Spotkanie z ludźmi kultury w Istebnej: Dzieci pytają, dorośli odpowiadająGoście opowiedzieli również o tradycjach, zajęciach, które wykonują na co dzień, swoich marzeniach. fot. AK Celem projektu jest bezinteresowna praca młodzieży na rzecz swoich młodszych kolegów i koleżanek, a także poszerzenie wiedzy na temat historii, kultury, folkloru i tradycji regionu. - Przede wszystkim pragniemy, aby młodzież sama zauważyła problemy, jakie są w naszym środowisku. Co możemy zrobić, kogo zaangażować i jak te problemy zniwelować - mówi siostra Halina Koćwin, prowadząca stowarzyszenie. Dzięki pozyskaniu funduszy zorganizowano cykl warsztatów dla dzieci i młodzieży. Wspólnie z twórcami ludowymi młodzież z terenu Trójwsi integrowała się w wolnym czasie podczas wspólnych, kreatywnych zajęć w Muzeum "Na Grapie'" w Jaworzynce. Dzieci mogły nauczyć się haftu, wyplatania koszyków, szycia kierpców, podstaw kowalstwa, tańców i pieśni regionalnych, a także tego, jak robi się masło czy wełnę. - Bałam się, że dzieci, które przyjdą do muzeum, będą się nudzić. Jak się jednak okazało, potrafiły i trzy godziny siedzieć i haftować - mówi z uśmiechem Katarzyna Rucka-Ryś, prowadząca muzeum. Podczas konferencji prasowej dzieci pytały o działalność placówek kulturalnych, promocję kultury w regionie. Były też konkretne zadania do wykonania. Zbigniew Wałach zagrał i zaśpiewał. Zespół "Istebna" porwał do tańca zgromadzonych widzów, a Teresa Przybyła urządziła krótką lekcję gwary. Goście opowiedzieli również o tradycjach, zajęciach, które wykonują na co dzień, swoich marzeniach. - Przez wiele lat pasterstwo było postrzegane jako coś zacofanego. Jak się wpisze w wyszukiwarce internetowej "baca", najpierw wyskakują kawały - śmieje się Piotr Kohut i dodaje, że robi wszystko, aby nie dać się zamknąć w muzeum. - Człowiek jest dziedzicem i wędrowcem na tym świecie. Ziemia jest najzacniejsza - przyznaje baca i robi wszystko, aby podtrzymywać tradycje związane z wyrobem sera, wypasem owiec. - Moim marzeniem jest to, aby w każdej wsi, w gminie, były domy kultury. Wystarczyłaby jedna, mała sala, do której można przyjść, posiedzieć w każdy weekend. Nie każdy da rady przyjeżdżać do Istebnej - przyznała Elżbieta Legierska-Niewiadomska. Wszystkim udzieliła się niezwykle rodzinna atmosfera. W jednym miejscu spotkało się tak wielu ważnych dla gminy ludzi, którzy mieli czas na to, aby wspólnie zaśpiewać, zatańczyć, porozmawiać. Nikt nie zaprzeczy, że tradycja i folklor, mają w życiu górala nieocenioną wartość. Nawet rozgrywki EURO 2012 nie pokrzyżowały ich planów. - Najzacniejsze jest to, że chcieliście się tu wszyscy dzisiaj zebrać i być ze sobą - przyznaje Małgorzata Kiereś, kierownik Muzeum Beskidzkiego w Wiśle i dodaje, że dzięki stowarzyszeniu "otworzyły się drzwi do chaty", w której dzieci zobaczyły jak to kiedyś się żyło. - Musimy nauczyć się, bogactwo tej ziemi, łączyć z nowoczesnością, ale mieć też świadomość, kiedy ubrać swój strój i wiedzieć, kim w tym stroju jesteśmy - dodaje Kiereś i dziękując za organizację spotkania i warsztatów przyznaje, że najważniejsze jest to, że są wśród mieszkańców gminy ludzie, którzy chcą swój wolny czas poświęcać komuś innemu i pokazać piękno i tradycje tego regionu. W spotkaniu wzięli udział: Uczniowie Gimnazjum w Istebnej, będący jednocześnie członkami Zespołu Regionalnego "Istebna", zaprezentowali przedstawienie "Zmorysaniec", czyli "Kopciuszek po góralsku”. Po raz kolejny udowodniono, że tradycja w regionie nie umiera. Dyskusje o folklorze, śpiew, muzyka i taniec w zacnym gronie, niezwykła atmosfera i wpajanie wartości i tradycji najmłodszym, ocalą od zapomnienia to, co piękne, magiczne i wyróżniające region.
|
reklama
|
Dodaj komentarz