Ramię przy ramieniu, strzemię przy strzemieniu - w obronie wspólnej austriackiej ojczyznySceny pożegnań powołanych pod broń rezerwistów nie zawsze przebiegały w tak podniosłej i patriotycznej atmosferze, jak opisywały to gazety. Walenty Krząszcz wspominał odjazd ze stacji w Goleszowie: „Hej, jaki tam panował zamęt i tłok (...) ze wszystkich okien wagonów wychylały się purpurowe twarze o płonących oczach, podniosły się ręce o zaciśniętych pięściach, buchała wrzawa, śpiew i przeraźliwy krzyk”. Fot.: Pożegnanie zmobilizowanych do armii obywateli na stacji kolejowej w Ustroniu. Źródło: Kalendarz Cieszyński 2014, fot. Ze zbiorów MSC Spokojne zazwyczaj nasze miasto było onegdaj widownią podniosłej manifestacyiurządzanej przez ludność polską bez względu na przynależność partyjną dla okazania naszych uczuć wobec zawisłej nad nami chmury wojennej! - O godz. 9-tej wiecz! zebrały się tysięcznetłumy ludności przed lokalem "Sokoła" i ruszyły w wzorowym porządku szóstkami) śpiewając ochocze pieśni przed c. k. starostwo! Wojna jednak to nie tylko parady, wiece i piękne słowa. Czym jest ona naprawdę mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego dowiedzieli się rano w sobotę, 1 sierpnia 1914, gdy spostrzegli obwieszczenia mobilizacyjne, które z polecenia władz rozwiesili w nocy lub nad ranem wójtowie, czy urzędnicy gminni, działający z polecenia starostów. Dzień wcześniej, po południu, odpowiednie dyspozycje na ręce starostów nadano z Wiednia. Duże, żółte afisze, ozdobione czarnym, dwugłowym orłem, nie wróżyły nic dobrego – każdy wojskowy, urlopnik czy rezerwista, do 42 roku życia miał zgłosić się w przeciągu 24 godzin w swoim regimencie. Trudno wyobrazić sobie ile łez wylały matki i żony powołanych pod broń mężczyzn. Wyruszają na wojnę? Czy wrócą? Jak sobie poradzimy bez nich? - te i inne pytania zadawano sobie niemal w każdej z rodzin. Pocieszano się, iż może nie trafią na front, a wojna z małą Serbią nie potrwa długo i nim nadejdzie zima, wrócą do domu. Martwiły się opuszczane żony, dzieci, ale martwili się też powołani pod broń mężczyźni - odchodzą, pozostawiając najbliższych na łasce i niełasce losu. Co z ich utrzymaniem? Kto zaopiekuje się gospodarstwem? Kto dokończy żniwa? Nic dziwnego, iż rozpacz była powszechna. Jedynie młodzież, żądna przygód i nie mająca nic do stracenia, na wojnę wyruszała z entuzjazmem. Natomiast ojcowie rodzin często dopiero, gdy pożegnali bliskich i udawali się w drogę, będąc już w towarzystwie kolegów i pokrzepiając się alkoholem, nabierali animuszu. Na prowincji żandarmi, czuwający nad przebiegiem mobilizacji, dbali o to, by wszyscy narukowani - tj. powołani do wojska, zebrali się o określonej godzinie w centrum wsi i wyruszylido punktu zbornego, np.: w Ustroniu, Goleszowie, czy Skoczowie, skąd koleją przewożono ich dalej, najczęściej do Cieszyna, gdzie mieli być wcieleni w szeregi 100. pułku piechoty lub do Landwehry - 31. lub 56. pułku obrony krajowej; jedynie kawalerzystów kierowano do Frydku. O tym, iż sceny ich odjazdu i pożegnania z najbliższymi nie zawsze przebiegały w podniosłej i patriotycznej atmosferze, wiemy z pamiętników. Walenty Krząszcz wspominał odjazd z Goleszowa: „Hej, jaki tam panował zamęt i tłok. Mężczyźni i młodzieńcy, żony i dzieci, krewni rukujących, wszystko to falowało przed dworcem, w poczekalniach i na peronie, jak wezbrane fale powodzi. Pijackie śpiewki, krzyki i zawodzenie zrozpaczonych żon i matek, pisk przerażonych dzieci, klątwy, złorzeczenia, pomstowania, wytworzyły nieopisany hałas i rozgardiasz. A kiedy powoli, prawie uroczyście nadjechał od strony Bielska przydługi pociąg z setkami rezerwistów i rekrutów, wzmógł się harmider niesamowicie. Ze wszystkich okien wagonów wychylały się purpurowe twarze o płonących oczach, podniosły się ręce o zaciśniętych pięściach, buchała wrzawa, śpiew i przeraźliwy krzyk”. Z powodu mobilizacji sam Cieszyn zmienił się nie do poznania, nagle wypełniły go tysięczne rzesze. Ulice, kawiarnie i gospody były przepełnione rezerwistami. Trudno było cokolwiek zamówić – brakowało potraw i napojów, a nawet bilonu, gdyż srebrne monety wskutek spekulacji nagle zniknęły z obrotu. Zauważano, iż: „w najprzedniejszych kawiarniach, gdzie zwykle sama »śmietana« się zgromadza, można w tych dniach widzieć przy stołach rezerwistów-robotników; w obliczu wojny wszyscy się łączą, znikają różnice klasowe, następuje zupełna demokratyzacya”. By skoszarować wcielanych do armii, władze wojskowe zajęły wiele budynków prywatnych i publicznych. Tak na przykład postąpiono z kościołem Jezusowym. Niemal równo z zakończeniem nabożeństwa i opuszczeniem świątyni przez wiernych, zaczęto wnosić doń siano i rozrzucać na posadzce, improwizując posłanie dla kilkuset osób. Fakt ten, a także to, iż znaczna cześć przebywających w kościele żołnierzy nie stroniła od alkoholu, kart i śpiewów, wywołało rozgoryczenie wśród ludności ewangelickiej. Oto jak opisywała miasto „Gwiazdka Cieszyńska”: „Od ogłoszenia ogólnej mobilizacyi panuje w Cieszynie niezwykły ruch. Ulice wciąż przepełnione tysiącznymi tłumami aż do późnego wieczora. Zwłaszcza w niedzielę ruch ten był nadzwyczaj wielki. Pociągi ustawicznie przywożą powołanych, a z okolicznych miejscowości i z dalszych stron przychodzą krewni i znajomi, aby pożegnać się ze swoimi. Na każdym kroku spotkać można wzruszające obrazy. Ojciec w żołnierskim mundurze trzyma na ręku swe maleńkie dziecko, a obok idzie zapłakana żona. Chwile rozstania są ciężkie, lecz mimo to z oczu wszystkich bije radość i ochota, bo tu idzie o świętą i sprawiedliwą sprawę, i wszyscy śpieszą ochotnie z ofiarą za cesarza i ojczyznę.” Niebawem okazało się, iż wojna z maleńką Serbią przerodziła się w konflikt światowy, w który w początkach sierpnia zaangażowały się pozostałe mocarstwa europejskie: Niemcy, Rosja i Anglia. Mimo, iż sytuacja walczących na dwa fronty Niemiec i Austro-Węgier nie była łatwa, wierzono w rychłe zwycięstwo państw centralnych. Cieszyńscy Niemcy mieli mówić: „Feind mehr, mehr Ehr“! (Im więcej nieprzyjaciół, tym więcej honoru). Ich imperialne i nacjonalistyczne ambicje, bezgraniczna wiara w sukces oraz podbój Europy raziły cieszyńskich Polaków - szczególnie inteligencję, która sama zanadto dobrze wiedziała, jak żyje się na Śląsku pod germańskimi rządami. Po cichu wyrażano nawet obawy, iż w przypadku ostatecznego triumfu mocarstw centralnych, sytuacja miejscowych Słowian może ulec jeszcze pogorszeniu. Ogólnie w całej monarchii austro-węgierskiej stwierdzano olbrzymi zapał wojenny. Miała o nim świadczyć m.in. liczba ponad miliona ochotników, którzy dobrowolnie zgłosili się do służby, mimo iż byli z tego obowiązku zwolnieni. Wśród nich prasa wymieniała, m.in.: 62-letniego Prezydenta Izby Panów ks. Windischgraetza, 52-letniego członka tejże izby – hr. Auersperga, a nawet pochodzącego ze Śląska Cieszyńskiego posła lwowskiego, 41-letniego dr. Józefa Buzka. Ochotniczo na wojnę wyruszała również nie objęta jeszcze poborem, licząca w większości od zaledwie 16 do 21 lat, młodzież polska ze Śląska, która w liczbie kilkudziesięciu osób ruszała do Galicji, by przyłączyć się do strzelców Józefa Piłsudskiego. Po przeszło miesiącu, dołączyć miał do nich ponad 300 osobowy oddział śląskich legionistów. Każdego tygodnia na front wyruszały jedne po drugich, świeżo sformowane pododdziały.Żołnierze owacyjnie żegnani byli przez tłumy. Opuszczali rodzinny Śląsk w glorii bohaterów, udekorowani wieńcami, obdarowani tytoniem, alkoholem i przysmakami. Prasa donosiła o kolejnych sukcesach armii niemieckich i austro-węgierskich. Nikt nie spodziewał się, iż wojna potrwa jeszcze całe cztery długie lata, a powracających z frontu na Śląsk Cieszyński żołnierzy nie powitają czarno-złote chorągwie, triumfalne marsze oraz, że nie zastaną już oni, nie tylko miłościwie panującego cesarza Franciszka Józefa I, ale i austriackiej ojczyzny, za którą wyruszali walczyć. Prezentowany tekst jest fragmentem artykułu opublikowanego w „Kalendarzu Cieszńskim 2014”. Za tydzień kolejna część z cyklu: „Sto lat temu na Śląsku Cieszyńskim”... W związku z 100. rocznicą wybuchu I wojny światowej 17 września 2014 roku w Książnicy Cieszyńskiej zostanie zaprezentowana wystawa pt. „I Wojna Światowa z bliska i oddali. Dramat Wielkiej Wojny w oczach cieszyńskich Polaków”. W związku z tym zachęcamy, by udostępniać bibliotece listy, pamiętniki i zdjęcia z epoki, a także inne rodzinne pamiątki warte zaprezentowania. Kontaktować można się pod adresem: sciawojnaswiatowa@gmail.com lub bezpośrednio w siedzibie biblioteki, przy ul. Menniczej 46 w Cieszynie. Podobną akcję, w związku z rocznicą wymarszu cieszyńskich legionistów, prowadzi także Muzeum Śląska Cieszyńskiego i Ośrodek Dokumentacji Kongresu Polaków w RC, tam również przynosić można wartościowe zdjęcia.
|
reklama
|
Dodaj komentarz