O starych cmentarzach na Śląsku CieszyńskimNa cmentarzu koło kościoła p.w. Zwiastowania NMP w Ropicy w 1834 roku pochowano Ewę Krzywoniową, żonę miejscowego gospodarza. Jak się okazało, na krótko. fot.Darwinek/Wikimedia Commons Kościół dominikański, obecnie kościół p.w. św. Marii Magdaleny w Cieszynie, był nekropolią Piastów cieszyńskich. W latach 30. XX w. zawiązał się Komitet Poszukiwań Grobów Piastowskich. Nie udało im się odkryć niczego szczególnego. Okazało się bowiem, że w większości komory grobowe zostały w poprzednich wiekach wyrabowane. Poszukiwacze odnaleźli za to zwłoki świeckiej kobiety, pochowanej w stroju zakonnym. Przypuszcza się, że mogła to być Elżbieta Lukrecja, zmarła w 1653 roku ostatnia władczyni Księstwa Cieszyńskiego z rodu Piastów. Dawny kościół św. Marii Magdaleny znajdował się tam, gdzie dzisiaj wznosi się budynek teatru w Cieszynie. Kościół spłonął w 1789 roku. Nie odbudowano go, lecz postawiono w tym miejscu koszary, a w 1910 roku teatr. W czasie budowy tego ostatniego odnaleziono kości z dawnego cmentarza parafialnego, załadowanego na 7 furmanek i wywieziono na cmentarz koło kościoła św. Jerzego. Na starym cmentarzu żydowskim w Cieszynie miały znajdować się macewy z 1363 i 1365 roku. Nowsze badania wykazały, że „średniowiecze” macewy pochodzą w rzeczywistości z XVIII wieku. Stary cmentarz żydowski w Cieszynie powstał w połowie XVII wieku, a najstarsza zachowana stela pochodzi z 1686 roku. Nie zmienia to faktu, że nadal część autorów pisze o XIV-wiecznych nagrobkach. W Istebnej istniał cmentarz turecki, na którym chowano, jak nazwa wskazuje, Turków. W XVI i XVII wieku na Śląsku Cieszyńskim poważnie liczono się z zagrożeniem tureckim 0 wybudowano tzw. szańce jabłonkowskie, które miały zabezpieczać południowe granice Księstwa Cieszyńskiego, pobierano również specjalny podatek na walkę z imperium osmańskim. Turcy, czy to w charakterze jeńców, czy jako zwiadowcy, przechodzili przez teren Istebnej. - Turków było ok. 40, opowiadali mój dziadek, pochowali ich na małym tureckim kierchowie na Dzielcu, wedla Domu Drzewiarza. Na każdym rogu tego kwadratowego kierchowa posadzili sosny, do dziśka rośnie jeszcze jedna. Jak kopali fundamenty pod ten dom, to wykopali rozmaite wieca, nie tutejszi, ale żodyn się tym nie interesowoł - tak opowiadali o tureckim cmentarzu Maria Skurzok i Antoni Kawulok, których relację spisała Małgorzata Kiereś. Chyba najbardziej makabryczna historia związana z pochówkami na Śląsku Cieszyńskim związana jest z Ewą z Supików Krzywoniową, zmarłą w 1834 roku żoną rolnika w Ropicy. Uchodziła za alkoholiczkę i cieszyła się bardzo złą opinią. Była ewangeliczką, lecz została pochowana na cmentarzu katolickim (chowano tam osoby niezależnie od ich wyznania). Krótko potem pod osłoną nocy jej zwłoki wykopano. Ewangelicy przypisywali to miejscowym katolikom, którzy nie chcieli, by osoba o takiej reputacji spoczywała na katolickim cmentarzu. Wdowiec Mateusz Krzywoń po raz drugi musiał pochować żonę, ale jej zwłoki ponownie wykopano. Tym razem nieznani sprawcy wrzucili je do palącego się wapiennika. W latach 1846-1848 głód, a później epidemia tyfusu zgarnęły straszliwe żniwo wśród mieszkańców Śląska Cieszyńskiego. W niektórych miejscowościach liczba mieszkańców spadła o połowę. Przykładowo w Istebnej założono cmentarz choleryczny, usytuowany na terenie dzisiejszego parku w Istebnej Centrum. Nie było czasu na chowanie zmarłych w trumnach, zwykle ciała zawijano w szmaty i słomę, które później palono, by zapobiec rozprzestrzenieniu się epidemii. Często grunt na cmentarz oddawali za darmo miejscowi gospodarze. W Ligocie Alodialnej teren pod cmentarz dawniej należał do Andrzeja Tomanka (ur. 1875). W Puńcowie, gdy na cmentarzu katolickim zaczęło brakować miejsca na pochówek, fragment swojego pola oddała na ten cel ewangeliczka Maria z Szygutów Sikorowa (1860-1922). Osobną kwestią była sprawa pochówku samobójców. Przykładowo na starym cmentarzu ewangelickim w Istebnej wydzielono dla nich osobne miejsce, jak mówiono: coby nie chodzili po kierchowie a nie straszyli.
|
reklama
|
Dodaj komentarz