Tradycja – na co dzień czy od święta?O tradycji zwykle myślimy właśnie w kontekście świąt, jako o czymś co ma charakter podniosły, co jak autorytet wyznacza sposób postępowania i co stanowi łącznik między teraźniejszością, a przeszłością, w której żyły poprzednie pokolenia. Utwierdza nas w tym przekonaniu medialna narracja, m.in. w postaci wywiadów z etnografami, którzy na co dzień zamknięci w otchłaniach muzealnych, w okresie przedświątecznym dzielą się z odbiorcami niemal tajemną wiedzą, o tym jak wyglądały dawne, tradycyjne święta. Mądrości o tym, czy jest tradycja płyną również z telewizji. Do kanonu potocznego języka weszła wypowiedź jednego z bohaterów kultowego filmu „Miś” Stanisława Barei: "Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy". Myślenie o tradycji w powyższych kategoriach, znacznie jednak to zjawisko upraszcza i zubaża. Wybitny, polski socjolog Jerzy Szacki twierdził, że o tradycji należy mówić jako zjawisku złożonym, które winno się interpretować w trzech aspektach. Pierwszy sposób każe nam rozumieć tradycję jako transmisję, czyli czynność przekazywania określonych dóbr z przeszłości, swoisty sposób komunikowania się wielu pokoleń. W społeczeństwach współczesnych transmisja tradycji odbywa się w środowisku rodzinnym, ale także za pomocą wielu instytucji: szkoły, instytucji czy środków masowego przekazu, w tym także Facebooka. Warto jednak pamiętać, że w procesie transmisji rywalizuje nie jedna tradycja, ale tradycje różne – zarówno te nam najbliższe, jak i te zupełnie odległe zarówno w czasie, jak i obce kulturowo. Do tradycji można mieć także stosunek negatywny lub obojętny, wówczas podporządkowujemy naszą codzienność według innych zasad, które skłaniają się ku postępowi, nowoczesności. Schedę pokoleń możemy wówczas interpretować i oceniać na najrozmaitsze, niekiedy bardzo rozbieżne lub sprzeczne sposoby, możemy ją nawet przeklinać i ostentacyjnie się jej wyrzekać. Nie jesteśmy jednak w stanie spowodować, żeby tradycji nie było. Tradycja bowiem jest w nas i wokół nas, staje się elementem kształtującym naszą tożsamość i własny stosunek do przeszłości. Jednak przeszłość nie jest po prostu dana, ale zawsze jest przedmiotem interpretacji. W procesie transmisji ulega świadomej lub nieświadomej deformacji. Przeszłość jako taka nie dostarcza żadnych wzorów jednoznacznych i tak samo godnych naśladowania dla każdego, kogokolwiek wzorów szuka. Jako tradycja zostaje dopiero „wynaleziona” w rezultacie skomplikowanych procesów zapamiętywania i zapominania, wybierania i odrzucania, afirmowania i negowania, a nawet po prostu zmyślania i ponawianych raz po raz prób ustanawiania. Powstaje zatem jako wynik procesów, których sami jesteśmy twórcami. W społeczeństwach ponowoczesnych tradycja spełnia określoną rolę, utożsamiana jest z wartością dawności, doświadczeń, które skumulowane tworzą mądrość. Ma często status mitu, gdyż jest niezmienna, jest wartością, która trwa, mimo płynącego nieubłaganie nurtu życia. W takich archetypicznych wyobrażeniach przeszłości, tradycja przynosi satysfakcję, nie tyleż intelektualną, co emocjonalną. Wystarczy, że jest. Nie potrzebuje żadnej dodatkowej afirmacji, bo stanowi autorytet. Jednak jak bywa z autorytetami, tak i tradycję nie przyjmujemy obligatoryjnie, ale jako jeden z wielu dostępnych i oferowanych trendów, stylów życia, wariantów na bycie. Co więcej, wybór ten nie jest dany raz na zawsze, ale może ulegać zmianie, kiedy tylko traci na zainteresowaniu. Zwykle, kiedy kończy się czas świętowania, a bożonarodzeniowe dekoracje chowamy na strychu. Jest zazwyczaj tak, że dopóki ludzie żyją w tradycji, dopóty jej nie znają, przychodzi ona bowiem bez uświadomienia do tego, kto w tradycji żyje. Swoisty paradoks tkwi w tym, iż tradycja jest bardzo silna tam, gdzie się o niej nie mówi, i gdzie jest ona nieuświadomiona, a słaba tam gdzie mówi się o niej za dużo. Kiedy zatem już uporamy się z przygotowaniem „tradycyjnych”, naszych świąt, znajdźmy czas i skłońmy się do refleksji nad tym, że jesteśmy częścią tradycji, kształtujemy ten proces, i od nas zależy jakie dziedzictwo zostawimy po sobie kolejnym pokoleniom.
|
reklama
|
Dodaj komentarz