Krótka historia DzięgielowaPierwsza wzmianka o Dzięgielowie pochodzi z około 1305 roku. Przez większość swojej historii miejscowość była własnością rodów szlacheckich, m.in. Czelów i Goczałkowskich. Ci ostatni odegrali ważną rolę w czasach kontrreformacji. W 1654 roku Habsburgowie, rządzący Księstwem Cieszyńskim, rozpoczęli zdecydowaną akcję rekatolicyzacyjną. W Dzięgielowie protestanci mogli znaleźć oparcie we właścicielu wioski Karolu Goczałkowskim. Pod koniec XVII wieku cieszyński katolicki proboszcz Aleksander Klaybor skarżył się, że gromadzi swoich poddanych i czyta im "kacerskie postylla". *** Pod koniec XIX wieku bodaj najsłynniejszym mieszkańcem Dzięgielowa był Andrzej Fusek. Na próżno szukać go w słownikach biograficznych, bowiem rozgłos zawdzięczał podwójnemu żonobójstwu. Fusek był młynarzem w Dzięgielowie. W 1866 roku wracał sobie z żoną z Cieszyna do Dzięgielowa. - W drodze mąż porwał żonę, zrzucił do głębogiego dołu, zabił i zakopał - pisała z błędami ortograficznymi "Gwiazdka Cieszyńska". - Przyszedłszy do domu, wyszedł na górę, i zapalił dom, potem rzucił się do młynki, aby się utopić. Gdy ludzie zbiegający się dla gaszenia ognia, wydobyli go ztamąd, rzucił się powtórnie do stawu; lecz znowu go wydobyto, poczem go związano i oddano władzy. Proces odbył się w Cieszynie, Fuska skazano na karę śmierci przez powieszenie, ale obrona odwołała się od wyroku. Młynarz z Dzięgielowa dostał 20 lat więzienia. Po wyjściu na wolność wrócił do rodzinnej miejscowości, ożenił się w 1888 roku i osiedlił się w niedaleko, bo w Kojkowicach. Niedługo potem za pogróżki dostał 13 miesięcy więzienia. Niemal zaraz po odbyciu kary zamordował drugą żonę (wrzucił ją do studni) i podpalił dom. Na miejscu zjawili się żandarmi, ale uzbrojny w siekierę Fusek stawiał opór. - Żandarmi postrzelili mu prawą a skaleczyli szablą lewą rękę, zanim go związać mogli. W szpitalu więziennym w Cieszynie odjęto mu prawą ręką, lecz stan jego jest stosunkowo zadowalniający - relacjonował "Nowy Czas". Rozprawa Fuska odbyła się w Cieszynie i przyciągnęła mnóstwo ludzi. Publiczność nie mieściła się ani na sali rozpraw, ani nawet na korytarzach sądowych. Wiele osób stało pod gmachem sądu. - Fusek jest mężczyzną dorodnym, twarz jego nie zdradza wcale jego zwierzęcej natury, postawa cała daje poznać niezwykłą siłę i energię. Przez cały przeciąg rozprawy zachowywał się obojętnie, a nawet wygłoszony na niego wyrok śmierci przez powieszenie nie zrobił na nim wrażenia, i rzecz niepojęta, człowiek ten swobodnie się uśmiechał w czasie narady trybunały - pisała "Gwiazdka Cieszyńska". Również tym razem wyroku nie wykonano. Andrzej Fusek zmarł w więzieniu w 1896 roku. *** Według ostatniego spisu z czasów austriackich w 1910 roku Dzięgielów liczył 506 mieszkańców, w tym 501 Polaków, 4 Czechów i 1 Niemców, a pod względem wyznaniowym 363 ewangelików i 143 katolików. Więcej było kobiet (284 na 222 mężczyzn). W czasie spisu 42 osoby przebywały czasowo poza granicami miejscowości, z czego 12 w Ameryce. *** Zanim pojawił się problem pijanych kierowców istniał problem pijanych woźniców. Do tragicznego wypadku doszło w Dzięgielowie 11 lipca 1911 roku, kiedy dzieci z miejscowej szkoły wracały z wycieczki szkolnej na Jaworowy. Jak informował "Ślązak", "Na wozie burmistrza Hławiczki siedziały dziewczęta; kierował nim parobek wójtów. Na drugim wozie było umieszczonych 28 chłopców. Parobek Gogołka, pomimo że wóz już był i tak aż nadtwo obładowany zaprosił jeszcze na wóz robotników Kotajnego, Husara i Nieborasa. "Na zimnych" stawili się jeszcze na "pół litra", podczas kiedy pierwszy wóz nie zastawił się. Bo znowu zbliżyć się do pierwszego wozu ciął Gogołka po koniach i nuże wesoło z całą drużyną. Naraz zepsuło się coś u wozu, wóz uderzył o kupę kamieni; parobek, Hussar i Kotajny wypadli z wozu; Husar pozostał natychmiast nieżywy; Kotajny jest ciężko skaleczony, pachołkowi nic się nie stało. Dzieciom dzięki Bogum, nic się nie stało. Gogołka zbiegł i poszukuje się go". *** Na początku XX wieku wielu gospodarzy w Dzięgielowie miało imponujące pasieki. Wśród nich był ówczesny wójt Hławiczka, któremu w 1911 roku nieznani sprawcy wytruli większość pszczół. 8 października 1911 roku zebranie Towarzystwa Pszczelniczego (obejmowało swoim zasięgiem cały Śląsk Cieszyński) odbyło się w Dzięgielowie. Przy okazji relacji prasowej z tego wydarzenia zamieszczono wiersz o wątpliwej wartości literackiej, który kończył się następująco: "Bądźmy i my jak pszczoły, / Nie bodźmy się jak woły. / Zgotujmy sobie miodówki, / Nie boleć będą nas główki". *** W okresie międzywojennym liczba relacji prasowych z Dzięgielowa znacznie wzrosła. Często dotyczyły Zakładów Opiekuńczo-Wychowawcze Eben-Ezer, założonych w 1920 roku przez księdza Karola Kulisza. W 1932 roku w Dzięgielowie działały cztery stowarzyszenia. Trzy lata wcześniej otwarto w gospodzie Franciszka Czaji prawdopodobnie pierwszą kręgielnię w Dzięgielowie. Właściciel reklamował ją hasłem "Kto kulać przybędzie, smaczny gulasz jeść będzie".
|
reklama
|
Dodaj komentarz