, wtorek 23 kwietnia 2024
Republika Bolko Kantor Teatru CST, czyli pytanie o normalność
Spektakl "Republika Bolko Kantor" ponownie w Teatrze CST można będzie zobaczyć 26 lutego. fot: Teatr CST



Dodaj do Facebook

Republika Bolko Kantor Teatru CST, czyli pytanie o normalność

PIOTR MACHUL
Jechałem na nowy spektakl Teatru CST pełen obaw. Po obejrzeniu wcześniejszego, bardzo dobrego przedstawienia "Bolko Kantor", byłem pełen wątpliwości co do pomysłu zrealizowania dalszego ciągu historii niezwykłego człowieka. Takie powroty do tematu to zawsze dla teatrów zabieg bardzo ryzykowny. Trzeba mieć ważne powody do podjęcia takiego wyzwania. Wiedziałem wprawdzie, że historią Adolfa "Bolko" Kantora rzeczywiście można obdzielić kilka życiorysów, ale i tak nie mogłem pozbyć się lęku, że nowy spektakl rozczaruje mnie.

Szybko - już od pierwszych scen - okazało się, ze moje obawy były zupełnie niepotrzebne. W "Republice Bolko Kantor" Bogusław Słupczyński zajął się bowiem życiem osobistym znanego już widzom Teatru CST bohatera. Reżyser, scenarzysta i odtwórca głównej roli, w krótkich, dynamicznych, ale i symbolicznych scenach wchodzi w świat wewnętrznych imperatywów boksera, żołnierza, pacjenta szpitala psychiatrycznego, społecznika i opozycjonisty. W "Republice…" nie ma miejsca na tragedię wyrażoną wprost. Słupczyński opowiada historię językiem tragikomicznej groteski. Zestawia świat pacjentów szpitala psychiatrycznego z mentalnym światem liderów komunistycznego systemu. Mamy tu do czynienia jakby z licytacją na "nienormalność", piętrzącą poziom absurdu ówczesnej rzeczywistości społecznej. Naprzeciw pacjentów z Rybnika stają dwaj wytrawni i nieodgadnieni funkcjonariusze partyjni – towarzysze Gerard i Bernard (warto zauważyć bardzo dobre role Łukasza Matuszka i Tomasza Pisarka).

We wręcz purnonsensowych sytuacjach - takich jak igrzyska w szpitalu psychiatrycznym, golenie funkcjonariusza partyjnego, rozmowa o prześladowaniu psów, przesłuchanie w Urzędzie Celnym - autor ujawnia fenomen Kantora, który polega na mimowolnej umiejętności dekonstrukcji systemu ograniczeń i na nieprzejednanym, upartym trzymaniu się, z pozoru absurdalnych, pomysłów i ideałów. Bo jakiemu pacjentowi szpitala udałoby się namówić lekarzy na budowę boiska i organizację zawodów sportowych w 1952 roku?

Komu przyszłoby do głowy, aby samemu wymierzać sprawiedliwość ludziom i historii, na przykład karząc złych właścicieli czworonogów kijem? Kto byłby w stanie oddać swój majątek – cały żołnierski żołd z II Korpusu Polskiego na odbudowę Polski, by potem przemycać kilka paczek papierosów zarabiając w ten sposób na utrzymanie?

Owo "kantorowskie" spiętrzanie absurdu i paradoksu finalizuje się w scenie, kiedy Bolko nagradza kolegów-pacjentów medalami za "igrzyska olimpijskie". Scena kończy się nieśmiałym, niby groteskowym odśpiewaniem przez "wariatów" polskiego hymnu. Pojawia się nawet malutka biało-czerwona chorągiewka. Oglądając tę scenę doskonale już wiemy, gdzie została zamknięta prawda, wolność, nieskrępowane myślenie i odczuwanie. Wiemy, czym jest "Republika" Kantora. To jedna z najmocniejszych scen tego spektaklu.

Ale to jeszcze nie koniec. Reżyser i jego zespół niespodziewanie przenosi akcję w czasy współczesne. Podobnie jak w "Bolko Kantorze", Słupczyński w dłuższej scenie kreśli obraz współczesnego cieszyńskiego społeczeństwa - jakże podobnego do setek innych w małych polskich (może nawet nie tylko polskich) miastach, a przez to archetypowego. Tym razem mamy do czynienia z przedstawicielami lokalnego samorządu. Radni na nieoficjalnym spotkaniu rozprawiają się z legendą Kantora. Scena ta rozpisana wykonawczo w sposób charakterystyczny dla stylistyki teatru alternatywnego, a nawet kabaretu, ujawnia specyficzny i zakulisowy sposób podejmowania "demokratycznych" decyzji. Na widowni wybucha śmiech zrozumienia.

Współcześni liderzy tworzą swój obraz historii i niejako potwierdzają (jak działacze partyjni sprzed kilkudziesięciu lat), że Kantor był "inny i dziwny" i że "nie ma jakby należytych podstaw" do uznania takich zachowań. Zanegowanie dokonań Kantora jest błędem i jest jednym z powodów zapowiedzianej w spektaklu katastrofy.

"Ten taniec nazywa się błogosławiony" ogłasza z głośnika anonimowy "trener" społeczeństwa. "Zapamiętajcie ten taniec!" - krzyczy, a my rozpływamy się w zautomatyzowanym tańcu do muzyki jakiegoś turbomarszu. Na ścianach pojawiają się oblicza osobistości XX wieku. To ci, do których Kantor pisał i z którymi rozmawiał. Dzięki którym był nagradzany i karany. W jednym rzędzie królowie, prezydenci, pierwsi sekretarze i papież Pius XII.

Taniec trwa w najlepsze. My - społeczeństwo - wykonujemy posłuszne kroki w pacyfikowanym świecie. Czy poczucie wyjątkowości, odrębności, indywidualności, swobody, piękna, ludzkiej solidarności już nie istnieje? Zaraz przychodzą na myśl katastroficzne wizje znane z twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza, a realizujące się współcześnie. Ich koniec nie nastąpił, jakby się wydawało, wraz z upadkiem totalitaryzmów. "Republika…" też brzmi jak ostrzeżenie.

Spektakl dowodzi, że reżyserowi nie chodziło jednak jedynie o włączenie się ze swym komentarzem w dzieło Kantora i jego legendę. Dzięki literaturze listów Bolka i jego żony Heli, dowiadujemy się, jaką cenę płaci rodzina za jego niewątpliwe bohaterstwo. Z ujmującą prostotą aktorzy "dialogują" ze sobą fragmentami autentycznych listów. Wyłania się z nich obraz cierpienia Heli (Katarzyna Słupczyńska), ich dzieci, zawiedzionych nadziei rodziny - szczególnie żony. Wielki Bolko jest też wielkim egocentrykiem. Uparty, bezkompromisowy i dumny. Nie potrafi się wyzwolić od poczucia misji. Tym samym krzywdzi najbliższych i ostatnich wiernych mu ludzi.

Spektakl nie osądza i nie usprawiedliwia Kantora. Raczej dostrzega, że bez takich, niemal metafizycznych postaci, nie moglibyśmy właściwie rozpoznać istoty naszego świata, naszej rzeczywistości – i w mikrokosmosie Cieszyna, i w "globalnej wiosce".

Zauważmy, że w najnowszym spektaklu Teatru CST zespół aktorski porusza się swobodnie w różnych stylistykach wykonawczych, a reżyser w rozmaitych konwencjach teatralnych. Grupa włada własnym, autonomicznym językiem. Przedstawienie "Republika Bolko Kantor" dowodzi też, że praca Teatru CST włącza się wyraźnie w nurt zadeklarowanego w Legnicy przez Jacka Głomba "teatru opowieści". Warto pamiętać, że "kontrrewolucja" w teatrze polskim, ogłoszona niedawno przez Głomba, trwa już od dawna w CST w Cieszynie - w małej salce na parterze odrapanej kamienicy, w sąsiedztwie starego więzienia i zakładu pogrzebowego.

Piotr Machul - dziennikarz. Uczestnik wielu projektów artystyczno-badawczych Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice. Teksty o teatrze alternatywnym publikował m.in. w "Kontekstach" i "Autoportrecie".

Spektakl ponownie zobaczyć będzie można 26 lutego w siedzibie Teatru CST w Cieszynie (ul. Chrobrego) o godzinie 20.00. Bilety, w cenie 30 zł, można nabyć w Cieszyńskim Centrum Informacji.

Komentarze: (4)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

mocno ambitne, czasami trudno nadążyć za narratorem,polecam- Mistrz i Małgorzata to nie jest- choć może, - polecam -tylko te warunki
trochę wstyd, a zapomniałbym- na sztuce była też Pani Poseł ciekawe czy jej się podobało i czy za mocno nie zmarzła?

Świetna recenzja. Wszystko już wiem i chyba te trzy dychy zostaną w mojej kieszeni.

a ja nie byłem.. ale zamierzam:-) i o ile się nie mylę to spektakl jest 26 lutego nie o 18.00 a o 20.00...

Byłem, widziałem, zapamiętałem...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama