Cieszyńscy Cyganie (1)Cyganie w naszej części Europy pojawili się na przełomie XIV i XV wieku, jednak aż do przełomu XVIII i XIX wieku niewiele wiemy o ich obecności w Księstwie Cieszyńskim. Wiadomo, że cygańska kapela grała na dworze księcia cieszyńskiego Wacława III Adama (1528-1579). W 1578 roku przez Księstwo Cieszyńskie przewieziono grupę około 150 Cyganów, deportowanych z Moraw do Pszczyny. W 1732 roku bandy cygańskie z terenów Rzeczpospolitej Obojga Narodów złupiły Górki Wielkie i Zabrzeg. Warto pamiętać, że władze austriackie wydawały bardzo ostre rozporządzenia antycygańskie. Nieraz za samo pojawienie się w granicach monarchii Habsburgów groziła im kara śmierci. Dopiero w drugiej połowie XVIII wieku władze zmieniły swoją politykę i postanowiły "ucywilizować" Cyganów. Wtedy osiedlono na Śląsku Cieszyńskim kilka rodzin romskich z sąsiednich Moraw. W XIX wieku najliczniejszą familią cygańską w naszym regionie byli Buriańscy; inne znane rodziny to Ferkowie i Balaszowie (Bałaszowie). Cyganie ze Śląska Cieszyńskiego wybierali swojego przywódcę zwanego "wajdą" (wojewodą). Funkcję tę pełnili m.in. Stefan Balasz z Międzyrzecza, Józef Buriański ze Skoczowa i Martin Buriański z Kocobędza. Z czasem Cyganie ze Śląska Cieszyńskiego zaczęli się odróżniać od Cyganów z innych stron. Nawet na łamach "Gwiazdki Cieszyńskiej" można odnaleźć podział na Cyganów "naszych" i "obcych". "Nasi" twierdzili, że tylko "obcy" trudnią się kradzieżą, a później odium spada na całą społeczność romską. Było w tym nieco prawdy (zdarzyła się nawet sytuacja, że cieszyńscy Cyganie współpracowali z żandarmerią przy poszukiwaniach pewnego złodzieja), ale "nasi" nie byli znowu takimi niewiniątkami. Głośna była sprawa z 1885 roku, kiedy niejaki Buriański, syn wajdy ze Skoczowa, próbował zamordować swojego byłego pracodawcę Antona Gimpla, szanowanego cieszyńskiego mieszczanina i członka władz miejskich. Jak pisała "Gwiazdka Cieszyńska", Buriański sobie rewolwer, i gdy mu d. 6 bm. [stycznia 1885] rano p. Gimpel podpisywał książkę, wymierzył do niego strzał. P. Gimpel jednak spostrzegłszy to, umknął się i został tylko koło oka lekko draśnięty; poczem porwał napastnika, powalił na ziemię i wydarł mu rewolwer. Napastnik widząc się pokonanym, wydobył nóż i ranił się w bok, wskutek czego oddano go do szpitala. (…) P. Gimpel znany także ze swego dobrego humoru, ze zwykłym sobie spokojem zapalił po tem zdarzeniu wirginię i nie myślał nawet, aby o tem donieść władzy. Ktoś jednak doniósł i Buriański po tym, jak wyszedł ze szpitala, został skazany na 5 lat więzienia.
|
reklama
|
Dodaj komentarz