Antoni Szpyrc i jego dzieła malowane na szkleMalowane na szkle obrazki były niegdyś dekoracją domów, ale miały też inne przeznaczenie. Ludzie wierzyli, że takie obrazki pomogą im chronić domy, przyniosą szczęście. - W drugiej połowie XIX wieku obrazki zaczęły zanikać. Były przywożone z takich miejsc jak m.in. Częstochowa, Kalwaria Zebrzydowska. Ludzie takie obrazki wieszali w swych domach, izbach. Każdy z nich miał swoje przesłanie, np. św Florian, patron strażaków, na takim obrazie chronił dom przed pożarem - opowiada Antoni Szpyrc. - Kiedyś mieliśmy sekcję folklorystyczną. Zobaczyłem obrazki dawne, które mnie zauroczyły. Mój pierwszy obrazek na szkle to para w strojach jabłonkowskich. Potem namalowałem kolejny i maluję do dziś. Te obrazki mają swój specyficzny urok - mówi artysta. Tematem jego twórczości stały się tradycje kultury ludowej Śląska Cieszyńskiego. - Maluję na szkle, odnawiam stare skrzynie ludowe od trzydziestu lat i wciąż nie brakuje zainteresowania - dodaje Szpyrc. Historię malowaną naiwnym sposobem, jak określa to sam artysta, rozpoczyna od rysunku na papierze, który jest jakby negatywem. - Podkładam go pod szkło, robię cieniutkim pędzlem kontury, a potem wypełniam kolorami - opowiada. Jego obrazy można znaleźć w wielu krajach świata, w zbiorach prywatnych. - Był taki okres, kiedy u nas wszyscy wyjeżdżali za pracą do różnych krajów. Każdy chciał sobie coś zabrać z tego terenu, historia jabłonkowska zawarta w obrazkach powodowała, że ludzie je kupowali - mówi twórca i dodaje, że czasem dostaje listy, że jego obrazek wisi w czyjejś kuchni, sypialni. Patrzą sobie na niego i przypominają, jaki piękny ten nasz Jabłonków - wyznaje Szpyrc. Korzystając ze starych fotografii maluje dawne czasy Jabłonkowa: przedwojenne, austriackie. - Powoli dochodzę do okresu mojego dzieciństwa - przyznaje. Artysta maluje na szkle również zwyczaje, które już zaniknęły. - W regionie podgórskim nie topiono Marzanny. Dziewczyny miały lalkę zapakowaną w betach, chodziły po domach, winszowały, rozdawały kolorowe wstążki, jajka. Patronem nauczycieli jest św. Grzegorz. Zwyczaj "po Grzegorzu", który obchodzono 12 marca, zaniknął po II wojnie śiatowej. - Kiedyś nauczyciele wiejscy nie byli wypłacani, dlatego w ten dzień młodzież chodziła po domach, śpiewała i zbierała na nich datki. Antonin Szpyrc ma również swoje małe muzeum. - Pochodzę z Jabłonkowa i gdy przeprowadziłem się do Wędryni brakowało mi czegoś, dlatego zacząłem zbierać różne rzeczy związane z regionem Jabłonkowskim. Zbierałem w domu, ale potem zaczęło brakować miejsca, dlatego stworzyłem to miejsce - mówi. Własne, małe, prywatne muzeum w ogrodzie jest również jego pracownią, w której obecnie odnawia starą skrzynię z 1758 roku. Jest jednym z rzemieślników w naszym regionie, który nie tylko tworzy piękne rzeczy, ale również uczy innych jak się je robi, kultywując tym samym tradycje malowideł na szkle. - Prowadzę zajęcia z dziećmi i uczę ich techniki malowania na szkle. Nietrudno jest malować. Dzieci umieją już po godzinie stworzyć piękny obrazek - przyznaje. Artystę odwiedziliśmy w ramach projektu "Akademia tradycyjnego rzemiosła. Rozwój oferty turystycznej Euroregionu Śląsk Cieszyński" prowadzonego przez Zamek Cieszyn i Izbę Regionalną im. Adama Sikory, Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Jabłonkowie. W następny weekend przedstawimy kolejnego artystę, którego odwiedziliśmy podczas wycieczki szlakiem tradycyjnego rzemiosła.
|
reklama
|
Dodaj komentarz