszyli” za pomocą plecionych z czterech lub większej ilości prętów wierzby bądź wikliny tzw. karwaczy. Były one dodatkowo przyozdobione kolorowymi wstążeczkami (najczęściej koloru czerwonego). Czasem owe śmiergustowe karwacze przechowywano, by wykorzystać je podczas praktyk leczniczych dokonywanych na krowach. Jak zaznaczono wcześniej Poniedziałek Wielkanocny był czasem, w którym odwiedzały domy dwie lub trzy dziewczynki z goiczkiem (względnie moiczkiem).
Dodaj komentarz