, środa 24 kwietnia 2024
Plan prawie doskonały, czyli "Morderstwo w hotelu"
Akcja spektaklu rozgrywa się w trzech odsłonach, w pokoju hotelowym nr 997. Zawsze przy udziale tych samych osób, zmieniają się tylko pory roku.  fot: www.teatrgudejko.pl



Dodaj do Facebook

Plan prawie doskonały, czyli "Morderstwo w hotelu"

Magdalena Mendrek
Wydawać by się mogło, że na temat małżeńskich perypetii napisano wcześniej już chyba wszystko. Po farsie małżeńskiej "Jedyna miłość Oskara", którą w cieszyńskim teatrze Teatr Wit Wit zaprezentował w marcu, na niedzielny spektakl "Morderstwo w hotelu" wybrałam się z wielkimi obawami. Jednakże tym razem o trójkącie miłosnym, opowiedziano w sposób lekki i dowcipny.

"Morderstwo w hotelu" to sztuka dwóch amerykańskich autorów Rona Clarka i Sama Bobrecka, którą w polskiej adaptacji dla warszawskiego Teatru Gudejko wyreżyserował Jerzy Bończak. Teatr ten nie posiada własnej siedziby, jest częścią największej i najstarszej w Polsce agencji aktorskiej Gudejko.

Od 1999 roku, kiedy to "Morderstwo w hotelu" odniosło sukces frekwencyjny, agencja rozpoczęła regularną produkcję komedii teatralnych, w których obsadza gwiazdy seriali i sprzedaje spektakle w całej Polsce. Ot, taka masowa produkcja dla rządnych komercyjnej rozrywki rodaków. Ale do rzeczy.

Każdy kto kiedykolwiek spędził noc w hotelu wie, że gdyby ściany pokojów hotelowych potrafiły mówić, z pewnością dostarczyłyby wielu nieprawdopodobnych opowieści. Jedną z takich historii wyreżyserował i zagrał dla nas Jerzy Bończak. Aktor wcielił się w rolę Paula Millera - zdradzonego męża pięknej i zmysłowej Arlene ( w tej roli Magdalena Wójcik), zakochanej po uszy w swoim dentyście Mitchellu Lavell (Piotr Polk).

Akcja spektaklu rozgrywa się w trzech odsłonach, w pokoju hotelowym nr 997. Zawsze przy udziale tych samych osób, zmieniają się tylko pory roku. Warto wspomnieć o scenografii autorstwa Wojciecha Stefaniaka, która bardzo precyzyjnie odzwierciedliła amerykański styl lat 80, po odsłonięciu kurtyny nie mamy wątpliwości, że znajdujemy się w pokoju hotelowym. W każdym z trzech aktów ktoś z zimną krwią planuje mord. Niestety, powszechnie wiadomo, że morderstwo doskonałe nie istnieje, dlatego co innego ułożyć wyrachowany plan, a co innego z pełną konsekwencją wcielić go w życie.

Bohaterowie choć przewidywalni w swoich zachowaniach, kochają się i nienawidzą na przemian, rozśmieszyli cieszyńskich widzów do łez. Trójka warszawskich aktorów zagrała bardzo dobrze, z fantazją i polotem oddając indywidualizm każdej postaci. Szczególnie ujął mnie Jerzy Bończak, którego nie podejrzewałam o tak duży talent komediowy i bądź co bądź talent reżyserski. Umiejętnie zaprosił nas do udziału w zbiorowej terapii śmiechem. A z uwagi na to, że nie jest to terapia wstrząsowa, szybko się o niej zapomina. A chciałoby się tak pójść do cieszyńskiego teatru i przeżyć coś więcej niżeli salwę śmiechu.

Komentarze: (0)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama